czwartek, 28 listopada 2013

Fanplusfriend Garden Elegant Gothic Lolita Coat

Nareszcie. Po trzech nieudanych próbach (***Bodyline***, ***Pyon Pyon***, ***Infanta***)      w końcu znalazłam idealny zimowy płaszcz -  od Fanplusfriend. Jego pełna nazwa brzmi "Dolly Sweet Lolita Thick Wool & Fur Coat with Cape" i można go znaleźć na stronie producenta pod tym adresem ***klik***. Bez wątpienia płaszcz nigdy by do mnie nie trafił, gdybym miała dokonać zakupu prosto od F+F, kosztuje on bowiem ok. $211, czyli, bagatela, 717 zł (nie licząc oczywiście wysyłki). Mogę więc mówić o wyjątkowym szczęściu, skoro udało mi się zakupić go    z drugiej ręki na Allegro za... 250 zł. Co więcej, płaszcz okazał się być w idealnym stanie.
Mimo, że producent określił ten model mianem "Sweet Lolita", dostępny jest on w bardzo szerokiej gamie kolorystycznej, co tyczy się zarówno materiału jak i futrzanych dodatków. I znów niezwykłe szczęście - na Allegro trafił akurat płaszcz w kolorze czarnym, idealnie odpowiadający moim wymaganiom. Jak widać dzieło Fanplusfriend w rzeczywistości wygląda dokładnie tak samo jak na zdjęciu sklepowym. W przeciwieństwie do jego poprzedników, tym razem obyło się bez jakichkolwiek rozczarowań po otwarciu przesyłki.
Tradycyjnie zacznę od dodatków. Do płaszcza z Fanplusfriend, podobnie jak w przypadku Infanty (***klik***), dołączona została krótka, czarna pelerynka wiązana pod szyją. Porównując z poprzednim płaszczem, tym modelu jest ona trochę mniej obszerna, jednak tym samym zdecydowanie lepiej dopasowana do samego kołnierza - założona na ramiona stanowi jego integralną część i nie odstaje jak w przypadku wcześniejszego zimowego zakupu.
W tym miejscu powinnam uprzedzić, że - choć bardzo się starałam, aby zdjęcia jak najlepiej oddawały rzeczywisty wygląd płaszcza - cała sesja fotograficzna wykonana została w ubiegłą pochmurną sobotę, gdy oświetlenie za dnia było bardzo marne, a moja mała, tania, skromna cyfrówka czasem nie daje sobie rady w takich warunkach. Niektóre zdjęcia będą więc wyglądać tak, jak to powyżej i mam nadzieję, że nie będzie to przeszkadzało podczas czytania recenzji. Mimo wszystko warto zwrócić uwagę na powyższe zdjęcie, ponieważ pokazuje ono grubość materiału, z jakiego uszyta została zarówno pelerynka, jak i cały płaszcz. Jest on naprawdę ciepły. Oczywiście przy temperaturze -20 trzeba będzie ubrać jakąś dodatkową warstwę pod spód, jednak jest to bez wątpienia najcieplejszy klimatyczny płaszcz, jaki do tej pory kupiłam.
Podane w nazwie płaszcza określenie "Thick Wool" jest moim zdaniem jak najbardziej zgodne z rzeczywistością - materiał jest bardzo przyjemny w dotyku, gruby i sztywny, od razu widać, że Fanplusfriend nie oszczędzało na wysokiej jakości wełnie. Jak już pisałam odkupiłam płaszcz z drugiej ręki i póki co nie dopatrzyłam się na materiale jakichkolwiek oznak mechacenia, co również bardzo dobrze rokuje. Jedyną wadą samego materiału jest fakt, że dość chętnie łapie on wszelkie kłaczki, ale posiadanie dwóch aksamitnych sukienek przyzwyczaiło mnie już do częstego używania rolki do ubrań, więc osobiście nie widzę w tym wielkiego problemu.
Na lewej stronie płaszcza widać bardzo starannie wszytą podszewkę. Na moje oko jest ona poliestrowa i dość śliska, jednak mimo to, dzięki kilku sprytnym sztuczkom, pelerynka bardzo dobrze trzyma się na ramionach. Pierwszym elementem, który o to dba jest oczywiście wiązanie pod szyją za pomocą dwój długich, materiałowych "wstążek". W płaszczu od Infanty były wstążki z prawdziwego zdarzenia, niestety dość niepewnie przymocowane. Tutaj troczki wykonane zostały z tego samego wełnianego materiału co całość, są świetnie przyszyte do pelerynki, genialnie sprawdzają się w swojej roli i można je zawiązać na bardzo ładną kokardę.
