sobota, 1 sierpnia 2015

Restyle: spinki i bransoletka z serii "CHANDELIERS"

Zdaję sobie sprawę, że bardzo długo zwlekałam z napisaniem tej recenzji. Sprawdziłam dziś nawet z ciekawości moją historię zamówień ze sklepu Restyle i ten zakup opłacony został przeze mnie 21 kwietnia 2014 roku (starszyzna powiada, że w internetach na wszystko trzeba mieć dowód). Nie umiem powiedzieć, dlaczego przygotowania tej notki podjęłam się dopiero teraz, tym bardziej, że po otrzymaniu przesyłki nie miałam żadnych zastrzeżeń co do zawartości. Oczywiście przekonałam się już nie raz, że recenzji nie należy pisać tuż po zakupie, lecz po pewnym czasie użytkowania, jednak w tej chwili prezentowana biżuteria nie jest już nawet dostępna na sklepowych półkach, a ja zaczęłam się zastanawiać czy nie jest już przypadkiem za późno na wydawanie opinii. Z drugiej strony istnieje pewna szansa, że kiedyś ta recenzja jeszcze się komuś przyda. Przejdźmy zatem do rzeczy.
Zostałam pozytywnie zaskoczona podczas otwierania przesyłki, gdyż wewnątrz koperty znajdowało się niewielkich rozmiarów pudełko, w którym umieszczono moje zakupy: parę spinek w kształcie barokowych żyrandoli oraz bransoletkę z tym samym motywem, która co ciekawe nie miała własnego fabrycznego opakowania. Zastanawiałam się czy to właśnie przez wzgląd na nią moje zamówienie wysłano w takiej formie oraz czy wszystkie bransoletki były pozbawione folii ochronnej czy ponownie miałam "szczęście" do pojedynczego egzemplarza. Ciężko orzec, zwłaszcza w chwili obecnej.
Brak sklepowej folii sprawił, że natychmiast dokładnie obejrzałam bransoletkę ze wszystkich stron, ale nie posiadała ona żadnych uszkodzeń czy ewentualnych oznak wcześniejszego użytkowania. Całość prezentowała się bardzo pięknie, o wiele lepiej niż na zdjęciach producenta, jednak moją uwagę w pierwszej kolejności przykuł wyjątkowo długi łańcuszek od zapięcia.
Nie pamiętam już jaki obwód był podany w opisie przedmiotu (lub czy w ogóle był podany, zamiast niego równie dobrze mogła widnieć informacja "rozmiar uniwersalny"), teraz nie ma już możliwości aby to sprawdzić. Faktem natomiast jest, że obwód moich nadgarstków wynosi 16 cm i w oryginalnej wersji bransoletka była dla mnie o wiele za duża. Po zapięciu na ostatnie oczko, które łączyło ozdobne "skrzydło" tego ruchomego tryptyku z łańcuszkiem całość nadal nie była dobrze dopasowana.
Postanowiłam zatem wziąć sprawy w swoje ręce i samodzielnie skróciłam łańcuszek. Warto porównać oba zdjęcia przedstawiające bransoletkę "przed" i "po" tym zabiegu, aby zauważyć jak sporo pierwotnego łańcuszka musiałam usunąć i to po obu stronach. W obecnej formie bransoletka nadal nie jest idealnie dopasowana i nieco "lata" po nadgarstku, ale i tak jest znacznie lepiej niż przedtem.
Babciu Silme, jakie masz wielkie pazury!0_0
Zdecydowanie należy pochwalić bardzo staranny sposób wykonania całości. Piękna kamea przedstawiająca biały żyrandol na czarnym tle została precyzyjnie osadzona w misternej oprawie. Nie sposób dopatrzeć się jakichkolwiek uszczerbków w samym odlewie jak i metalowej konstrukcji.
Bransoletkę dodatkowo ozdobiono szlifowanymi kamykami. Okrągła oprawa żyrandola posiada ich 12, na ruchomych "skrzydłach" umieszczono po 4. I nie są to zwykłe plastiki, jak w przypadku serii "ORNAMENT" czy buteleczek "Blood" i "Absinthe", tylko autentyczne szkiełka.

