sobota, 22 listopada 2014

Restyle: Cemetery Gray Skirt

Odkąd spódnica trafiła w moje ręce przez myśli przewinęła mi się już nie jedna wersja tej recenzji: od bardzo agresywnej przez żałośnie rozpaczliwą. Ostatecznie postanowiłam napisać ją w chłodnym tonie, starając się zachować obiektywne spojrzenie (choć przychodzi mi to naprawdę z wielkim trudem). Postaram się ukazać tutaj wszystko co zasługuje na uwagę, lecz ostateczny osąd pozostawię wam. Przyjrzyjcie się zdjęciu sklepowemu bardzo dokładnie...
...abyście mogli je skonfrontować z rzeczywistością. A rzeczywistość prezentuje się tak. Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy jest drastyczna zmiana koloru spódnicy. Według zdjęcia promocyjnego tło powinno być w odcieniu jasnej szarości, tymczasem to, co ujrzałam po wyjęciu zakupu z paczki przypomina mi bardziej kawę z mlekiem (lub raczej z cementem). Krój w pierwszej chwili nie budzi podejrzeń, choć przy wykonywaniu tych zdjęć zauważyłam, że rozłożenie spódnicy na płaskiej powierzchni już stanowi pewną trudność. Sprawa stała się dla mnie oczywista w chwili przymierzania cmentarza wraz z halkami. Kształt spódnicy nie pasuje do żadnej z moich petticoat, a mam ich trzy, w tym A-line od Classical Puppets, która bez wątpienia jest lepsza niż twór obecny w nowościach Restyle. Prawda jest taka, że Cmentarz najlepiej prezentuje się bez żadnej halki, jednak takie noszenie spódnicy stylizowanej na lolicią mija się trochę z celem. Dodatkowo noszenie spódnicy bez podpory utrudnia sam materiał.
Materiał określony został w opisie przedmiotu jako lejący poliester, co budziło moje niemałe obawy. Okazało się jednak, że tkanina jest jedną z nielicznych w miarę udanych elementów spódnicy. Przyjemna w dotyku i niebłyszcząca, do tego dość wiotka i cienka, dzięki czemu z łatwością układałaby się we właściwy sposób nawet na niewielkiej halce. Niestety, jak już wiemy nie jest to możliwe ze względu na nietrafiony krój spódnicy. Dodatkowo materiał ma skłonność do elektryzowania, przez co "klei się" do rajstop i podwija w górę przy chodzeniu.
Dzieje się tak głównie dlatego, że Cmentarz nie został zaopatrzony w podszewkę. Przyznaję, w opisie na stronie sklepu jej nie wymieniono, ale doprawdy nie spodziewałam się, że w spódnicy za 189 zł może takiego elementu zabraknąć. Jest to zabieg godny sprzedawców ubrań typu "japan style", oni również nie wymieniają podszewki w opisie jeśli przedmiot jej nie posiada, a reakcje niezadowolonych z tego powodu klientów kwitują stwierdzeniem, że przecież przedmiot jest zgodny z opisem. Lepiej o czymś nie wspominać niż przyznać, że tego nie ma - Restyle najwyraźniej aspiruje, aby dołączyć do grona wyżej wymienionych sprzedawców.
Co więcej, po wywróceniu spódnicy na lewą stronę naszym oczom ukazuje się całkowicie biały, niemal surowy materiał, przez który miejscami przebija print. Z doświadczenia, które nabyłam głównie za sprawą Bodyline wiem, że jasne tkaniny, na których umieszczono ciemne wzory tylko po jednej stronie kiepsko znoszą pranie i dość szybko się spierają.
Na samej górze znajduje się wąskie pasmo czarnego materiału, będącego rusztowaniem dla całej spódnicy. Ten niepozorny "pasek" moim zdaniem (a miało być obiektywnie...) stanowi najlepszy element całości. Z boku zapinany jest na dwa małe guziki, pod którymi znajduje się zgrabnie wszyty zamek błyskawiczny. Tkanina sama w sobie nie jest elastyczna, jedynie z tyłu wszyto weń gumkę, która - wyjątkowo zgodnie z opisem przedmiotu - rozciąga się dodatkowo na 5 cm. Cała konstrukcja idealnie podkreśla sylwetkę, rozmiar S pasował na mnie jak ulał zarówno przy cienkich jak i grubszych koszulach. Muszę przyznać, że pod tym jednym względem zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona i tym bardziej zabolał mnie fakt, że wykonanie całej reszty woła o pomstę do nieba. Niestety sam pasek spódnicy nie czyni.
