sobota, 12 grudnia 2015

Restyle: "Henna skirt" czarna plisowana spódnica z nadrukiem

To już przedostatnia z zapowiadanych niedawno recenzji z Restyle. Recenzja bardzo istotna, bo dotycząca nowości, która cały czas dostępna jest na sklepowych półkach. Mam zatem nadzieję, że okaże się ona pomocna dla wszystkich osób zainteresowanych zakupem spódnicy "Henna skirt".
Już przy okazji koszulki "Henna butterfly" wspominałam, że umieszczony na niej wzór, wspomagany dodatkowo przez okazałego motyla i storczyki, mocno chwycił mnie za serce. Nie powinno zatem nikogo dziwić, że gdy tylko spódnica opatrzona niemal identycznym motywem zawitała do sklepu od razu zapragnęłam ją mieć. Do zakupu dodatkowo zmotywował mnie fakt, iż pojawiła się ona w sklepie 29 listopada, dosłownie w ostatnich chwilach trwania weekendowej promocji związanej z Black Friday, dzięki czemu zamiast oryginalnej ceny zapłaciłam za nią nieco ponad 150 zł.
Taka kwota wydała mi się zdecydowanie bardziej adekwatna, chociaż trzeba przyznać, że "Henna skirt" i tak jest trochę tańsza niż spódnica "Cemetery gray", którą również miałam okazję swego czasu recenzować. Nie zagrzała jednak miejsca w mojej szafie, odesłałam ją do sklepu natychmiast po zrobieniu zdjęć, które miały być wówczas przestrogą dla wszystkich zainteresowanych i po dziś dzień jestem zdania, że był to zdecydowanie mój najgorszy zakup z Restyle. Od tamtego zakupu minął jednak rok, a ja postanowiłam dać sklepowi jeszcze jedną szansę w kwestii spódnic (choć zapewne nie podjęłabym takiej decyzji gdyby nie magia ażurowego wzoru).
Tuż po rozpakowaniu przesyłki okazało się, że pewne rzeczy jednak się zmieniły. W recenzji "Cemetery gray skirt" narzekałam, że została ona niechlujnie zapakowana, a raczej po prostu wrzucona w opakowanie wyglądające niczym foliowy worek i przybyła do mnie cała wygnieciona. Jak się okazuje wraz ze zmianą wyglądu całego sklepu zmieniły się również opakowania przedmiotów. "Henna skirt" przybyła do mnie w porządnej folii zamykanej u góry specjalnym zapięciem, opatrzonej wyraźną nazwą produktu i rozmiarem (a zatem ryzyko pomyłki w magazynie jest znacznie mniejsze) oraz czytelną grafiną z nazwą sklepu. Ta sama grafika znajduje się również na nowej, minimalistycznej metce. Teraz całość naprawdę daje poczucie profesjonalnego podejścia do klienta. Duży plus!
O, słońce wyszło na chwilę ♥
Sama spódnica natomiast została całkiem starannie złożona. Nie dało się oczywiście uniknął pewnych zagnieceń w miejscach złożenia materiału, jednak w niczym nie przypominało to tragedii jej poprzedniczki. Wystarczyło wygładzić materiał w kilku miejscach dłonią i "Henna skirt" chwilę po wyjęciu z opakowania nadawała się już praktycznie do noszenia♥ Za to również duży plus.
Spódnica posiada podwyższony stan, który nie jest może jakiś szczególnie okazały, ale za to trochę większy niż u "Cemetery gray". W obu przypadkach natomiast jest on zapinany na duże guziki, poniżej zaś znajduje się zamek błyskawiczny, praktycznie niewidoczny po zapięciu. Wobec żadnego ze wspominanych rodzajów zapięć nie miałam najmniejszych uwag, zarówno rok temu jak i teraz.
Uwagi pojawiły się dopiero, gdy przewróciłam spódnicę na drugą stronę, a moje pierwsze naprawdę bardzo pozytywne wrażenie zostało lekko nadszarpnięte. Otóż z tyłu odkryłam sporą białą smugę. Wyglądało to jakby ktoś przejechał po materiale kredą i moja pierwsza myśl z trwogą powędrowała w kierunku białego printu. Wzór zostanie jednak opisany w swoim czasie, a na chwilę obecną najistotniejszy jest fakt, że biała smuga zniknęła po kontakcie z ręcznikiem i ciepłą wodą. Chociaż muszę przyznać, że jej obecność zapewniła mi kilka sekund grozy.
