wtorek, 1 grudnia 2020

Blog w czasach zarazy

Czy można wrócić do pisania bloga po 5 latach przerwy i czy w obecnych czasach blogi mają jeszcze rację bytu?

Myśl o powrocie zaczęła zaprzątać mi głowę już kilka miesięcy temu. Wiele się zmieniło przez ostatnie 5 lat, tak na zewnątrz jak i w środku. Patrzę teraz na świat starszymi, bardziej doświadczonymi oczami i jestem zdecydowanie bardziej ogarnięta życiowo. Nie mam też rudych włosów i tak gęstej grzywki jak kiedyś (ale to tak nawiasem).

Sądzę, że moja podświadomość zaplanowała to już dawno temu – w końcu w przeciwnym razie usunęłabym bloga niedługo po opublikowaniu ostatniego wpisu. Tłumaczyłam sobie wówczas tą decyzję tym, że przecież zamieszczone na nim recenzje mogą się jeszcze mimo wszystko komuś przydać. I owszem, teksty przetrwały po dziś dzień, ale niestety wiele zdjęć zniknęło w mrocznej otchłani Internetu, co mnie bardzo smuci. Bowiem Silmeven, w całej swojej nieopierzonej mądrości, nie zrobiła kopii zapasowych większości z nich. Cóż, człowiek najlepiej uczy się na własnych błędach.

Stało się to jednocześnie dla mnie dużą dawką motywacji, aby zapełnić ogołocony w tej chwili blog nowymi zdjęciami. Argumenty nie kończą się jednak na tej, może i dość trywialnej, potrzebie. Przede wszystkim chcę znów wrócić do pisania na blogu, ponieważ bardzo zależy mi na czynnym rozwijaniu moich literackich umiejętności. Od jakiegoś czasu zauważam u siebie pewną manierę, która mnie trochę niepokoi – mam tendencję do wtrącania do wypowiedzi słów z języka angielskiego, ponieważ często łatwiej przychodzą mi do głowy niż ich polskie odpowiedniki. Owszem, bardzo dobra znajomość obcego języka to zaleta, ale z drugiej strony nie chcę tego osiągnąć kosztem mowy ojczystej. Pomyślałam, że systematyczne pisanie tekstów, które będą wystawione na widok publiczny może tutaj pomóc.

Przyznam również, że traktuję ten powrót trochę jako taki eksperyment społeczny – jestem bardzo ciekawa jak wyraźna będzie różnica między Silmeven z przeszłości a Silmeven teraźniejszą.

Jeśli zaś chodzi o przyszłą zawartość to przyznam, że akurat pod tym kątem niewiele się zmieni – nadal będzie to blog typu rozmaitości, z przewagą tematów dotyczących mody alternatywnej. Ot, trochę recenzji, odrobina własnych stylizacji, będzie też trochę w tematyce kolekcjonerskiej i na pewno powróci segment o moich mistrzach malarstwa. Mam również nadzieję utworzyć kilka nowych działów, ale o tym na razie nie mówmy, żeby nie zapeszyć.

Będą jednak i takie chwile, gdy blog ten stanie się po prostu pamiętnikiem, pisanym z potrzeby serca i przede wszystkim dla własnej przyjemności. Ponieważ czasem trzeba pisać, żeby zwyczajnie nie zwariować.

Na koniec dodam, że absolutnie nie uważam się za żadnego eksperta w żadnej z dziedzin, które będę tutaj poruszać. Nawet w dziedzinie sztuki, która już od ponad roku jest przedmiotem moich studiów. Żywię natomiast skromną nadzieję, że moje własne, przedstawione tu doświadczenia okażą się przydatne dla tych, którzy postanowią się z nimi zapoznać.

"Roz­bie­li­ły się mro­ki gru­dnio­we". Ten ostatni miesiąc w roku to najwyraźniej szczególny dla mnie czas: 1 grudnia 2011 dokonałam tutaj pierwszego wpisu, 30 grudnia 2015 zaś ostatniego. Tegoroczny grudzień wyznacza nowy początek. Zobaczmy jak rozwinie się i jak potoczy kolejny etap dla Czterech Pór Umysłu.

2 komentarze:

  1. Cześć z powrotem i na nowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć! Bardzo mi miło :) Cieszy mnie ten powrót i mam nadzieję, że będzie owocny.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.