A tutaj drobna ciekawostka. Rozumiem, że ze względu na obecność gumki wszytej w materiał metka z nazwą sklepu nie mogła zostać umieszczona z tyłu, ale czy naprawdę musieli ją koniecznie wszyć z przodu, do tego centralnie na środku? Oczywiście nie przeszkadza ona w noszeniu Cmentarza, ale podczas pierwszej przymiarki doznałam dziwnego wrażenia, że jednak zakładam spódnicę tył na przód. Nie twierdzę, że metka wszyta w osobliwym miejscu to wada. Nie jest to również zaleta, ale coś co sprawia, że człowiek kwestionuje własny zdrowy rozsądek.
Wykończenie dolnej krawędzi spódnicy gipiurą wydawało się być strzałem w dziesiątkę. Po rozpakowaniu przedmiotu szybko przekonałam się, dlaczego Restyle nie zrobiło zdjęć ukazujących detale. Gipiura prezentuje się ładnie jedynie z pewnej odległości, z bliska zaś wygląda, jakby ktoś dziergał ją na drutach w wielkim pośpiechu. Daleko jej do pięknych, delikatnych, ażurowych ozdób, których używają nawet co lepsze chińskie indie brands. Co gorsza, dosłownie z każdego końca gipiury wystaje nitka, która aż się prosi by o coś zahaczyć.
Przyjrzyjmy się bliżej kolorom. Okazuje się, że spódnica jest szara jedynie na samej gorze, tuż przy czarnym pasku obejmującym talię. Następnie przechodzi w odcienie mające więcej wspólnego z brązami niż z właściwą szarością. Określeniem, które najbardziej mi tutaj pasuje jest wspominana już kawa z mlekiem. Taki układ kolorystyczny kojarzy mi się z zimowym nocnym niebem, które w naturze wygląda bardzo pięknie, ale niestety nie sprawdziło się w przypadku tej spódnicy. Tło jest w rzeczywistości znacznie ciemniejsze niż pokazują to zdjęcia producenta i czarny print nie prezentuje się na nim tak dobrze, jak nam wmawiano.
Co więcej, materiał dosłownie usiany jest małymi, jasnymi punkcikami. Jeżeli tło z założenia faktycznie miało stanowić nocne zimowe niebo, być może są to rozproszone na nim gwiazdy (lub unoszące się nad cmentarzem mgliste orby). Niestety do mnie ów pomysł, a raczej jego wykonanie zupełnie nie przemawia. Według mnie jasne punkty wyglądają, jakby ktoś hojnie opryskał spódnicę wybielaczem. Nie widzę tutaj żadnych walorów estetycznych.
I w końcu przechodzimy do samego printu. Muszę przyznać, że niezwykle mi smutno, gdy na to patrzę. Wzór, który na zdjęciu Restyle jest wyrazisty, subtelnie cieniowany i pełen detali w rzeczywistości prezentuje się po prostu żałośnie. I o ile samo ozdobne ogrodzenie jak i sylwetki drzew mimo wszystko dają sobie jakoś radę na ciemnym tle, tak cmentarz złożony z kilku rzędów różnorodnych nagrobków dosłownie zlał się w jedną wielką czarną plamę, która zajmuje 1/3 całej spódnicy. Z daleka całość wygląda niczym dwukolorowa flaga, praktycznie nie sposób odróżnić żadnych elementów. Nie widziałam jeszcze do tej pory, aby ktoś tak zmarnował potencjał tkwiący w projekcie. Aż się serce kraje...
Wydaje mi się, ze najbardziej obronną ręką wyszły z całej sytuacji sylwetki nagich drzew. Ich wspaniale rozgałęzione, pozbawione liści konary idealnie wpisują się w przywoływaną już stylistykę zimowego nieba. Jestem przekonana, że gdyby wzór na spódnicy składał się jedynie z drzew, nietoperzy oraz starego ogrodzenia, całość byłaby jeszcze do uratowania.
Tak oto rzędy nagrobków prezentują się z bliska. Niestety, nawet z tej odległości ich sylwetki są częściowo zamazane i zlewają się z otoczeniem. Trzeba dosłownie przystawić nos do materiału, żeby dostrzec wyraźnie wszystkie interesujące szczegóły. Przy okazji, mam dla was małe zadanie rodem z telewizyjnego programu dla dzieci: potraficie znaleźć kruka?