Drugim elementem, który złamał moje entuzjastyczne podejście do spódnicy okazał się obecny na tylnej stronie podwyższonego stanu shirring - gumki wszyte w materiał, a dokładnie sposób jego połączenia ze znajdującymi się poniżej plisami. Ich układ został wyraźnie zaburzony, są nierówne i wybrzuszone, czego nie da się już po prostu przygładzić dłonią. Nie sądzę również, aby problem zniknął sam z siebie po zimie spędzonej w szafie. Jest to po prostu efekt nie do końca przemyślanego projektu, na pewno można było znaleźć lepsze rozwiązanie dla takiego stanu rzeczy, ale nikt niestety nie zadał sobie trudu. Jedyne, co mi w tej kwestii pozostaje to stwierdzenie, że mam spódnicę z koślawą turniurą. Powyższe zdjęcie pokazuje jeszcze jeden drobiazg, który zaczął mnie zastanawiać - kolor materiału, z którego wykonano podwyższony stan delikatnie różni się od reszty spódnicy. Różnicę widać co prawda jedynie z bliska i przy bardzo jasnym oświetleniu, jednak dało mi to do myślenia.
Rozwiązanie zagadki łączy się z kolejnym, widocznym już na wcześniejszych zdjęciach mankamentem - na krawędziach niemal każdej plisy zauważyłam liczne, drobne białe "przetarcia". Tak mi się przynajmniej wydawało, dlatego chwyciłam plisę w palce z zamiarem dokładnego przyjrzenia się domniemanemu przetarciu i dokładnie w tym momencie biały ślad dosłownie zniknął...
Sytuacja powtarzała się za każdym razem gdy tylko ucisnęłam w palcach materiał w dowolnym miejscu spódnicy - na całej jej powierzchni dzieje się dokładnie to samo. Białe ślady widoczne na krawędziach każdej z plis nie są bowiem przetarciami, tylko prześwitującą na zewnątrz lewą stroną materiału! Wszystkiemu winny jest rodzaj tkaniny oraz sposób, w jaki naniesiono na nią wzór.
Podwyższony stan został uszyty z zupełnie innego rodzaju materiału. Materiału, który jest całkowicie czarny od góry do dołu, dlatego różni się odcieniem od reszty spódnicy i dlatego też na nim nie pojawiają się żadne białe prześwity. Natomiast pozostałą część wykonano z tkaniny, która po wewnętrznej stronie jest... biała. Dodatkowo posiada ona bardzo wyraźny splot i grube włókna, które rozdzielają się w miejscach, gdzie utworzone zostały krawędzie lub powstały przypadkowe zagięcia, co jest przyczyną "przedostawania się" lewej strony na wierzch. Gdy rozprostujemy takie zagięcie białe prześwity znikają, bo włókna wracają na swoje miejsce.
Mam nadzieję, że jeśli moje tłumaczenie tego zjawiska okaże się zbyt zawiłe to przynajmniej zdjęcia trafnie wszystko zilustrują. Ostatecznie trzeba mieć świadomość, że za każdym razem gdy w tej spódnicy usiądziemy czy wykonamy jakąkolwiek inną czynność, która skutkuje chwilowym zgięciem materiału to na ten czas pojawią się na nim wspominane białe prześwity. I dlatego wszystkie osoby, którym taki stan rzeczy będzie przeszkadzał powinny zdecydowanie zapomnieć o zakupie "Henna skirt", bowiem w jej przypadku takich sytuacji po prostu nie da się uniknąć. Taka już jej "uroda". Natomiast sklep, zamiast w lepszy jakościowo materiał, wolał zainwestować w nową, sparklującą metkę. Pomijam oczywiście brak jakiejkolwiek podszewki, niezmienny od czasu "Cemetery gray skirt".
