Pierwszy dzień kalendarzowej jesieni dedykuję Sailor Jupiter - mojej ulubionej Inner Senshi. Jako mała dziewczynka odgrywałam rolę tej Czarodziejki w podwórkowych zabawach, na co wpływ miało wówczas głównie moje upodobanie do wiązania włosów w wysoko osadzony koński ogon oraz fakt, że od zawsze charakteryzowałam się wysokim wzrostem. Dziś, jako osoba dorosła nadal jestem w stanie zauważyć wiele podobieństw łączących mnie z Makoto Kino. Jupiter nie tylko była najwyższa spośród wszystkich swoich szkolnych koleżanek, ale miała też na punkcie swojego wzrostu kompleksy (o czym mówiąc szczerze całkiem zapomniałam, fakt ten został mi ponownie przypomniany dopiero niedawno). Ponadto była dość skryta i trzymała się na dystans. Ludzie niechętnie zawierali z nią znajomości, woleli szeptem plotkować na temat jej nieprzeciętnego wyglądu i kondycji fizycznej. Czarodziejka z Jowisza była także bardzo waleczna, honorowa i gotowa do poświęceń, a przypisywany jej, piękny szmaragdowy kolor również znajduje się w czołówce moich ulubionych barw.
Jednak bez obaw, nie jest to w końcu notka poświęcona moim infantylnym sentymentom. Przejdźmy zatem do tematu, na który wszyscy (lub przynajmniej mała garsteczka osób._.' ktokolwiek oprócz mnie;_;) z niecierpliwością czekali - prezentacji figurki Sailor Jupiter od Bandai. Premiera zabawkowej wersji Jowisza odbyła się w drugiej połowie lipca, do mnie natomiast figurka trafiła na początku sierpnia, jednak ze względu na wyjazdy (oraz moje wieczne opóźnienie w pisaniu kolejnych notek...) recenzja "odrobinę" się odwlekła.
Na szczęście każdą stratę tego typu da się prędzej czy później nadrobić. Poza tym mam wrażenie, że każda następna recenzja dotycząca figurek z serii Sailor Moon w moim wykonaniu będzie coraz krótsza - wszystkie w końcu opierają się na tym samym schemacie (co ma głównie na celu ułatwienie porównania każdej z poszczególnych notek, gdyby komuś przyszedł taki pomysł do głowy), nie ma więc sensu dokładne opisywanie pewnych powtarzających się elementów, np. pudełka, które różni się przede wszystkim kolorem i zdjęciami zawartości.
Jest oczywiście jedna rzecz, która nigdy się nie zmieni, a przynajmniej nie zmaleje - ilość zdjęć. Niezależnie od tego, jak wiele moich słów będzie się tutaj pojawiać, zawsze można liczyć na liczne i bardzo dokładne fotografie, które (w miarę możliwości) pokażą każdy szczegół, w tym plastikowe opakowanie ochraniające figurkę wraz z - niestety nielicznymi - dodatkami.
Pierwszym powtarzającym się dodatkiem, którego z oczywistych względów nie może zabraknąć przy żadnej figurce jest stojak z charakterystyczną podstawką w kształcie serca. Każda z podstawek - prócz ozdobnych gwiazdek i zawijasów - posiada nazwę poszczególnej Czarodziejki oraz symbol patronującej jej planety. Wszystko rzecz jasna w odpowiedniej kolorystyce.
Sama figurka prezentuje się zjawiskowo. Wszystkie elementy są na swoim miejscu, nie doszukałam się ani jednego błędu, żadnej krzywo pomalowanej powierzchni. Całość wykonana została z wielką dokładnością. I choć sam mundurek pokryty został tym samym rodzajem farby, co w przypadku wszystkich czarodziejek, farby o lekkim perłowym połysku, to muszę przyznać, że jej ciemny szmaragdowy kolor wywołuje u mnie dodatkowy zachwyt.