Quoth the raven: "F*ck this, I'm out!"
Tak, pośród pożerającej wszystko ciemności ukrywa się kruk. I to nie jeden! Jego obecność zdradzają jedynie jasne refleksy odbijające się na powierzchni rozpostartych skrzydeł, reszta sylwetki jest niewyraźna i ginie nam z oczu, podobnie jak wiele innych elementów.
Uchwyciłam fragment gipiury aby pokazać, że to nie zdjęcia są niewyraźne, print po prostu tak wygląda.
Cmentarz obfituje w wiele różnorodnych nagrobków, które bez wątpienia cieszyłyby oczy, jeśli tylko były dla nich osiągalne. Uznałam również, że całość prezentowałaby się korzystniej, gdyby najniższy rząd nagrobków nie wyłaniał się tak nagle z nicości, tylko rozpoczynał równo z dolną krawędzią spódnicy. Domyślam się, że zamierzano osiągnąć tutaj efekt "otulenia krajobrazu przez mrok nocy", jednak przy obecnym układzie można raczej odnieść wrażenie, że materiał został po prostu ucięty za nisko i wszystkie poetyckie zapędy wzięły w łeb.
"Nevermore Restyle, nevermore..."
Znalazł się i drugi kruk, wyraźnie strapiony całą sytuacją. Nie dziwię mu się, oba ptaszyska były by wspaniałym smaczkiem na tym princie, gdyby tylko można je było dostrzec bez wytężania wzroku i dokładnego przeszukiwania każdego centymetra spódnicy. Obrazki z serii "Gdzie jest Wally?" nie mają żadnych szans z grafiką wziętą przez Restyle na warsztat.
Nie byłabym oczywiście sobą, gdybym nie doszukała się w princie błędu. Co prawda znalazłam tylko ten jeden nieproszony element, na tyle mały, że bez wątpienia nie widać go podczas noszenia spódnicy, ale jednak fail to fail i doszłam do wniosku, że należy zwrócić na to uwagę.
Korzystając z okazji postanowiłam porównać spódnicę Cemetery Gray z Vampire Requiem JSK od Dream of Lolita. Zdecydowałam się na taki zabieg nie tylko dlatego, że oba przedmioty utrzymane są w podobnym klimacie a printy zawierają kilka tych samych elementów, jak nietoperze czy ozdobne bramy. Chciałam również zamknąć usta zagorzałym wielbicielom Restyle, którzy mogliby powiedzieć, że to moje zdjęcia są przekłamane i niezgodne z prawdą. Miałam już styczność z takimi osobami, a ich oskarżenia pod moim adresem są niedopuszczalne. Może i nie mam najlepszego sprzętu fotograficznego na świecie, ale mogę was zapewnić, że wszystko, co się tutaj znajduje jest zgodne z rzeczywistością. I widać doskonale, który przedmiot prezentuje się lepiej. Nie zapominajmy również, że VR jest repliką.
Na sam koniec chciałam jeszcze pokazać, dlaczego materiał spódnicy na zdjęciach jest taki pognieciony. Oto powód. Wysłano ją w za dużym foliowym opakowaniu, a sam przedmiot został dosłownie zwinięty byle jak i wciśnięty do środka. Nic dziwnego, że wygląda jak psu (lub rekinowi) z gardła wyjęta i naprawdę cieszę się, że nie będę musiała sprawdzać jak znosi prasowanie. Poniżej dowód, że wysłano do mnie właściwą wersję kolorystyczną. Szkoda, że do wykonywania etykiet Restyle przykłada się bardziej niż do samych przedmiotów.
Jestem bardzo ciekawa co wy sądzicie o tej spódnicy? Mój egzemplarz został odesłany jeszcze tego samego dnia, w którym do mnie trafił. A szkoda, bo pomysł był zacny. Niestety wykonanie bardzo zawiodło (o zdjęciach wprowadzających klienta w błąd nawet nie wspomnę). Mówiąc szczerze nie sądzę, aby w przypadku innych modeli spódnic z Restyle sprawa wyglądała inaczej, ale kto wie, być może się mylę. Nie zamierzam jednak sprawdzać słuszności tej teorii na własnej skórze. Ochota na zakupy w tym sklepie z miejsca mi przeszła. Wcześniej otrzymywałam przedmioty z drobnymi wadami, jednak ta spódnica to zdecydowanie mój najgorszy nabytek.