Kończąc temat samego materiału muszę wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy - ta spódnica dosłownie stoi. Stoi zupełnie samodzielnie, bez żadnej pomocy, jakby została ostro wykrochmalona albo naszpikowana całym opakowaniem niebieskich tabletek. Owszem, w sklepowym opisie widnieje informacja: "spódnica wykonana z bardzo grubej i sztywnej bawełny." Sęk w tym, że ja posiadam w swojej szafie kilka rzeczy z bawełny o zbliżonej grubości i zarówno sama bawełna jak i wspomagana sztuczną domieszką nie sterczy w ten sposób! I nie wspominam o tym aby mieć powód do śmiechu, bowiem prawdziwy problem pojawia się w momencie, gdy (ponownie!) chcemy usiąść, kucnąć lub wykonać inną pozę z wygięciem sylwetki. Wówczas za każdym razem trzeba będzie poprawiać materiał. Także (a raczej przede wszystkim) w trakcie wstawania, bo jeśli tego nie zrobimy spódnica pozostanie uniesiona niczym namiot... Nie muszę chyba tłumaczyć jak fatalnie wpływa to na komfort noszenia. Poza tym zastanawiam się czy ta super sztywność będzie się nadal utrzymywać po praniu. Spódnicę planowałam nosić dopiero na wiosnę, zatem na razie o praniu nie myślę, jednak dopiero wówczas okaże się czy to faktycznie cecha tego konkretnego materiału czy może czegoś innego...
W tym momencie byłam już w zasadzie pewna, że rozprawiłam się z każdą wadą, która kryla się w plisach "Henna skirt" i mogę z czystym sumieniem przejść do deseru, a mianowicie do printu. Jak już wspominałam była to główna przyczyna mojej decyzji o zakupie i jestem naprawdę bardzo szczęśliwa widząc, że prezentuje się on dokładnie tak samo jak na zdjęciach sklepowych (ani słowa o "Cemetery gray skirt"!). Bardzo cieszy również fakt, że wzór został równomiernie rozłożony na plisach. Widac co prawda, że nie jest idealnie, ale nie ma również tragedii, nic w oczy nie kole, a zatem kciuki w górę.
Jak już wspominałam w recenzji bokserki "Henna butterfly" wzór składa się z ażurowych motywów przypominających koronkę z wplecionymi weń księżycami, koralikami a nawet drobnymi krzyżami. Pojawia się również konstrukcja znana z naszyjnika "Silver Geometry", a także symbol alchemiczny obecny na "Gazelle skull necklace". Konstrukcja bokserki sprawiała, że pojedynczy element z powtarzającego się motywu zwrócony został ku dołowi. W przypadku spódnicy logicznym rozwiązaniem było jednak odwrócenie całości "szpicami" ku górze. Takie rozwiązanie bardzo mi odpowiada, bowiem wzór przywodzi mi na myśl strzeliste wieżyczki gotyckich kościołów♥
Zauważyłam jednak, że w każdym powtarzającym się trójkącie po jednej stronie brakuje skrajnego "sznura" z koralikami. Widać to również na zdjęciach sklepowych, ciężko zatem nazwać ten brak błędem. Mimo to nie mogę wybić sobie z głowy pytania "dlaczego?" Dlaczego nie można było zrobić symetrycznego odbicia koralików? Czy liczba pięciu sznurów ma tutaj jakieś szczególne magiczne znaczenie? Jeśli macie jakąś własną teorię to chętnie o tym poczytam w komentarzach.
W chwili zakupu zastanawiałam się jaką technikę wybrało Restyle aby nanieść tak misterny wzór na spódnicę. W skrytości ducha miałam nadzieję, że nie jest to ten sam gumowy nadruk, jaki stosują na swoich koszulkach. I faktycznie, nie jest to ta sama technika. W tym przypadku print jest integralną częścią spódnicy, a nie nadrukiem. Niestety ten postęp przyniósł za sobą pewne ofiary, o których zresztą już wspominałam - to właśnie z uwagi na sposób naniesienia wzoru lewa strona spódnicy jest biała. I niestety oznacza to również, że po jakimś czasie czerń w wyniku prania zacznie blednąć.