Przy okazji, na powyższym zdjęciu zaznaczyłam jedyny szczegół, którego mogłabym się przyczepić: kółko łączące oprawę z kameą i jedno z ruchomych "skrzydeł" bransoletki jest wyraźnie przetarte, odsłaniając miedziany kolor ukryty pod pozornie srebrzystą warstwą. Przetarcie widnieje tylko w tym jednym miejscu i teoretycznie nie jest istotnym mankamentem, jednak daje do zrozumienia, że przy częstym noszeniu po pewnym czasie srebrny kolor może się zetrzeć także i z innych elementów.
Zapięcie - typowy karabińczyk - działa bez zarzutu, choć nie od dziś wiadomo, że samodzielne założenie takiej bransoletki nie jest szczególnie proste i zwykle wymaga pomocy drugiej osoby. Łańcuszek po przeciwnej stronie zakończony został jeszcze jednym ozdobnym kamieniem, jednak w odróżnieniu od tych znajdujących się w oprawie jest on już zdecydowanie plastikowy. Różnicę wydać na pierwszy rzut oka. Zastanawiam się czy sklep korzystnie wyszedł na tej drobnej oszczędności, naprawdę nie mogli umieścić w bransoletce jeszcze jednego szkiełka do kompletu? Czy raczej chodziło o fakt, iż element na końcu łańcuszka jest na tyle mały, że użytkownikom nie powinno zrobić różnicy jego wypełnienie, a w razie gdyby się zerwał i zagubił przynajmniej nie byłoby go szkoda...?
Zdążyłam już nazwać konstrukcję bransoletki "ruchomym tryptykiem", składa się ona bowiem ze środkowej części w postaci oprawy z kameą oraz dwóch symetrycznych skrzydeł, zamocowanych do oprawy za pomocą wspominanych metalowych kółek. Rozwiązanie to może wydawać się mało wytrzymałe w porównaniu do tradycyjnych bransoletek, które posiadają wiele drobnych elementów (podczas, gdy tutaj mamy trzy bardzo masywne części) i jeśli ktoś zamierza nosić tą ozdobę codziennie to istnieje ryzyko, że może ulec uszkodzeniu. Jednak przy okazyjnym użytkowaniu nic takiego nie powinno mieć miejsca. Bogato zdobione, ażurowe "skrzydła" zostały dodatkowo wyprofilowane na kształt łagodnego łuku, dzięki czemu bardzo dobrze przylegają do nadgarstka.
Bransoletka użyta została przeze mnie w stylizacji "Mourning Sun".
Drugi element zamówienia, spinki do włosów w kształcie żyrandoli były zarówno opatrzone sklepowymi etykietami jak i fabrycznie zapakowane w ochronne folie, nie miałam więc żadnego powodu aby powątpiewać w fakt, że jest to produkt nowy i wszelkich wad pozbawiony.
Faktycznie, na pierwszy rzut oka wszystko było w jak najlepszym porządku: oba egzemplarze wykonane w formie "płaskorzeźby", z umieszczonymi z tyłu spinkami krokodylkami. Bardzo starannie oddany, niezwykle szczegółowy wzór barokowego żyrandola ozdobiony mniejszymi i większymi szlifowanymi szkiełkami oraz wiszącymi łańcuszkami. Zdecydowanie jest na czym zawiesić oko.
Niestety, oko zawieszone dłużej zaczyna wyłapywać drobne mankamenty, szczególnie jeśli porównuje ze sobą oba żyrandole. Otóż jeden egzemplarz posiadał niemal mikroskopijną wadę - fabryczne pęknięcie, powstałe najprawdopodobniej podczas odlewu, gdy płynny metal nie wypełnił formy dostatecznie dobrze. Oczywiście na pewno znajdą się osoby (tak, o was mówię anonimowi komentatorzy moich ristajlowych recenzji, wytykający mi najmniejszą niepochlebną uwagę odnośnie sklepu), które stwierdzą, że pisanie o tego typu wadach jest po prostu śmieszne. A zobaczymy, jak będziecie śpiewać gdy przeczytacie notkę do końca. Czy może taki wysiłek to dla was zbyt wiele?