26 komentarzy:

  1. Przeczuwałam, że coś bedzie nietęgo z jej kształtem, restylowe rzeczy do kolan cierpia na niemoznosc dopasowania sie do jakichkolwiek halek. wielkiej tragedii nie ma, no ale...
    a i jeszcze ten kolor jest mocno średni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie niestety to była tragedia, w momencie rozpakowania przesyłki z miejsca trafił mnie piorun. Ostatecznie postanowiłam nie robić dramy w recenzji, co nie oznacza, że nadal nie wzbierają we mnie emocje gdy patrzę na te zdjęcia.

      Usuń
    2. xd napisalam ze wielkiej tragedii nie ma. ale tragedia mala jest i to zdecydowanie. Juz sam kupa kolor jest nieporozumieniem i skoro rzeczy sa tak wyfotoszopowane na zdjeciach promo. to jestem ciekawa jak w realu wyglada ich modelka xddd

      Usuń
  2. "Obrazki z serii "Gdzie jest Wally?" nie mają żadnych szans z grafiką wziętą przez Restyle na warsztat." I DIED >D

    Zastosowałam się do twojej sugestii i przyjrzałam się zdjęciu sklepowemu. I dostrzegłam po raz pierwszy subtelne cieniowanie nieba, od szarości na górze do mocno zgaszonego lawendowego nad nagrobkami. Lawendowego. Na twoich zdjęciach widzę szarość + brudny róż. Może to wina mojego dość szalonego monitora w laptopie, ale między Morzem a prawdą to ani mój brudny róż, ani twoja kawa z mlekiem nie jest jednak subtelną lawendą.

    Inna sprawa, że wektorowe nietoperze wydają mi się zaczerpnięte ze Shutterstocka i nieco tylko zmienione. Wygooglanie "bats vector" daje wyniki, w których można się dopatrzeć sylwetek powyższych nietoperków. Pytanie, czemu modyfikować cudze obrazki, pozostawię otwarte.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to była część tej zgorzkniałej ironii |D

      Zdjęcia zostały naprawdę nieźle obrobione przez grafików Restyle. Moja znajomość photoshopa jest zerowa, więc być może dlatego nadal nie mieści mi się w głowie, jak można z owej trafnie określonej, subtelnej lawendy zrobić różaną kawę z brudnym mlekiem i jeszcze podawać tą wersję do publicznej wiadomości.

      Ha, od początku coś mi z tymi nietoperzami nie pasowało, tylko nie wiedziałam co konkretnie i tym bardziej nie potrafiłam tego ująć w słowa>D Jak widać czasem nawet Euflonica idzie na łatwiznę.

      Usuń
  3. Cóż, dlatego ja się do tej pory waham czy zamawiać cokolwiek z Restyle, czy nie.
    U mnie ten kolor to brudny róż jak u Ra. Co jednak lawendą nie jest. I nie wygląda zbyt ładnie.
    Ja co prawda kruka zobaczyłam od razu, ale uważam, że print jest i tak tragiczny. Nagrobki się zlewają... a my narzekamy na Dream of Lolita :D Restyle ma gorsze wpadki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz naprawdę dobry wzrok, skoro od razu dostrzegłaś kruka, ja zauważyłam go dopiero podczas dokładnego oglądania printu z bliska^^'
      Dream od Lolita, a zwłaszcza ich replika VR to przy Restyle istne dzieło sztuki D:

      Usuń
    2. Oj dobrego wzroku nie mam [lewe oko -1,0 prawe +15,0 xD] Za to kapliczki już były wyzwaniem, ciężko było je dostrzec... szkoda...
      To fakt, VR to rzeczywiście przy Restyle dzieło sztuki. Nie wiem za co Restyle bierze tyle kasy... za projekt? Bo ani wykonanie, ani materiały nie są warte tych pieniędzy... już moje kimono było warte swoich pieniędzy...

