Trzeba jednak pamiętać, że lustrzane odbicie oraz jego obraz rzeczywisty różnią się od siebie, strona lewa jest prawą, a prawa - lewą, podobnie te dwie bohaterki zupełnie inaczej postrzegają dobro i zło oraz samą Krainę Czarów. Pomysłu tego nie zaczerpnęłam co prawda z oryginalnej treści książki, jest to moja własna koncepcja, zainspirowana po części jedną z moich ulubionych gier. Chodzi oczywiście o Alice Madness Returns. Dokończyłam grę dawno temu, ale ostatnio postanowiłam do niej powrócić. Jest niezwykle wciągająca, bardzo mroczna i piękna zarazem, ale jej największą ozdobą jest moim zdaniem soundtrack - po prostu magiczny.
Moim ulubionym motywem jest Queensland (do posłuchania tutaj♥ ***klik***). Zresztą Queensland, a przede wszystkim zamek Królowej Kier, jest moją ulubioną planszą w całej grze - mogłabym po nim chodzić godzinami. Sama Królowa natomiast, również ta z oryginalnej książki, od zawsze była moją ulubioną postacią. Dziwne? Niekoniecznie. Przy alicjowej stylizacji obiecywałam notkę poświęconą mojej interpretacji Alicji w Krainie Czarów i gdy w końcu zbiorę się do jej napisania, znajdzie się tam również akapit poświęcony Czerwonej Królowej, mojemu spojrzeniu na postać oraz uzasadnienie tej niecodziennej sympatii.
Jednak na razie powrócę do omawianej stylizacji. Obu stylizacji, gdyż porównanie ich jest nieuniknione. Każda zatytułowana została za pomocą cytatu postaci, w którą wcieliłam się w danej chwili: "Where did the rabbit go?" (***klik***) to oczywiście myśl zaprzątająca głowę Alicji, natomiast "Off with her head!" jest doskonale wszystkim znaną maksymą Królowej Kier. W obu przypadkach bazę stroju stanowiła sukienka Cameo Dress od Bodyline, różniąca się jedynie kolorem. Jej czerwona wersja (***klik***) jest zdecydowanie moją ulubioną.
Do każdej stylizacji należało dobrać odpowiednie dodatki. I tutaj również występuje pewne podobieństwo - w obu wersjach pojawia się para różanych spinek, poprzednio biała, tym razem w kolorze czarnym. Na tym jednak nie koniec. Oba stroje łączy również motyw zegara. Przy alicjowej stylizacji użyłam zegarka na szyję, choć nigdy nie rozumiałam, dlaczego zegarek stał się popkulturowym symbolem Alicji, skoro nigdy nie był jej atrybutem (w przeciwieństwie do Białego Królika chociażby). W przypadku Królowej Kier wykorzystałam czarną zegarową broszkę (***klik***) od HMHM. I tutaj zegar ma już swoje uzasadnienie - otóż w oryginalnej treści książki Królowa była wielce zła na Szalonego Kapelusznika, bowiem...zabijał on czas.Kolejnym czarnym elementem stroju, który jakże pasuje do intensywnej czerwieni sukienki, są przepiękne ażurowe rajstopy. Jest to także kolejne podobieństwo do poprzedniej, alicjowej stylizacji, w której występowały białe rajstopy z motywem koronki. Zaś dodatkiem, który bezsprzecznie łączy oba stroje są oczywiście buty Contessa-57 od Funtasmy (***klik***) z wizerunkiem karcianych symboli, który pasuje zarówno do jednej jak i do drugiej bohaterki.