Czy krzywo zamocowana spinka to również błahostka dla anonimowych hejterów mojej skrupulatności? Zgaduję, że tak. Ja natomiast mam w tej sprawie zgoła inne stanowisko. Wada niby drobna, jak i poprzednio, ale zaniepokoiła mnie znacznie bardziej. Ruchoma część spinki została źle wyprofilowana i przy każdym zamknięciu krokodylka nie trafia we właściwą rynienkę, tylko zachodzi na ząbki znajdujące się po bokach. Co za tym idzie obie części spinki nie przylegają do siebie i żyrandol nie trzyma się odpowiednio mocno na włosach, o czym zdążyłam się przekonać i jeszcze do tego wrócę. Istotny jest fakt, że krzywa spinka znajduje się w tym samym egzemplarzu co pęknięcie.
Kolejna rzecz, na którą chciałam zwrócić uwagę faktycznie jest już błahostką, jednak recenzja to recenzja - znajdzie się w niej wszystko, co tylko udało mi się zaobserwować. A zaobserwowany szczegół najlepiej ilustrują zdjęcia spinek umocowanych w wiszącej pozycji. Jak widać żyrandole posiadają łańcuszki o nierównej długości. Niby nic, ale dla perfekcjonisty to istne piekło. Tym bardziej, że zdjęcia sklepowe sugerują idealną zgodność między spinkami dobranymi w parę.
I na tym w zasadzie zakończyłoby się moje sprawozdanie dotyczące żyrandoli, gdybym pisała je tuż po zakupie. Dopiero później okazało się, że wspominane wady w jednym egzemplarzu - pęknięcie oraz krzywa spinka wprowadzą bardzo istotne zmiany do całego wpisu. Otóż pewnego razu miała miejsce sytuacja, którą przeczuwałam w duchu już podczas oględzin niefortunnego krokodylka - zaopatrzona w niego spinka spadła mi z włosów wprost na typowo szkolną, kamienną posadzkę mojej uczelni. W wyniku zderzenia krokodylek odłamał się od bazy wraz z górną częścią żyrandola.
Tą częścią, na której widniało fabryczne pęknięcie. Widać w tym miejscu forma została niewystarczająco wypełniona podczas odlewu na całej szerokości, tworząc swoistą piętę achillesową. Połączenie z krzywą, słabo trzymającą się na włosach spinką od początku zwiastowało tragedię. Aby jakoś ratować resztki żyrandola przykleiłam odłamaną górną część na miejsce (lepsze by było przylutowanie czy przyspawanie, ale niestety dysponuję jedynie typowo barbarzyńskimi metodami).
Ponowne przyklejenie krokodylka niestety nie rokowało najlepiej. Fabrycznie przymocowany był w dwóch punktach, a jeden z nich znajdował się w miejscu pęknięcia, które na dobre uniemożliwiało trwałe związanie z klejem i klejonymi powierzchniami. Potrzebne było rozwiązanie, które zadziała jak temblak - będzie stanowić dodatkowe podparcie dla pękniętej bazy, a także pozwoli na dalsze korzystanie z żyrandola jako biżuterii. Wymyśliłam zatem, że najlepiej będzie przymocować w tym miejscu agrafkę. W przeciwieństwie do krokodylka jest ona prosta na całej długości i pewnie zwiąże oba sklejane elementy. Pomysł sprawdził się zaskakująco dobrze i w tej chwili mój komplet z motywem żyrandoli jest co prawda uboższy o jedną spinkę, ale bogatszy o broszkę. Bilans wyszedł na zero.
Spinki można było oglądać w stylizacji "Ygritte in Wonderland".
Kilka słów podsumowania? Mówiąc szczerze sama nie wiem co napisać. Być może fakt, że jestem obecnie w trakcie szpitalnych praktyk sprawia, że moje zdolności pisarskie są mocno ograniczone przez zmęczenie. Bez wątpienia byłam bardzo zadowolona z zakupu tuż po rozpakowaniu przesyłki, gdyż wszystko zgadzało się ze sklepowym opisem. Później jednak, gdy uszkodzona została jedna ze spinek mój entuzjazm wobec biżuterii z Restyle nieco opadł. W chwili obecnej zaś wyszukane wzornictwo już zupełnie mnie nie interesuje i miłość do barokowej serii "CHANDELIERS" skończyła się jak ręką odjął, podobnie jak uwielbienie dla całego świata lolita fashion. Ciężko mi zatem oceniać, gdy moje myśli płynął już ku całkiem innym nurtom. Końcową ocenę pozostawiam zatem wam, drodzy czytelnicy.