NIESTETY! - westchnęła ciężko i zmarszczyła brwi, a po chwili milczenia kontynuowała obojętnym tonem - Niestety, Restyle udowodniło, że drobne niedociągnięcia są w stanie zepsuć najlepszy projekt.
Bowiem taki oto widok zastałam po bokach. Miejsca łączenia materiału to istna tragedia jeśli chodzi o dopasowanie wzoru. I dzieje się tak zarówno po jednej jak i po drugiej stronie - nie umieściłam powyżej dwa razy tego samego zdjęcia, musiałam po prostu udowodnić, że łączenia po obu stronach ucierpiały tak samo. Niewiele zabrakło, naprawdę nie można było rozplanować szerokości spódnicy czy samego projektu tak, żeby podobnej sytuacji uniknąć? Oczywiście nie przeszkadza to w użytkowaniu, ale serce boli gdy widzę ile uroku stracił tak piękny wzór przez takie niedopatrzenie.
A nie jest to nawet ostatnie niedopatrzenie, o którym zmuszona jestem napisać. Dolna krawędź spódnicy została oczywiście zawinięta do wewnątrz i obszyta. Teoretycznie wzór zaprojektowano tak sprytnie, aby czarna nić biegła wzdłuż czarnej kreski (wskazywanej na zdjęciu przez strzałki) i dzięki temu pozostała niewidoczna. Teoretycznie. Bowiem jak widać nie zadano sobie wystarczająco trudu aby nie wyjechać poza wyznaczoną linię (test na trzeźwość wśród chińskich wykonawców?). I to nie tylko w nieszczęsnym miejscu łączenia materiału, ale również i na pozostałej długości spódnicy nitka raz omija wytyczony szlak, raz na niego powraca. Gdybym miałam znaleźć jakiś mały pozytyw w całej tej sytuacji to powiedziałaby, że przynajmniej sam wzór ułożony został równo z krawędzią.
Długo głowiłam się nad decyzją w sprawie spódnicy, ale ostatecznie została ona ze mną. Oto oficjalna przymiarka, już po odcięciu sklepowej metki. O jej losie zadecydowały tak naprawdę trzy rzeczy. Po pierwsze wzór, od którego wprost nie umiem oderwać wzroku. Bardzo schlebia mi również sposób, w jaki podwyższony stan podkreśla moją talię - trzeba w tym miejscy zaznaczyć, że sklepowa rozmiarówka (przynajmniej w przypadku Ski) jest zgodna z rzeczywistością. No i w końcu cena, która za sprawą Black Friday stała się dla mnie akceptowalna (tak, gdybym wydała na spódnicę tych kilkanaście złotych więcej to raczej zwróciłabym ją do sklepu). Przy okazji na powyższych zdjęciach widać, że "Henna skirt" nie układa się tak ładnie jak na kuszących fotografiach producenta. Za każdym razem gdy próbowałam ją bardziej rozłożyć sztywny materiał niczym sprężyna powracał na swoje miejsce. Oczywiście można by zrzucić to na karb mojej pokracznej sylwetki, ale skro tak to żądam, aby w opisie na stronie sklepu pojawiła się informacja "produkt tylko dla modelek!"
Apeluję w tym miejscu do osób, które na poważnie zastanawiają się nad zakupem spódnicy "Henna skirt" - przeczytajcie tą recenzję bardzo dokładnie od początku do końca, nie tylko podsumowanie, ponieważ nie znajdziecie w nim wszystkiego, a czasem jeden drobny szczegół decyduje o tym, czy jesteśmy w stanie daną rzecz zaakceptować czy też nie. W powyższym tekście starałam się wymienić wszystkie pozytywy jak i negatywy, które udało mi się zaobserwować od chwili otworzenia zakupu aż po dzień dzisiejszy i które mogą pomóc w podjęciu decyzji. Nie zamierzam narzucać nikomu mojej subiektywnej opinii ani bez chwili zawahania stwierdzić "polecam" lub "nie polecam", bo w tym konkretnym przypadku nie potrafię. Spódnica jest piękna, ale nie jest doskonała, zatem jej ostateczną ocenę pozostawiam wam, w zależności od tego ile wad a ile zalet widać z waszej perspektywy.

