niedziela, 13 listopada 2022

Ghost UnHallows Eve

Gdy tylko Ghost ogłosił swój UnHallows Eve - event, podczas którego fani prezentują dumnie stylizacje zainspirowane estetyką zespołu, od razu wiedziałam co chcę na tą okazję zrobić. Znając zaangażowanie i pomysłowość całego fandomu spodziewałam się, że konkurencja będzie spora a poziom wysoki, jednak w ogóle nie odbierało mi to motywacji do działania. Chciałam po prostu zrealizować ten pomysł dla swojej własnej przyjemności. Naturalnie podeszłam do tematu całkiem po swojemu, więc być może bez fajerwerków, ale za to z sercem. I to dosłownie ♡

Zdjęcia zostały zrobione 30 października - pogoda oczywiście nie dopisywała, dlatego oświetlenie na fotografiach pozostawia niestety sporo do życzenia. Mimo wszystko jestem naprawdę zadowolona z efektu końcowego, o czym świadczy ilość zdjęć, którą wpakowałam w tą notkę.

Strój całościowo nie zawiera zbyt dużej liczby elementów. Ogólnie nie robię rzeczy Over The Top - uwielbiam podziwiać tego typu wyszukane stylizacje na innych, ale nie na sobie. Albo po prostu nie jest to mój styl albo zwyczajnie nie mam do tego talentu (i środków), podobnie jak w przypadku makijażu. Tak było zresztą od początku tego bloga i tak już raczej pozostanie. W tym konkretnym przypadku wydaje mi się, że zbyt wiele dodatków mogłoby przyćmić sukienkę, która zdecydowanie jest dziełem sztuki sama w sobie i bardzo chciałam, żeby grała pierwsze skrzypce w całym przedsięwzięciu. Ale do niej wrócimy - dość niekonwencjonalnie - na sam koniec.

Zaczniemy natomiast od innej gwiazdy programu. Kardynał Copia mógł przejść transformację w Papę Emeritusa IV już dawno temu, łącznie z (dramatyczną?) zmianą struktury twarzoczaszki, ale są pewne rzeczy, których fandom nigdy nie zapomni. Jak widoczna powyżej diabelska abominacja (mówię to z autentyczną i nieukrywaną czułością). Pluszak-ziemniak, który w zamyśle miał stanowić uroczą podobiznę Kardynała, zniknął z półek oficjalnego sklepu zespołu wraz z ostatnim egzemplarzem i jego sprzedaż nigdy nie została wznowiona. Jakiś czas temu znalazłam co prawda informację, że pojawił się tam ponownie, ale gdy zajrzałam na stronę żadnej wznowy nie ujrzałam. Jednak dorwanie (kultowego już) pluszaka było jednym z moich drobnych marzeń, szukałam więc wszędzie gdzie tylko było można i niespodziewanie pewnego wieczoru w końcu znalazłam. Na Vinted, zresztą jak znakomitą część wszystkiego co posiadam.

Na temat pluszowego Kardynała powstanie prawdopodobnie osobna notka, zaś na potrzeby obecnej wystarczy wspomnieć, że posłużył jako idealny rekwizyt uzupełniający stylizację. Jego czerwone wdzianko i czarne akcenty bezbłędnie wpisały się w dominujący motyw kolorystyczny. Otrzymał też ode mnie drobny, dedykowany akcent, który również współgra z wykorzystanymi kolorami - jakiś czas po zakupie samego pluszaka wpadłam na pomysł, aby sprawić mu przypinkę przedstawiającą małego białego szczurka (z oczywistych względów). Sama jestem wielką fanką przypinek (o czym też prawdopodobnie powstanie kiedyś notka) - sprawiają, że identyczne, produkowane na masową skalę przedmioty nabierają trochę bardziej osobistego charakteru. Mój spersonalizowany w ten sposób Cardi również stał się nieco bardziej wyjątkowy.

Biały szczurek na szatach Kardynała to nie jedyna przypinka biorąca czynny udział w tej stylizacji. W mojej dość pokaźnej już kolekcji musiało znaleźć się rzecz jasna miejsce dla dwóch przypinek związanych z zespołem Ghost - pierwszą stanowi twarz Kardynała (jeszcze przez papieską operacją), zaś druga przedstawia maskę noszoną przez Nameless Ghouls (które również uległy zmianie wraz z premierą ostatniej płyty, dlatego mam nadzieję z czasem uzupełnić moją kolekcję o aktualne wersje). Pomiędzy nimi zawieszone zostało anatomiczne serce na łańcuszku, o którym wspominałam już na samym początku. Jest to zwykły plastikowy naszyjnik z czerwonym szkiełkiem, pod którym znajduje się srebrna blaszka imitująca lustrzaną powierzchnię. Kupiłam je już jakiś czas temu z drugiej ręki, również na Vinted (szok i niedowierzanie). Niby nic niezwykłego, a jednak moim zdaniem pięknie dopełnia cały ubiór zarówno kolorem, jak również podkreślając anatomiczny motyw znajdujący się na sukience.