      Usuń
  4. Prawdę mówiąc miałam chrapkę na tę spódnicę w związku z nadchodzącymi świętami (mam płaszcz i sukienkę z Restyle, jednak o ile płaszcz przyszedł idealny, to sukienka miała swoje niedociągnięcia, łudziłam się jednak, że to tylko drobne niedoróbki na pojedynczym egzemplarzu... O, ja naiwna...), cieszę się, że akurat mogłam przeczytać Twoją recenzję, która ściągnęła mnie na ziemię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również tłumaczyłam sobie drobne wady wcześniej zakupionych w Restyle przedmiotów (a trzeba przyznać, że praktycznie żaden mój zakup nie był wolny od błędów) jako zwyczajny pech, który sprawił, że wadliwy egzemplarz trafił akurat do mnie. Mimo wszytko niektóre rzeczy zdecydowanie bym innym polecała, chociażby teczki, które w praktyce całkiem nieźle się sprawdzają. Jednak ta spódnica to zupełnie inna historia, trafiła do mnie w ubiegłym tygodniu, a ja nadal nie mogę się otrząsnąć z szoku, jaki przeżyłam przy otwieraniu paczki. Tego zakupu nie poleciłabym nikomu.

      Usuń
  5. Dzięki za recenzję, chciałam ją kupić... ;-; Nevermore. Chyba poczekam i doskładam na sukienkę od LS.
    Wygląda jakby już była po praniu i czarny kolor zaczął farbować. ^^'''

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się więc, że zdążyłam zanim zdecydowałaś się na zakup D:
      O to to, bardzo słuszne określenie. Do tego te plamki po "wybielaczu"...

      Usuń
  6. Dziękuję Ci za tę recenzję! Jak zobaczyłam Cmentarz na stronie to aż mi ślina pociekła. Dobrze, że akurat wydałam pieniądze na co innego, bo byłaby to ich strata.. Na zdjęciach sklepowych wygląda świetnie, a w rzeczywistości kolor jest po prostu tragiczny.. Wygląda jakby ktoś poplamił spódnicę. Wielka szkoda, że tak dobre pomysły są marnowane, ale to nie pierwszy nie ostatni raz, kiedy czytam takie opinie na temat tego sklepu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że recenzja jest przydatna. Zdjęcia sklepowe są jak widać niestety mocno poprawione, osobiście nie rozumiem takiej polityki sprzedaży - naprawdę nikt nie sądził, że kupujący dostrzegą różnicę? Faktycznie, Restyle od początku nie prezentował rewelacyjnej jakości, jednak mam wrażenie, że z każdą ich kolejną dostawą nowości jest z tym coraz gorzej (a ceny są coraz wyższe!).

      Usuń
  7. Jesteś bezcenna w kwestii recenzji :) A co do restyle... spódnica za niemal 2 stówy a wygląda jak za 20zł z chińskiego marketu. Aż żal patrzeć. Przewinęło się przez moją szafę sporo ciuchów z BL a jak żyję, nie widziałam takiej szpetnej gipiury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przesadzałabym:) Dopiero od niedawna moje recenzje prezentują jakiś w miarę przydatny poziom, ale dzięki za miłe słowa. Faktycznie, jakość spódnicy jest nieadekwatna do jej ceny. Ciuchy z Bodyline to przy niej rewelacja.

      Usuń
  8. Z reguły spódnice oznaczone określeniem "lolita" omijam szerokim łukiem z dwóch powodów - za stara jestem na taki styl i wybitnie źle on działa na moją figurę, więc na Restylowe nowości jedynie rzuciłam okiem. Jednak po cichu liczyłam na twoją recenzję (z czystej ciekawości jak się ich nowy twór prezentuje) i nie pomyliłam się. Gigantyczny, karny wacek dla Restyle za takie coś. Ja ostatnio pozwoliłam sobie napisać na nowo recenzję zegarowej torby po roku, gdzie napisałam jasno, że sklep mógłby się bardziej przyłożyć do jakości niż wrzucać nowe, potwornie kiczowate produkty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem za stara na takie zabawy, a mimo to czasem się jeszcze skuszę. Tym razem mnie pokarało:q Osobiście przyzwyczaiłam się już do jakości z Restyle, ale nigdy nie spodziewałabym się takiej różnicy pomiędzy zdjęciami sklepowymi a rzeczywistością. Faktycznie byłoby lepiej, gdyby zrobili restock starych, sprawdzonych produktów w lepszej jakości, zamiast dawać nowości, które są potwornie wykonane i potwornie drogie.