Wspomniałam już, że pelerynka w płaszczu F+F jest nieco mniejsza jeśli chodzi o ogólne wymiary niż ta w jego poprzedniku od Infanty. Widać to szczególnie na zdjęciach obu płaszczy na manekinie. Wydaje mi się, że gdyby narzutka w moim najnowszym nabytku była trochę dłuższa, odrobinę lepiej układałaby się na plecach, a jej brzegi nie odstawałyby tak bardzo od ramion. Jednak jest to już naprawdę drobiazg, o którym wspominam ze względu na samą recenzję. Ja i tak będę używać pelerynki jedynie na specjalne okazje, nie na co dzień, więc ewentualne mankamenty związane z jej długością nie mają dla mnie większego znaczenia.
A tutaj widzimy drugą sprytną sztuczkę, dzięki której pelerynka zawsze pozostanie na swoim miejscu. Dosłownie. Otóż pod kołnierzem płaszcza ukrytych zostało pięć małych guzików, idealnie pasujących do pięciu elastycznych pętelek znajdujących się przy wewnętrznej krawędzi narzutki. Przymocowana w ten sposób pelerynka nie przekrzywia się i nie zsuwa z ramion. Nawet więcej - możemy zakładać i zdejmować płaszcz od razu z narzutką, bez konieczności każdorazowego manewrowania nią oddzielnie. Niezwykle wygodne rozwiązanie.
Tak natomiast prezentuje się płaszcz bez pelerynki. Jak widać po zabraniu tego jednego elementu nie stracił on nic ze swego niezwykle klimatycznego uroku, nadal wygląda bardzo elegancko, a jednak zyskał nieco inny, bardziej współczesny charakter. Jest to kolejna cecha, dzięki której płaszcz ten zaskarbił sobie moją wielką sympatię - można dowolnie manipulować dodatkami, w celu uzyskania całkiem odmiennych efektów, zależnie od okazji i naszego własnego pomysłu. Po zdjęciu pelerynki lepiej widać również znajdujące się z tyłu wiązanie gorsetowe, którego oczywiście nie mogło zabraknąć w tego typu płaszczu.
Wiązanie to nie jest może tak świetnie opracowane technicznie jak w płaszczu od Infanty (gdzie stanowiło jego jedyną mocną stronę), ale jest wykonane solidnie i co najważniejsze świetnie spełnia swoją funkcję. Wymieniłam jedynie oryginalną wstążkę na krótszą. Jedynym powodem tej wymiany był fakt, że płaszcz jest na mnie nieco za duży (co akurat uważam za plus, ponieważ będę mogła zmieścić pod spodem grubszą warstwę ubrań gdy przyjdą prawdziwe mrozy) i oryginalna wstążka okazała się za długa na moje potrzeby, a szkoda mi było ją ucinać. Zdjęcie pelerynki odsłoniło również inny ciekawy szczegół - bufki na ramionach płaszcza.
Pozwoliło także lepiej przyjrzeć się kołnierzykowi. Pokryty on został futrzanym obszyciem, które na pierwszy rzut ona nie stanowi niczego niezwykłego - dokładnie taka sama sytuacja miała miejsce u Infanty. Nie sposób jednak nie zauważyć, że futerko przy obecnym płaszczu jest znacznie szersze i kołnierz zdecydowanie lepiej przylega do szyi. W konsekwencji nie trzeba zakładać szalika, ponieważ całość stanowi bardzo dobrą ochronę przez wiatrem. Dodatkowo mamy możliwość odpięcia samego futerka, a tego Infanta już nie zaoferowała. W podszewce futrzanego obszycia uformowane zostały dwie "kieszenie", które pozwalają na zaczepienie brzegów kołnierza i dzięki temu futerko cały czas pozostaje na swoim miejscu.