12 komentarzy:

  1. Hmm zastanawiam się o jakich hejtach prawisz, gdyż pod twoimi wpisami takich nie widziałam.
    16 cm w nadgarstku... boże toż to marzenie! Bransoleta przypadła mi do gustu, jednak osobiście nie noszę takich dużych. Noszę tylko malutkie koraliczki, które nie ciążą mi na ręce i nie denerwują :D
    Spinki są śliczne, jednak szkoda, że ja jedna trafiła Ci się pechowa (strasznie dużo tego pecha u Ciebie, nie sądzisz?). Aczkolwiek pomysł z broszką świetny. Chciałabym kiedyś (o ile masz jeszcze tą broszkę) zobaczyć ją w jakimś zestawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać komentujesz moje notki zbyt szybko - anonimy mają zwykle tygodniowe, a nawet kilkumiesięczne opóźnienia:'D Ostatni pojawił się dwa tygodnie temu pod jedną recenzją, która jest z listopada 2014XD Trzeba by było regularnie przeglądać dawne wpisy, żeby je zobaczyć, ale na szczęście nie warto^^'

      Czy ja wiem, tyle to podobno w nadgarstku mają dzieci:q Nigdy nie dorosnę|D [oddałabym cienkie nadgarstki za większe cycki i ładniejszą twarzy, ale o tym sza:'D] Dokładnie, po pierwszym zachwycie nad samą urodą bransoletki doszłam do wniosku, że dla mnie również jest zbyt masywna. Dlatego na dniach trafi na sprzedaż. Szkoda, że Restyle nie zrobiło broszki z samą kameą do kompletu, lepiej by się sprawdziła.

      Tak, zdecydowanie za dużo tego pecha w moich przypadku>< Może gdy w końcu rzucę lolitę i ów pech mnie zostawi w spokoju^^' A co do broszki to nie obiecuję, ale zobaczymy co da się zrobić:)

      Usuń
    2. Ano szybko komentuję :D Ale przejrzałam kilka losowych notatek i dostrzegłam anonimka. Dlatego ja mam włączoną moderację. Jak jest spam albo hej to po prostu nie publikuję takich wpisów, bo i po co? Hejt nie służy niczemu. Co innego konstruktywna krytyka.

      Dzieci? Hmm... to moje 14 cm obwodu jest... gorzej niż dziecięce?! Ok, zrozumiałam, mam więcej jeść :D Pfi, Ty przynajmniej jesteś na etapie "dziecko" a ja to już nie niemowlak a jeszcze nie dziecko :D

      Czyli mówisz, że pech to znak?

      Usuń
  2. O ludzie, to na mnie te bransoletki w ogóle nie byłyby dobre - moja ręka to niecałe 13 cm obwodu... Bransoletka wygląda ładnie, choć sądzę, że z jakością Restyle nic się nie zmieniło. Pazurki masz bardzo fajne, moje ciągle się lamią. :/
    O ludzie, czułam, że Ci spadnie z głowy. :/ Przyznam, że po takim czymś to by mnie szlag trafił. Znalazłaś dobre rozwiązanie, szkoda, że sklep się nie przyłożył. Nawet się im nie chce sprawdzać, czy te pary są podobne... Albo sprawdzają i mają to gdzieś. XD [Tak, nie ma się z czego śmiać.]
    A teraz idę szukać po postach kto tak Ci zalazł za skórę! :D Hejterzy to zło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeglądam posty i widzę przyczynę w**nia. Nie dziwię się. Trzeba kogoś kultury nauczyć...
      :/

      Usuń
    2. Była to co prawda moja pierwsza (i raczej ostatnia) bransoletka z Restyle, ale domyślam się, że wszystkie są niestety takie wielkie, więc na drobne nadgarstki niestety się nie nadają, nawet po skróceniu łańcuszków D:
      Też tak czułamXD A jednak pewnego pięknego dnia postanowiłam założyć je na uczelnię i był to pierwszy i ostatni raz:'D W zasadzie to jest się z czego śmiać, sama jestem sobie winna skoro spodziewałam się takich konsekwencji a mimo to podjęłam ryzyko:q Ale już nigdy nie zaufam Restyle w kwestii biżuteriiXD
      W sumie nie nazwałabym tego wkurwieniem, po prostu nie mam już sił do takich ludzi. Gdyby ktoś jeszcze miał odwagę cywilną podpisać się pod takim komentarzem to mogłabym podyskutować, ale na anonimy nie odpowiadam, bo jaki w tym sens? Z drugiej strony chciałam jakoś pokazać tym osobom (bądź osobie), że komentarze widziałam i tym samym mam je gdzieś, stąd ta drobna uwaga w notce (której pewnie takie osoby i tak do końca nie czytają, więc cóż...XD)