Oczywiście stroje Sailorek w postaci słynnych marynarskich mundurków są identyczne i jak to zwykle bywa w japońskich historiach typu "Sentai" (słowo to oznacza drużynę) różnią się jedynie kolorem. Chociaż na pierwszych projektach postaci autorstwa Naoko Takeuchi stroje bojowe Czarodziejek znacznie się od siebie różniły, ale pod wpływem nacisków wydawcy mundurki zostały ujednolicone, a fakt ten niestety nie jest powszechnie znany. W ostatecznej, doskonale rozpoznawanej na całym świecie wersji jednym z nielicznych różniących się elementów jest obuwie. Zawsze byłam zdania, że ze wszystkich Inner Senshi to Makoto otrzymała najładniejsze buty - zgrabne wiązane botki, które świetnie odwzorowano na figurce.
Innymi elementami charakterystycznymi tylko dla Czarodziejki z Jowisza są jej drobne, różane kolczyki, które idealnie współgrają z pastelowym różem kokard w stroju (a także otrzymały dodatkową rolę w odcinkach Sailor Moon Crystal) oraz gumka do włosów składająca się z dwóch małych kuleczek. Frotka miała wiele wersji kolorystycznych w anime, tutaj producent zdecydował się nadać jej błękitny kolor. Nie czyni to z niej być może najlepiej dopasowanego kolorystycznie elementu stroju, jednak nie wyobrażam sobie, aby mogło jej zabraknąć.
Wszystkie anatomiczne stawy figurki są ruchome - to jasne. W taki sam sposób w ruch wprawiona została również i fryzura Sailor Jupiter. Mała ruchoma głowica, znajdująca się we wszystkich stawach postaci znalazła zastosowanie także tutaj, dzięki czemu nie mamy przed sobą praktycznie żadnych ograniczeń. Kasztanowy kucyk dosłownie fruwa we wszystkie strony, dodając sylwetce Makoto dynamiki i umożliwiając ustawianie jej np. w biegu. Można go również odwrócić całkowicie do góry nogami, co świetnie sprawdza się przy imitowaniu skoków, spadania a także (czy raczej przede wszystkim) w głównym ataku Czarodziejki.
Kolejną rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę w temacie fryzury jest sposób jej ułożenia oraz pomalowania. Projektanci figurki z godną podziwu precyzją przedstawili zebrane w kucyk kosmyki, opadające następnie w postaci miękkiej fali. Być może nie widać tego zbyt dobrze na moich zdjęciach, jednak kasztanowe włosy Makoto zostały lekko pocieniowane. Refleksy są równie delikatne jak w przypadku
Sailor Venus i w niezwykle subtelny sposób wpływają na odbiór całości przez obserwatora. Bez nich fryzura byłaby pozbawiona "życia".
Nie zapominajmy jednak o tym, że fryzura w zaskakujący sposób wpływa również na ustawienie Czarodziejek na stojakach. Przekonałam się o tym szczególnie podczas karkołomnych prób ustawienia
Minako oraz
Rei - ich długie pukle sprawiły, że stojak może znajdować się tylko w jednej pozycji, co znacznie utrudnia im "pozowanie". W przypadku Sailor Jupiter na szczęście nie ma takiego problemu, jej uroczy kucyk idealnie łączy posiadanie dłuższych włosów z bezproblemowym ustawianiem figurki w dowolnej pozycji.