Oczywiście odpinać można wszystkie futrzane dodatki, zarówno kołnierzyk jak i dwa mankiety. Podobną możliwość zaoferowało Dream od Lolita w swoim płaszczu z Białym Królikiem (***klik***), jednak w przypadku Fanplusfriend wszystko zostało zdecydowanie lepiej pomyślane i funkcjonuje na znacznie wyższym poziomie. Również jakość futrzanych dodatków jest nie do porównania - czarne futerko, choć sztuczne, jest niezwykle miłe w dotyku, posiada nieznaczny połysk, który widoczny jest bardziej na zdjęciach niż w rzeczywistości, jest ładnie ułożone (nie potargane jak u Infanty) i prezentuje się niezwykle elegancko.
Wspominałam o podszewce po lewej stronie futrzanego kołnierza, warto więc dodać, że mankiety również posiadają takie samo wykończenie. Oczywiście "kieszenie" usytuowane w podszewce nie są jedynym elementem, który trzyma futerko przy kołnierzyku. Po wewnętrznej stronie płaszcza przyszyte zostały małe guziki, identyczne jak te ukryte pod kołnierzem, do których przymocowuje się pelerynkę (na powyższym zdjęciu widać jeden z nich). "Mechanizm" działa tak samo również w przypadku mankietów - guziki po lewej stronie rękawów przewleka się przez oczka ukryte w podszewce futrzanych dodatków i nakłada na rękawy.
I chociaż każdy z futrzanych mankietów przytrzymywany jest na rękawach jedynie za pomocą owych trzech małych guzików, nie zsuwają się podczas noszenia. Przypuszczam, że jest to zasługa interakcji materiałów, z jakich wykonany został płaszcz oraz podszewka mankietów - po prostu trzymają się przy sobie. Jeśli natomiast zdejmiemy futrzane dodatki, naszym oczom ukażą się jedyne elementy ozdobne umieszczone na tym modelu płaszcza, wykonane z delikatnej taśmy gipiurowej. Taki sam motyw znajduje się również na pelerynce. Gipiura została bardzo starannie przyszyta i - mimo swoich drobnych rozmiarów - stanowi bardzo ładny, gustowny element wykończenia okrycia wierzchniego tego typu.
Płaszcz jest zresztą tak genialnie skrojony i sam w sobie prezentuje się na tyle zjawiskowo, że moim zdaniem nie potrzebne mu są jakiekolwiek inne elementy ozdobne. Wszelkie dodatkowe hafty, koronki, czy inne cuda niewidy zaburzyłyby jedynie jego formę i zmieniły w karykaturę, co niestety bardzo często ma miejsce przy przesadnie strojnych płaszczach z "metką" lolita fashion. Jestem wręcz zdumiona, że takiej loliciej marce, jak Fanplusfriend udało się stworzyć tak klasyczny i piękny w swojej prostocie płaszcz. Po zdjęciu futrzanych dodatków po raz kolejny otrzymujemy zupełnie inny wygląd, który kojarzyć się może z klimatem retro i vintage.
Płaszcz od Fanplusfriend jest oczywiście dwurzędowy, zapinany na duże, plastikowe guziki o oldschoolowym wyglądzie. Być może nie są one wyjątkowo zjawiskowe, niektórzy mogliby wręcz powiedzieć, że są całkowicie zwyczajne, jednak moim skromnym zdaniem świetnie prezentują się na czarnym wełnianym materiale i nadają całości charakteru. Co więcej znakomicie sprawdzają się w praktyce - płaszcz zapina się w mgnieniu oka. Dziurki od guzików zostały bardzo porządnie obszyte, nie strzępią się i są idealnie dopasowane do swojej funkcji. Wspominam o tym nie bez powodu, bowiem zarówno w płaszczu od Pyon Pyon jak i Infanty dziurki były zdecydowanie za wąskie w porównaniu do guzików i zapinanie owych płaszczy stawało się momentami bardzo uciążliwe. Tutaj w ogóle nie ma takiego problemu.