      Usuń
    3. Mówiłaś kiedyś coś o anatomicznych sercach - patrz co znalazłam: http://www.vinted.pl/akcesoria/bizuteria/9717997-sekretnik-wisiorek-serce-serduszko-przywieszka-gothic-lolita

      Usuń
    4. Dzięki za linka, widziałam już gdzieś ten naszyjnik, ale niestety taki kształt serca nie jest w moim guście, za mało zgodny z anatomiczną rzeczywistością^ ^'

      Usuń
  3. Jaka ta bransoletka śliczna *.* Ogólnie strasznie podobają mi się rzeczy, które można dostać w Restyle - kiedyś koniecznie muszę się tam zaopatrzyć w kilka rzeczy. Obawiam się jednak, że gdy zacznę, to zbankrutuję niemal od razu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, mają bardzo dobre projekty, w końcu korzystają z usług profesjonalistki. Tym bardziej szkoda, że jakość bardzo często pozostawia wiele do życzenia. Akurat bransoletka jest godna polecenia (pomijając kiepską możliwość regulacji obwodu), jednak spinki, choć piękne, okazały się niestety mało wytrzymałe. Powiedziałabym, że biżuteria z Restyle jest bez wątpienia fajnym i przystępnym cenowo dodatkiem do okazjonalnych strojów, ale nie nadaje się do noszenia na co dzień.

      Usuń
  4. Ja się boję produktów z Restyle. Jeden pierścień w parę dni zrobił się miedziany, naszyjnik rozleciał się podczas chowania! To był absurd, łańcuszki się zakręciły i odpadły, niestety nie ma Go już w sklepie chociaż może to i dobrze... Oby innym lepiej się sprawdzał. A co do pierścionka, na stronie wyglądał inaczej i w rzeczywistości też. Kamyczki, które znajdowały się po obu stronach były różnych kolorów (czerwony i żółty) a na zdjęciu Restajla były oba czerwone. Niby szczegół a strasznie raził w oczy i tak od lat leży sobie w szkatułce i nie mam ochoty żadnej Go zakładać. Wkurzyli mnie.

    Spinki jako spinki są śliczne, Tobie pasuję bo masz gęste włosy, szkoda, że się jeden rozleciał... A bransoletka naprawdę ładna ale mi to by przez nadgarstek przeleciało :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, projekty mają ładne, ale jakość jest zdecydowanie za niska. Tym bardziej, że ceny wcale nie są takie małe. Drobiazgi z prawdziwego srebra bywają niewiele droższe lub wręcz kosztują tyle samo. Po "wypadku" ze spinką obiecałam sobie, że nie kupię już więcej biżuterii od nich i całe szczęście żaden przedmiot z nowej (pozbawionej niklu?:D) kolekcji nie przypadł mi do gustu. Przykro słyszeć, że naszyjnik zakończył żywot tak szybko, ale sprawa z pierścionkiem zdenerwowałaby mnie chyba znacznie bardziej. Nie po to są zdjęcia sklepowe by przedmiot różnił się od nich w rzeczywistości. Może i chodzi o szczegół, ale powiadają, że to w szczegółach właśnie tkwi diabeł - szczegóły mają znaczący wpływ na całościowe postrzeganie przedmiotu. Nie dziwię się, że nie masz chęci nosić pierścionka. Widać, że obsługa Restyle średnio interesuje się zadowoleniem klienta.

      Moje włosy wcale nie są takie gęste. Myślałam, że gdy je zetnę to ich kondycja się polepszy, ale teraz mam wrażenie, że krótka fryzura tylko podkreśla jak ich mało^^' A bransoletka faktycznie ma zdecydowanie za duży obwód, wątpię by pasowała na większość kobiecych nadgarstków. Powiedziałabym wręcz, że uniwersalny rozmiar bransoletki według Restyle odpowiada bardziej męskim standardom^^'

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.