Nie mam zamiaru nikogo na siłę przekonywać, że Alicja i Czerwona Królowa są swoimi lustrzanymi odbiciami, jednocześnie podobne w swej odmienności niczym połówki Yin-Yang, wzajemnie się uzupełniając. Tym bardziej nie chcę udowadniać, że sympatia do Królowej Kier może być uzasadniona. Mam jedynie nadzieję, że gdy już uda mi się napisać wspominają notkę poświęconą oryginalnej książce, to będzie ona w miarę ciekawą lekturą:)
Piękna stylizacja i piękne zdjęcia :) Bardzo mi się podoba, jak umiejętnie łączysz ze sobą kolory. Zawsze udaje Ci się znaleźć odpowiednie proporcje pomiędzy nimi <3
OdpowiedzUsuńRa by powiedziała, że po raz kolejny pozuję na nich w dokładnie taki sam sposób sposób co zawsze^^' I taka prawda, nie umiem wymyślić w tej kwestii nic nowego:) Nie jestem w końcu żadną modelką, jedyne co mnie interesuje to czy strój jest dobrze widoczny^^'''
UsuńOj nie zawsze mi się to udawało, czasem nadal nie udaje, ale - jak obie dobrze wiemy - połączenie czerwieni i czerni jest zawsze niezawodne:) Dzięki za miłe słowa:)
Jeśli mogę coś doradzić: spróbuj zrobić jakieś zdjęcie ze złączonymi nogami, tzn. bez wysuwania jednej na przód, ujęcie całkiem z przodu. Wtedy sylwetka będzie wyglądać naprawdę fajnie, symetrycznie. Zawsze to jakieś urozmaicenie :D
UsuńNa Twoich zdjęciach strój faktycznie zawsze jest bardzo dobrze widoczny. Można dokładnie obejrzeć całą stylizację i to właśnie na Twoim blogu uwielbiam ^^
A połączenie czerni i czerwieni da się zmaścić. Uwierz mi, coś o tym wiem >D
Ok, dzięki za radę, wypróbuję przy następnej okazji:)
UsuńU Ciebie przecież też każdy detal jest zawsze dobrze uwidoczniony, również na oddzielnych zdjęciach, a ponieważ nosisz zdecydowanie więcej biżuterii świetnie się to na Twoim blogu sprawdza:) Bardzo fajnie jest obejrzeć dokładnie każdy pierścionek o niezwykłym kształcie♥ Sama jakoś nie czuję się pewnie w łączeniu dużych ilości biżuterii (zawsze mam wrażenie, że przesadzę i koniec końców ograniczam się do pojedynczego naszyjnika._.), ale u innych bardzo lubię oglądać takie kolekcje.
A ja dziś myślałam o Alicji - dostałam królika od lubego. xD I właśnie myślałam, co by dodać, żeby z nim zrobić jakieś zdjęcia. ;)
OdpowiedzUsuńMnie stylizacja się podoba, choć Królowa była mi obojętną postacią. :)
Dziękuję:) Gdy uda mi się wreszcie napisać tą notkę poświęconą książce, opiszę też samą Alicję i Białego Królika. Postać Królowej zawsze miała dla mnie dodatkowe znaczenie, ale o tym kiedy indziej:)
UsuńA zdjęcia z królikiem to konieczność!:D
To czekam na notkę. :)
UsuńZrobię coś z modeliny dla niego i dodam na bloga! *^* Może zegarek? Na razie nie mam takie własnego [a już planowałam kupić], więc przyda mu się taki. ;)
Dobra myśl:D
UsuńPiękna suknia! Co prawda, ja nie widzę się w takiej ilości czerwieni, ale Ty wyglądasz cudowanie! A ta broszka jest cudowna! Nie mogłam oderwać od niej wzroku :)
OdpowiedzUsuńJa nie widzę siebie w takiej ilości czerwieni na co dzień;) Ale są takie okazje, gdy czerwona suknia jest idealna, nawet gdy nie jest się już lolitą:) A broszka faktycznie jest świetna, polecam:)
UsuńTa stylizacja moim zdaniem jest ładniejsza od stylizacji Alicji ;) a jeśli chodzi o postacie to Królowe Kier darze sympatią lecz nie aż taką jak Kapelusznika :D niestety nigdzie nie mogę znaleźć oryginału książki :(
OdpowiedzUsuńJa mam książkę w wersji mini, należała jeszcze do mojej mamy:) Pokażę ją na zdjęciach gdy notka, o której wspominałam stanie się już rzeczywistością.
UsuńA co do poszukiwań oryginału to radzę szukać po antykwariatach:)
Muszę ci zadać pytanie niezwiązane z tematem tej konkretnej notki D:
OdpowiedzUsuńMasz/miałaś dużo modeli butow od Bodyline. Z tego, co pamiętam, recenzje i zdjącia robiłaś niedługo po zakupie ich, a mnie zastanawia, jak to jest z ich jakością? Im recenzji widzę, tym więcej skrajnych opinii, a ty akurat masz z nimi dużo do czynienia i zastanawiam się, czy to faktycznie taka loteria, że trafisz na dobry model allbo na kiepski - czy może wszystkie są dobre albo wszystkie są kiepskie, a rożnice w zdaniu wynikają z innych oczekiwań względem butów. Moglabyś podzielic się swoją opinią?