Płaszcz jest również niezwykle rozkloszowany. Jego dolna część pomieści każdą olbrzymią halkę i jestem przekonana, że spokojnie można by go było założyć również na suknię balową z prawdziwego zdarzenia. Po bokach uformowane zostały również ozdobne plisy, które dodatkowo zwiększają powierzchnię materiału i stanowią także bardzo ciekawy element dekoracyjny. Niestety płaszcz ma jedną jedyną bardzo poważną wadę - nie posiada kieszeni. Nie jest to w sumie "wada", ponieważ w jego projekcie w ogóle kieszeni nie przewidziano, powiedziałabym raczej, że jest to poważne niedopatrzenie ze strony projektantów.
 Kieszenie są dla mnie dość istotne, chociażby z tego względu, że mam zwyczaj przechowywać w nich rękawiczki (nie wspominając już o trzymaniu rąk w kieszeniach). Kupiłam płaszcz od Infanty właśnie ze względu na obecność kieszeni, jednak rozczarował mnie on pod innymi względami, dlatego z dwojga złego zdecydowanie wolę porządny i dobrze dopasowany płaszcz bez tego elementu, niż średniej jakości i za mały, ale za to z kieszeniami. Będę to sobie tłumaczyć stwierdzeniem, że prawdziwa dama nie trzyma rąk w kieszeniach, a rękawiczki powędrują do torebki (mniejsze ryzyko zgubienia♥), wraz ze zmianą starych przyzwyczajeń.
Na sam koniec - podszewka. Jak już wspominałam w przypadku pelerynki, na oko poliestrowa, ale bardzo przyjemna, ładna z wyglądu, lekko śliska, bardzo starannie obszyta przy krawędziach, gdzie łączy się z wełnianym materiałem. Podczas oglądania podszewki spotkała mnie również bardzo pozytywna niespodzianka - natrafiłam na fabrycznie przyszyte dwa dodatkowe guziki (a podkreślam po raz kolejny, że płaszcz kupiłam z drugiej ręki). Jeden z guzików jest duży, od zapięcia, a drugi znacznie mniejszy, od dodatków. Infanta nie dołączyła do swojego płaszcza ani jednego zapasowego guzika, dlatego ich obecność tutaj tak bardzo mnie ucieszyła. Na powyższym zdjęciu widać również małe guziki odpowiadające za utrzymywanie futrzanego kołnierza. I oczywiście metka z logo Fanplusfriend Garden:            "The unique you in the whole world" - czy trzeba dodawać coś więcej?
A owszem, ja dodam mały bonus. Są to dwa zdjęcia pokazujące jak zakupione w ciągu ostatnich kilku miesięcy płaszcze prezentują się na mojej sylwetce: po lewej stronie Infanta, po prawej - Fanplusfriend. Zdjęcia zostały co prawda wykonane w zupełnie różnym czasie, ale starałam się, aby warunki na obu były w miarę podobne. W celu lepszego porównania długość płaszczy ubrałam pod spód Vampire Requiem od DoL (***klik***). Dzięki temu widać wyraźnie, że Infanta była na mnie o wiele za krótka, w dodatku ciasna, a rękawy, które okazały się krótsze niż w tabeli rozmiarów producenta, wołały po pomstę do nieba. Natomiast z prawej strony sytuacja ma się zupełnie inaczej - płaszcz od F+F ma znakomitą długość, również jeśli chodzi o rękawy, genialnie podkreśla talię, wyszczupla i dodaje elegancji. Muszę przyznać, że dawno nie byłam taka zadowolona po założeniu jakiegokolwiek płaszcza. I jeszcze jedna istotna informacja - w obu przypadkach nie użyłam do zdjęć jakiejkolwiek halki. Nie trzeba chyba mówić, który płaszcz zdecydowanie lepiej się układa, nawet bez tej dodatkowej podpory.
Płaszcz od Fanplusfriend może i nie posiada haftów czy innych wymyślnych ozdób z daleka rzucających się w oczy, a mimo to nie sposób odmówić mu wytworności i niezwykłego charakteru. Dopiero teraz widzę, że niepotrzebnie upierałam się wcześniej na płaszcz z tego typu dodatkami, podczas gdy prawdziwa elegancja zawsze tkwi w prostocie. Prócz tego dzieło F+F jest świetnie wykonane, niezwykle wygodne i przystosowane do zimowych warunków. Jestem szalenie zadowolona z zakupu tego płaszcza (również ze względu na okoliczności, w jakich udało mi się go zdobyć). Teraz tym bardziej czekam na solidną porcję śniegu za oknami♥