14 komentarzy:

  1. Trochę nad nią myślałam. Potem doszłam do wniosku, że jednak za dużo naćkane białego jak dla mnie. I, jak widzę, nie tylko to byłoby nie dla mnie. Lubię od pewnego czasu spódniczki o takim kroju, bardzo fajnie wydłużają nogi, ale w takim układzie na jakąś dla siebie muszę polować jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie jest to spódnica dla osób wymagających. Ja jestem póki co zachwycona wzorem, bo lubię, jak jest naćkane dużo białego, ale domyślam się, że sprawi mi trochę kłopotów wiosną, gdy będę chciała częściej ją nosić. Trochę się też boję, jak zniesie pierwsze pranie:x

      Usuń
  2. Dla mnie za krótka :"D Jak znam życie, to musiałabym zakładać pod spód szorty, inaczej czułabym ogromny dyskomfort (bałabym się, że schylę się w nieodpowiedni sposób i "zaświecę" czterema literami). Nie wiem czy to lolicie spaczenie, ale skutecznie uniemożliwia mi chodzenie we wszystkich spódnicach i sukienkach z taką właśnie długością. Wielka szkoda, bo są takie piękne i idealnie podkreślają nogi ;_;
    Co do sztywności - dokładnie tak samo zachowywała się moja spódnica od Lady Sloth zanim wyprułam jej halkę ze sztywnym tiulem. Na plus tej spódnicy można dodać, że w przeciwieństwie do sztywnego tiulu nie drapie i nie zaciąga rajstop.
    Wielka szkoda, że tak kiepsko rozwiązano sprawę materiału i printu... o niedopasowaniu nadruku na łączeniu lepiej nie pisać, dawno nie widziałam aż tak paskudnie skleconych miejsc zszycia :"D Poza tym na moim monitorze materiał paska znacznie różni się odcieniem od reszty spódnicy. W sumie była to pierwsza rzecz, jaka rzuciła mi się w oczy D:
    Na szczęście na Tobie spódnica prezentuje się zjawiskowo. Dobrze, że ją sobie zostawiłaś. Zgrabnie podkreśla talię, a do tego nogi wyglądają na długie i smukłe ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, odcień paska (czy też podwyższonej talii) różni się od reszty spódnicy - cieszę się, że prócz mnie jeszcze ktoś to zauważył (znaczy, że wzrok mam jeszcze w porządku^^'). Prawdę powiedziawszy trochę się bałam, że gdy o tym napisze to zaraz pojawi się kilka osób krzyczących, że żadnej różnicy nie ma i że po prostu się czepiam, jak to bywało w przypadku wcześniejszych ristajlowych recenzji. Oczywiście takie osoby mogą się pojawić w każdej chwili, ale teraz przynajmniej nie będą miały swojego podstawowego argumentu>D

      Pamiętam, jak sama miałam awersję do wszystkiego co krótkie i z obecnego punktu widzenia mam wrażenie, że za taki stan rzeczy odpowiedzialne było właśnie to "lolicie spaczenie". Przecież wówczas nie miałam w szafie choćby jednej pary szortów! A teraz mam ich aż pięć:'D Ogólnie rzecz biorąc odkąd porzuciłam lolita fashion moje upodobania obróciły się o 180 stopni i teraz wręcz łaknę wszystkiego co krótkie. To moja trzecia spódnica tej długości (nie wspominając o sukienkach) i obawiam się, że na tym nie poprzestanę^^'