      Usuń
  9. Ja już się w tej kwestii wypowiadałam i zdania nie zmienię: niemal 200zł za takiego potworka to rozbój w biały dzień. Zdjęcia sklepowe zdają się przedstawiać całkiem inną spódnicę. Takiego retuszu Restyle chyba jeszcze żadnemu produktowi nie zafundowało. Przekłamane kolory, niewyraźny print, brak halki, plamy na materiale (bo w gwiezdną opcję nie uwierzę), kiepskiej jakości gipiura - totalna masakra. Cieszę się, że wstrzymałam się kupnem "Vampire Aristocrat", bo aż strach myśleć jak wygląda w realu. Pewnie print zlewa się w czarną masę z paroma szarymi i czerwonymi plamami. Takie coś nawet na underskirt się nie nadaje.
    Współczuję straty pieniędzy na wysyłkę oraz czasu i nerwów, które musiałaś nadszarpnąć przez ten zakup. Cieszę się także, że udało Ci się napisać jak najbardziej obiektywną recenzję, pozbawioną złośliwości. Ja przy takim zakupie miałabym z tym spore problemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi znowu oczy się zaświeciły do "Stained Glass", ale raczej nie zamówię, szkoda pieniędzy, a jak by przyszedł potworek to już w ogóle by był szok.

      U mnie recenzja by była gorzej niż złośliwa... nawet nie umiem określić jak bym w notatce na coś takiego klęła...

      Usuń
    2. Zgadzam się z Tobą Szczurciu. Jeśli już muszą retuszować zdjęcia to niech ograniczą się do samej modelki, a ubrania zostawią w spokoju. Ja nawet nie chcę sobie wyobrażać jak pozostałe spódnice wyglądają w rzeczywistości. Z trudem powstrzymałam się od złośliwości, nie obeszło się jednak bez kilku ironicznych stwierdzeń:x

      Usuń
  10. Aj, strach się bać. Z Restyle miałam kilka razy do czynienia - biżuterię lubię, bolerko mnie strasznie rozczarowało, a gotycka spódnica zachwyciła. Niestety, to co pokazałaś jest niewybaczalne - szczególnie te plamki, naprawdę wyglądają jak od wybielacza. Osobiście nie uznałabym Twoich uwag za tak istotne, gdyby spódnica kosztowała jedną czwartą tej ceny. Niestety, za tę kwotę takie niedoróbki są niedopuszczalne.

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam w planach zakup kilku rzeczy w Restyle, ale teraz się waham...

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję za tą recenzję! :)
    Uniknęłam niepotrzebnej straty czasu i .... pieniędzy, oczywiście.

    Niestety z Restyle tak jest, że pomysły ogólnie mają dobre, ale wykonanie... cóż, pozostawiam to bez komentarza.
    Fakt, sama u nich co jakiś czas kupuję, jednakże zawsze z pewną obawę, co tym razem dostanę w swoje rąsię. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że recenzja była pomocna:) Ja również jeszcze od czasu do czasu robię zakupy w Restyle, choć muszę przyznać, że coraz rzadziej a nad każdym kolejnym produktem, który w pierwszej chwili zwróci moją uwagę zastanawiam się bardzo długo nim faktycznie zdecyduję się na wydanie pieniędzy. Wielka szkoda, że ta spódnica wygląda pięknie jedynie na zdjęciach sklepowych. Tyle dobrego, że po odesłaniu jej dość szybko zwrócono mi pieniądze, a dzięki zdjęciom, które w międzyczasie udało mi się zrobić inne osoby mogą uniknąć tego samego błędu.

      Usuń
  13. Zobaczyłam te kruki nawet na miniaturce i jestem w szoku, że zrobiłaś cały wywód na temat ich niewidoczności. Spódnica faktycznie rozczarowuje, ale wzrok to chyba pora przebadać.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.