14 komentarzy:

  1. Naprawdę piękny płaszcz, i niezwykle okazja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okazja faktycznie zaskakująca:)
      Jednak nic dziwnego, że płaszcze od F+F swoje kosztują, skoro są tak świetnie wykonane.

      Usuń
  2. Mamy ten sam płaszcz, ino w innym kolorze, popieram, że to strzał w 10tkę jestem po jednej zimie z nim i trzymał ciepło jak należy, oby tobie służył równie dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, zazdrościłam Ci go skrycie, a tu nagle trafił się i mnie:) Ale Twój jest lepszy, bo ma kieszenie:D

      Usuń
  3. Jesteś dzieckiem szczęścia! To nie pierwszy raz, kiedy udaje Ci się trafić na taką okazję :D
    Płaszcz jest piękny, bardzo dobrze się na Tobie prezentuje.
    Zbieram się na recenzję mojego... dodam skrycie, że był wzorowany właśnie na płaszczach F+F >D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różne okazje się faktycznie już kilka razy trafiały, ale jest to zdecydowanie pierwsza tak duża okazja cenowa, jaka mnie spotkała:D
      A ja muszę przyznać, że snułam właśnie takie przypuszczenia;D Widać wszystkich zainspirował czerwony płaszcz Dextelli^^ Nie mogę się w takim razie doczekać:3

      Usuń
  4. Płaszczyk wygląda świetnie i faktycznie w stosunku do tego z Infanty prezentuje się na Tobie znacznie lepiej ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałabym, że to najlepszy przykład dla wszystkich dziewczyn, które chcą zamawiać lolicie ubrania - nie ma się do zrażać, że według Azjatyckich marek mamy rozmiar L lub nawet większy, najważniejsze aby kupić odzież, która jest dobra na długość i dopasowana do naszych własnych wymiarów, a nie na siłę wbijać się w przymałe rzeczy. Jak widać w większym płaszczu można wyglądać znacznie szczuplej niż w ciasnym i przykrótkim:)

      Usuń
  5. Piękny płaszcz, elegancki, na zdjęciu porównawczym widać, że prezentuje się o niebo lepiej od tego z Infanty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Infanta prezentuje się gorzej w zasadzie tylko dlatego, że została na moje wymiary źle uszyta. Przede wszystkim skrócono rękawy oraz cały płaszcz na długość (wymiary te były mniejsze niż podawała tabela rozmiarów na stronie Infanty) i już to sprawiło, że płaszcz się dla mnie nie nadawał. Infanta bardzo mi od tamtego czasu podpadła.

      Usuń
  6. Zazdroszczę! Też chcę taki! A chodzę w obleśnej kurtce, w której wyglądam jak drzewo - bo jest zielono - brązowa. :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja długie lata chodziłam w paskudnych puchowych kurtkach, w których wyglądałam jak ludzik Michelin:q Od tamtej pory szczerze nie znoszę tego typu kurtek i nie jedną zimę wolałam przechodzić w płaszczu średnio chroniącym przed mrozem niż do nich powrócić. To jest mój pierwszy płaszcz, który faktycznie nadaje się na zimę - nareszcie._. Można powiedzieć, że trafił mi się jak ślepej kurze ziarnko.

      Usuń
  7. Masz dalej ten płaszcz? I jeśli tak to chciałabyś go może sprzedać? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, płaszcz został sprzedany w zasadzie w pierwszej kolejności gdy zdecydowałam się zrezygnować ze stylu lolita.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.