Pozostała część dodatków to już dość prosta sprawa. We włosach znalazła się absolutnie chaotyczna kompozycja z materiałowych kwiatków na spinkach, marki H&M. Kwiatki te stanowią dla mnie wręcz element nostalgiczny, znaleźć je można na wielu moich zdjęciach z poprzednich lat. Jak już wspominałam nie umiem w OTT, więc i skomplikowane headdressy nigdy nie gościły na mojej głowie. A jednak nie godzi się aby stylizacja w klimatach lolita fashion pozbawiona była stroika, dlatego owe niepozorne na pierwszy rzut oka spinki od zawsze stanowiły dla mnie bardzo dobry kompromis w tej materii. I owszem, mam ich na sobie pięć - nie widać tego niestety na większości zdjęć, ale jeśli dobrze się przyjrzeć to można na niektórych dostrzec białe kwiatki nieśmiało wyglądające zza pozostałych. Oczywiście diabelska stylizacja nie byłaby kompletna bez stereotypowego diabelskiego elementu, jakim są rogi. Para małych czarnych różków na spinkach idealnie spełniła moje oczekiwania - są lekkie i drobne, stanowią więc ciekawy akcent na głowie, ale nie przytłaczają całości i nie odwracają uwagi od reszty stylizacji. I nawet udało mi się przypiąć je we włosy stosunkowo symetrycznie.

Przejdźmy do koszuli - bardzo żałuję, że na większości zdjęć nie widać niezwykłych detali, które się na niej znajdują, dlatego koniecznie chciałam pochylić się nad tym close upem. Jest to szyfonowa koszula od Dear Celine (tak, doczeka się pewnego dnia osobnej notki - jest po prostu zbyt ładna), którą kupiłam na początku ubiegłego roku na Lace Market. Jest bardzo wygodna i wręcz idealna do sukienek typu JSK. Posiada przepiękne koronkowe detale na kołnierzyku i odpinanym żabocie. Okrągły kołnierzyk stanowi świetne miejsce do umieszczenia broszki czy przypinki właśnie, a koronkowy żabot okazał się być idealnym tłem do osadzenia efektownego naszyjnika. Uważam, że moje lustrzane serce wyjątkowo pięknie się na nim prezentuje.

Pierścionki nigdy nie były moją ulubiona formą biżuterii - zwykle używam ich bardzo oszczędnie, a w przypadku niektórych stylizacji nawet w ogóle nie noszę (podobnie jak na co dzień). Tutaj jednak okazja była wyjątkowa, a każdy detal istotny, a zatem dla zwykłej szatańskiej przyzwoitości, jak również po to aby moje dłonie nie były tak całkiem kolorystycznie odcięte od całości przywdziałam dwa pierścionki, które z całej mojej skromnej kolekcji wydawały się akurat najlepiej pasować. Jest to prosta obrączka z motywem listków, który wprawne oko odnajdzie także na samej sukience oraz pierścionek z czerwonym oczkiem dla wspomnianego koloru.

Buty to zupełny offbrand, ale są wygodne i mają obcas, który jest na tyle duży, aby nadawały się do stylizacji w klimacie lolita fashion, a jednocześnie na tyle mały, aby chodzenie w nich było dla mnie komfortowe. Mają również ciekawy element ozdobny z przodu, który moim zdaniem dodaje im charakteru. Na nogach prócz butów rzecz jasna rajstopy, które stanowią niemal idealną kontynuację motywu roślinnego widocznego w tle za printem na samej sukience. 

I tak oto w końcu przechodzimy do sukienki - Kostelik Vech Savtych A Kostnici JSK od Dark Box, czyli po prostu Krad Lanrete pod innym imieniem. Uwielbiam tą sukienkę, jest przecudna. Zdecydowanie jedna z prawdziwych perełek w mojej szafie (naturalnie doczeka się osobnej notki i to już zupełnie niedługo). Motyw Kaplicy Czaszek na spódnicy, ze wszystkimi swoimi detalami po prostu zapiera dech, jednak moim ulubionym elementem jest chyba trójkątna wstawka na tułowiu, przedstawiająca fragment żeber wraz z mostkiem oraz częściowo widoczny kręgosłup w tle - całość na wspaniałym burguntowym tle w otoczeniu czerni. Nie ma chyba w mojej szafie innej sukienki, która tak perfkcyjnie współgrałaby z estetyką zespołu Ghost. Jest idealną główną atrakcją i bardzo mi zależało, aby - wraz z pluszowym Cardim - była tutaj w centrum uwagi.

Halloween, jak również Ghost UnHallows Eve przybył i odszedł, ale moja motywacja do tworzenia i ładnych rzeczy pozostała. Być może tego mi właśnie było trzeba aby wrócić na kreatywne tory. Stylizacja ta była pierwszą, którą zdecydowałam się tu pokazać od pięciu lat, ale zdecydowanie nie była pierwszą, którą w ciągu ostatniego roku udało mi się uwiecznić na zdjęciach. I muszę przyznać, że nie mogę się już doczekać aż nadejdzie okazja do zaprezentowania pozostałych. A zatem do zobaczenia ♡

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.