W tym miejscu chciałam się skupić na wspominanym już wzroście Sailor Jupiter, ponieważ - ku mojej wielkiej uciesze - został on wyraźniej zaakcentowany przez producenta. Figurka już na pierwszy rzut oka wygląda na wyższą w otoczeniu swoich poprzedniczek. Co jednak odpowiada za taki stan rzeczy? Po dokładnym porównaniu z
Sailor Mercury okazuje się, że Makoto posiada dłuższe nogi, jej biodra znajdują się wyżej niż u pozostałych Czarodziejek, o czym świadczy odrobinę inaczej położona spódniczka. Najbardziej oczywistą różnicą jest jednak długość tułowia. Talia Jowisza także wylądowała wyżej, a sama postać wydaje się być przez to znacznie szczuplejsza niż jej koleżanki o krótkim tułowiu. Spory wzrost ma też i swoje plusy♥
Skoro tajemnica wielkości samej figurki została wyjaśniona, przejdźmy zatem do pozostałych dodatków, którymi uraczyło nas Bandai. Niestety, podobnie jak w przypadku
Sailor Mars, nie jest ich zbyt wiele. Oprócz standardowych czterech wymiennych twarzy przedstawiających różne emocje oraz dodatkowych pięciu par dłoni otrzymujemy w zestawie jedynie wymienną grzywkę wraz z "piorunochronem", który wysuwa się z diademu Czarodziejki podczas jej głównego ataku. Jednak mimo tak niewielkiej ilości rekwizytów możliwości ustawiania figurki Sailor Jupiter są niezwykle pokaźne, poniższe zdjęcia mówią same za siebie:
|
Jowisz, Jowisz, pokaż rogi! |
Wspomniane przed sekundą "rogi" (czy też, jak kto woli, gest odpędzający złe moce), w połączeniu z twarzą o wojowniczym grymasie pozwalają na odwzorowanie pozy Czarodziejki na chwilę przed jej popisowym atakiem, polegającym na przywołaniu jadowicie zielonego pioruna. Przy każdej z poszczególnych figurek sprawdzałam zgodność wykonania głównego ataku i przyznać muszę, że jak na razie Makoto wypadła w moich testach najlepiej. Poza, w jakiej można ustawić figurkę jest praktycznie w 100% identyczna z tą z anime. Jednak groźny wyraz tej konkretnej twarzy, a także para dłoni o dość nieokreślonym przeznaczeniu przywiały mi do głowy również całkiem inny pomysł, godny natychmiastowego zrealizowania, a mianowicie...
|
Zombie Jupiter! |
|
The Walking Dead: Sailor Moon edition |
Właśnie dlatego uznaję wyższość action figure nad zwykłymi statuetkami - zabawa jest przednia, a moje pomysły niewyczerpane, co mam nadzieję (od czasu do czasu) jeszcze nie raz tutaj udowodnić. Natomiast najlepsze w tym wszystkim jest to, że można bezkarnie bawić się figurkami usprawiedliwiając wszystko cudownym zdaniem o byciu kolekcjonerką♥
Czas po raz ostatni przetestować umiejętności Makoto Kino i na sam koniec ustawić ją w pozie, którą kończy się jej przemiana w Czarodziejkę z Jowisza. Jest to próba, której tradycyjnie poddaję każdą nowo przybyłą figurkę i niestety w przypadku wszystkich poprzednich Sailorek byłam w tej kwestii trochę rozczarowana. Jednak Jowisz po raz kolejny pozytywnie mnie zaskoczył. Poza, którą może przybrać figurka jest najlepszym odwzorowaniem, jakie można było uzyskać w przypadku Innej Senshi. Osobiście jestem pod ogromnym wrażeniem.
|
Recenzje pozostałych figurek odnaleźć można ***TUTAJ*** |
Cóż mogę rzec w ramach podsumowania? Z figurki Sailor Jupiter jestem wyjątkowo zadowolona, nie tylko dlatego, że przedstawia jedną z moich ulubionych postaci. Czarodziejkę wykonano z dużą starannością i przepięknie pomalowano, odzwierciedlone zostały wszystkie charakterystyczne dla bohaterki szczegóły anatomiczne łącznie ze wzrostem. Dodatkowo Jowisz ma najlepszą ze wszystkich dotychczasowych Czarodziejek umiejętność pozowania. Lekki niedosyt odczuć można jedynie w kwestii dodatków dołączonych do figurki, z drugiej jednak strony postać Sailor Jupiter z pierwszej serii anime nie pozostawiła producentowi zbyt wielkiego pola do popisu w tym temacie. Cała piątka Inner Senshi prezentuje się na półce znakomicie i czeka na przybycie Outerek. Pierwsza z nich -
Sailor Saturn już do mnie dotarła. Notka jej poświęcona powinna pojawić się tutaj mniej więcej za dwa-trzy tygodnie, jeśli oczywiście moich planów nie pokrzyżują nadchodzące wielkimi krokami szkolne obowiązki...