czwartek, 26 kwietnia 2012

Fioletowy płaszcz Bodyline

 Mój ukochany płaszczyk z Bodyline  Dosłownie kilka dni temu minął dokładnie rok odkąd go mam:) Przeżył więc jak dotąd tylko jeden sezon, ale sprawdza się doskonale. Noszę go przede wszystkim zimą, ponieważ zimowy klimat pasuje do niego najbardziej;) Ale przede wszystkim dlatego, ponieważ jest długi i wbrew pozorom bardzo ciepły, a ponieważ jest rozmiar większy niż powinien mogę dodatkowo pod spód ubrać się „na cebulkę” i żadna zima mi nie straszna^^
 To zdjęcie chyba lepiej oddaje właściwy kolor płaszcza. Nie wiedzieć czemu na zdjęciach wychodzi bardziej pod niebieski, jak kolor fiołka, a w rzeczywistości jest koloru jasnej śliwki. Ciężko to uchwycić na fotografii. Ale przejdźmy do szczegółów. Płaszcz jest oczywiście z Bodyline, ale ja miałam to szczęście, że nie musiałam zamawiać go z Azji i drżeć w obawie o oclenie ciężkiej paczki, ponieważ udało mi się odkupić całkowicie nowy i nie używany (jeszcze z metką) od osoby, na która go zamawiała, ale nie trafiła z rozmiarem. Na mnie okazał się idealny, jak na płaszcz;) Jego rozmiar to M, ja na co dzień noszę XS lub S, więc jest odrobinę za duży, ale przecież płaszcz powinien być nieco większy, żeby zmieściły się pod nim inne ubrania. Dlatego mogę powiedzieć, że jest dla mnie w sam raz^^
 Płaszcz wykonany jest z ciepłego i bardzo miłego w dotyku fioletowego materiału (zapewne mieszanka poliestru i rożnych rodzajów wełny). Wewnątrz znajduje się bardzo ładna czarna, lekko lśniąca podszewka. Płaszcz jest długi, sięga niemal do kolan i jest maksymalnie rozkloszowany. Dół jest szyty z koła, więc zmieści się pod nim każda, nawet najszersza halka. Pod szyją znajduje się oczywiście okrągły czarny kołnierzyk, wykonany z materiału przypominającego zamsz. Kołnierzyk obszyty jest piękną czarną bawełnianą koronką. Pod nim przypięłam małą czarną aksamitną kokardkę, która jest na agrafce, można ją więc umieścić w dowolnym miejscu na płaszczu. Ja jednak uważam, że idealne dla mniej miejsce znajduje się właśnie pod szyją.
 Poniżej znajdują się wda rzędy guzików obszytych tym samym czarnym materiałem, z którego wykonano kołnierzyk. Po bokach znajdują się oczywiście dwie małe kieszonki. Nie lubię płaszczy, które mają na pierwszy rzut oka urocze kieszonki, które z bliska okazują się jedynie atrapami i wcale nie można do nich niczego włożyć. Na szczęście Bodyline mnie nie zawiódł i kieszonki przy tym płaszczu są jak najbardziej prawdziwe.
 Nie dość, że się otwierają to jeszcze są bardzo porządnie wykonane, jak cały płaszcz zresztą. Na wierzchu na każdej z nich znajduje się czarna kokardka, obszyte są bawełnianą koronką, taką samą jak na kołnierzyku, a wewnątrz wyściela je czarna podszewka. Są małe, dlatego nie ma mowy o noszeniu w nich niezliczonej ilości rzeczy, ale przecież nie o to chodzi. Jak by wyglądał lolici płaszcz z wielkimi, po brzegi wypchanymi kieszeniami? Te kieszonki są subtelne, ale na tyle pojemne by zmieścić najpotrzebniejszą rzecz, jaka powina być zawsze w parze z zimowym płaszczem, czyli rękawiczki:)
 Rękawy tuż przy nadgarstkach wykończone są tym samym czarnym materiałem co kołnierz, rozpinane są na guzik i oczywiście obszyte czarną bawełnianą koronką. Rękawy w rozmiarze M są na mnie trochę za szerokie, ale jednocześnie mogłyby być nieco dłuższe. W moim przypadku kończą się w połowie nadgarstka, a wolałabym by przykrywały nieco dłoń. Pewnie byłyby dłuższe, gdyby to był rozmiar L, ale wtedy sam płaszcz byłby na mnie o wiele za duży>< Dlatego tutaj mały minus z mojej strony dla tego płaszcza, twórcy naprawdę nie popisali się z dopasowaniem długości rękawów do danego rozmiaru. Na szczęście, jak już pisałam, noszę ten płaszcz przede wszystkim zimą do czarnych rękawiczek, a wtedy długość rękawów zupełnie mi nie przeszkadza:)
 Dół płaszcza jest nie tylko maksymalnie rozkloszowany, ale również pięknie ozdobiony. Tuż przy fioletowym materiale znajduje się znajoma już bawełniana koronka, która maskuje jednocześnie miejsce przejścia materiału z koloru fioletowego w czarny. Czarne wykończenie przy dolnej krawędzi to oczywiście ten sam czarny materiał przypominający zamsz, który użyto w kołnierzu i rękawach. Został on upięty na całej długości dolnej krawędzi w uroczą falbankę.
 Nie tylko sam krój płaszcza sprawia, że jest on zwężany w talii. Z tyłu znajduje się bardzo ładne i klimatyczne wiązanie, które najczęściej spotyka się w sukienkach, ale tym razem postanowiono posłużyć się takim rozwiązaniem w płaszczu. W talii przyczepione są dwie wstęgi fioletowego materiału – tego samego, z którego uszyty jest cały płaszcz. Wstęgi te rozszerzają się ku końcowi i można je zawiązać w dużą kokardę, która zarówno zredukuje szerokość talii, jak i stanowić będzie kolejną ozdobę płaszcza.
 Każda wstęga ozdobiona jest czarną aksamitną kokardą, czarną gipiurą, bawełnianą koronką oraz falbanką z czarnego materiału. To zdjęcie chyba najlepiej odzwierciedla rzeczywisty kolor płaszcza.
Płaszcz jest bardzo starannie wykonany, tak jeśli chodzi o detale jak i o wytrzymałość. Nie jest to żaden chiński bubel, ale wspaniały płaszcz warty swojej ceny. Piękny, elegancki, z licznymi ozdobami, ale nie przesadzony, jak to czasem bywa z lolicimi płaszczami. Przede wszystkim jednak nie jest to jedynie ładna ozdóbka, ale prawdziwy ciepły płaszcz, który znakomicie sprawdza się w chłodne pory roku. Jestem z niego bardzo zadowolona i mam nadzieję, że jeszcze długo mi posłuży:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.