      I faktycznie, mimo tego że Henna skirt nie prezentuje się dokładnie tak samo jak na zdjęciach sklepowych jeśli chodzi o rozłożystość, to całkiem korzystnie wpływa na sylwetkę D:

      Usuń
  3. Czyli u Restyle nic się nie zmieniło xD dobrze wiedzieć.
    Te dwa kolory materiału, to jakaś masakra. Przecież to jest mocno widoczne! Oni ślepi byli jak je zszywali, czy jak? A o dopasowaniu materiału na końcach, to nawet nie wspominam. Szczerze mówiąc, spodziewałam się tego po nich. Szkoda też, że materiał prześwituje na zgięciach.
    Cóż, mimo wszystko projekt nie był na mojej liście "do zdobycia", gdyż - po raz kolejny to powtórzę - za dużo napaćkane symbolami. Owszem, lubię symbolikę, ale... w troszeczkę innym wydaniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmieniło się trochę, a najbardziej zmieniło się opakowanie produktów:D W kwestii jakości robią pewne postępy, ale spódnice nadal nie wychodzą im szczególnie dobrze. To był drugi i raczej ostatni raz gdy dałam im szansę w kwestii tego rodzaju garderoby:x

      Usuń
  4. Ładna spódnica i bardzo ładnie na Tobie wygląda. Jednak, wziąwszy pod uwagę te wszystkie błędy i niedociągnięcia, które jej wytknęłaś, nie zapłaciłabym za nią ani pełnej ceny, ani czarnopiątkowej. Może gdyby trafiła się z drugiej ręki za 50 zł to ewentualnie. No i...mogłaby być zdziebko dłuższa. ^^'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i przyznaję rację w kwestii błędów i niedociągnięć - boję się, że gdy nadejdzie wiosna i zapragnę wyjść w tej spódnicy poza cztery ściany to szybko pożałuję jej zakupu.

      Usuń
  5. Spódnica wygląda bardzo fajnie, ale ma dużo niedociągnięć! Raczej w sklepie bym jej nie kupiła, ale może kiedyś z drugiej ręki. Ale to gdy dowiem się od Ciebie jak znosi pranie. :D
    Wkurzyli mnie dziwnym, niesymetrycznym nadrukiem i dziwnym szwem. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boję się tego prania!D:
      Spódnica ma trochę za dużo niedociągnięć jak na taką cenę, a szwy to już fuszerka. Jednak mnie najbardziej wkurzyli tym, że robią wszystko w Chinach, jakby w Polsce nie można było lepiej. Nawet gdyby na fachowców poszło więcej kasy to i tak zaoszczędziliby na transporcie z Azji. Nie ogarniam jak można być polską firmą, która nie produkuje w Polsce...

      Usuń
  6. Nowa oferta ristajla mnie przeraza, straszne sa te rzeczy i z tego co widze to jakosc tez pozostawia wiele do zyczenia. stosunek ceny do jakosci takoż. brrr. uważaj na jej printa bo wyglada na taki, co lubi spłynąc w praniu jak kiecka w orkiestrę z baby the stars shine bright ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, projekty większości przedmiotów poszły w dziwną stronę. Chociaż jak widać znalazło się kilka rzeczy charakteryzujących się tym dopuszczalnym stopniem kiczowatości, który trafia w moje osobliwe gusta. A co do prina to faktycznie masz rację, pranie może się skończyć źle, a wówczas będę mocno żałować, że skusiłam się na tą spódnicę:x

      Usuń
    2. za duzo wszystkiego wszedzie, ta bizuteria i czesc torby przerazaja szczegolnie.

      Usuń
    3. Na dobrą sprawę jedyny przedmiot tego typu, który zyskał moją sympatię to wskaźnikowy naszyjnik. A najnowsza dostawa torebek jest faktycznie przerażająca.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.