W zasadzie miałam zamiar poruszyć ten temat w kolejnej części wardrobe post poświęconej samemu obuwiu, ale będę wtedy pisać o wszystkich moich butach, więc teraz mogę powiedzieć kilka słów o samym Bodyline:)
UsuńMoim zdaniem jakość ich butów jest całkiem przyzwoita. Nigdy nie miałam przygody z odklejoną podeszwą, jak Szczurcia. Raz częściowo odkleił mi się flek w brązowych butach, jednak sprawę załatwił dobry klej i do tej pory trzyma się on na miejscu, więc doszłam do wniosku, że akurat ten jeden był gorzej przymocowany fabrycznie. Zresztą taka sama sytuacja z flekiem przydarzyła mi się również w przypadku "normalnych" butów, więc nie widzę specjalnej różnicy między nimi a Bodyline.
Materiał, z którego buty są wykonane w niektórych przypadkach wygląda trochę "plastikowo", ale dotyczy to modeli w jasnych kolorach (białe, błękitne), a te raczej nie będą Cię interesowały. Niestety z tego co zaobserwowałam na czarnym obuwiu najszybciej robią się rysy w porównaniu do innych kolorów (lub są po prostu bardziej widoczne), podobnie jak wgniecenia w miejscach zgięcia palców. Jednak sama używam czarnych butów najczęściej, więc być może jest to właśnie kwestia intensywnego użytkowania. Poza tym z tego co pamiętam na modelu Vampire od Demonii rysy pojawiły się równie szybko, a Demonia ceni się przecież wyżej niż Bodyline.
Wiele skarg na buty z BL wynika również z nieprawidłowej pielęgnacji. Ktoś wysmarował swoje kozaki pastą do skóry, a później się dziwi, że popękały na mrozie. Ja moich bodylajnowych butów niczym nie smaruję i żyją, a kozaki, w których chadzałam zimą zostały niedawno przeze mnie sprzedane w bardzo dobrym stanie.
Ogólnie rzecz ujmując jeśli ktoś chce kupić jedną parę butów z Bodyline po czym chodzić w niej codziennie od rana do nocy to nie powinien być zdziwiony, że szybko się zniszczą. Z każdymi butami tak jest. Jak sama zauważyłaś ja miałam całkiem sporo par (obecnie zostały cztery) i nosiłam je wymiennie, również z butami ze zwykłych sklepów, więc być może dlatego tak dobrze się trzymają. Osobiście nie mogę powiedzieć o nich złego słowa, a - mimo rezygnacji z lolity - mam na oku jeszcze z dwie czy trzy pary, które zamierzam kupić, więc to chyba najlepszy dowód, że jestem z nich zadowolona:)
Jako, że za Alicją jako książką i filmami totalnie nie przepadam a i jakoś wizualnie średnio, to pod tym kątem stylizacji nie mam co oceniać, ale jako ubiór po prostu podoba mi się co masz na sobie. Ostatnio zachwyciła mnie jednak córka Królowej Kier z Ever After High, ta postać ma genialny design.
OdpowiedzUsuńJa - jak już kilka razy podkreślałam - również nie jestem wielką fanką Alicji w Krainie Czarów, nie do końca rozumiem czemu niemal każda lolita bierze sobie tą postać za wzór skoro książkowa Alicja z lolitą nic wspólnego nie miała (i między innymi o obalaniu tego mitu będzie moja notka na temat książki, ale o tym w swoim czasie). Jedyną rzeczą opartą na tej opowiastce, która zawładnęła moim sercem jest bez wątpienia druga odsłona gry od pana McGee. Co nie zmienia faktu, że jeśli już mam wybierać ulubioną postać to będzie nią właśnie Królowa Kier:)
UsuńLalki z Ever After High mają piękne stroje, ale trochę mnie denerwuje fakt, że jeśli ich tych strojów pozbawimy to każda z nich będzie wyglądać identycznie - taka sama nieciekawa okrągła buzia, jedynie makijaż i włosy różne. Dlatego te lalki jakoś nie przypadły mi do gustu, to nie to samo co niezwykła różnorodność w stylach i przede wszystkim w kształtach twarzy jak u Monster High:)
Piękna stylizacja, jak zwykle :) Muszę przyznać, że bardziej podoba mi się właśnie ta (porównując ją ze stylizacją alicjową), może też ze względu na sukienkę - ta czerwona jest ładniejsza od niebieskiej (choć obie są urocze).
OdpowiedzUsuń