piątek, 25 kwietnia 2014

Skeleton at the gates

Zapowiadane przed świętami zdjęcia doczekały się w końcu publikacji. Wykonane zostały kilka tygodni wcześniej (czego dowodzi prezentowana na nich roślinność, zwłaszcza kwiaty charakterystyczne dla okresu wczesnowiosennego), a przedstawiają jeden z moich ulubionych strojów codziennych. Jest on według mnie zarówno skromny jak i ciekawy (poniekąd może i elegancki?), dlatego bardzo chętnie noszę go na uczelnię (szkielet wędrujący po Uniwersytecie Medycznym - rzecz oczywista♥). Preferuję jednak bardziej romantyczne tło dla zdjęć niż uczelniane mury, dlatego w celu uwiecznienia stylizacji wybrałam się na wiosenny spacer.
Pierwszym przystankiem była piękna forsycja. Bardzo lubię te charakterystyczne żółte kwiaty, trzeba się jednak spieszyć z zamiarem uwiecznienia ich na zdjęciach - pojawiają się jako pierwsze i równie szybko znikają, ustępując miejsca intensywnie zielonym listkom. Krzew rośnie w miejscu, które o każdej porze dnia jest intensywnie oświetlone, co jest dobre dla samej forsycji, ale już niekoniecznie dla mnie - zdjęcia wychodzą tutaj średnio. Jednak nie ma tego złego, dzięki tak jasnemu oświetleniu bardzo dobrze widoczny jest krój płaszcza, który - ze względu na chłodną wówczas aurę - stał się istotnym elementem stroju. Zdjęcia te były zresztą koniecznością, nie darowałabym sobie gdybym tej wiosny nie uwzględniła na nich forsycji.
Po kilku minutach marszu naszym oczom ukazuje się jeden z moich ulubionych zakątków. Może wydawać się niepozorny, jednak moim zdaniem panuje tu ciekawy klimat. Miejsce jest zarówno urokliwe jak i niepokojące, zwłaszcza o tej porze roku, gdy drzewa pozbawione są jeszcze okazałych liści. Uwagę zwraca przede wszystkim solidne drzewo, którego konar wygina się na kształt łuku. Z daleka można odnieść wrażenie, że rośliny formują w ten sposób tunel, a droga przezeń wyznaczona jest zielonym kobiercem mchów i traw budzących się do życia.
A teraz czas na mały close up i kilka słów odnośnie istotnych detali. Wspominany już płaszcz marki Generation znajduje się w mojej szafie od dawna i choć na tle moich pozostałych okryć prezentuje się dość skromnie to nadal niezmiernie go lubię. Przy okrągłym kołnierzyku widać kokardę od koszuli Gina Tricot (poświęciłam jej dłuższą chwilę przy innej stylizacji). Za każdym razem, gdy noszę te dwa elementy razem, lubię wyciągać kokardę na zewnątrz płaszcza - wygląda wtedy, jakby była do niego przytwierdzona na stałe, ożywia jego dość jednolity wygląd i dodaje całości uroku. Podobnie dzieje się z szerokimi kołnierzami innych moich koszul.
Prócz koszuli, pod płaszczem ukrywa się również sweter szkielet od H&M, który wszyscy zapewne zauważyli na pierwszej fotografii i który pojawi się ponownie za chwilę. Strój uzupełnia czarna spódnica z wysokim stanem marki Orsay, pod którą znalazła się tiulowa halka Top Shop. Najlepiej widocznym elementem na powyższym zdjęciu jest oczywiście torebka z białą haftowaną bramą z Restyle. Bardzo chwalę sobie zarówno ten model, jak i pozostałe teczki będące w moim posiadaniu, tutaj przeczytać można sprawozdanie z ich użytkowania.
Buty, które pięknie prezentują się pośród tej świeżej zieleni małych, młodych listków to prezentowane niedawno czarne półbuty w stylu retro. Bardzo je lubię, są niezwykle wygodne i jakże klimatyczne. Na uwagę zasługują moim zdaniem także rajstopy - czarne, na pierwszy rzut oka jednolite i nieciekawe. Po chwili dostrzec można wypukły wzór w urokliwe warkocze. Rajstopy są całkiem ciepłe, idealne na wczesną wiosnę. Gdy uda mi się w końcu napisać post dotyczący wszystkich moich par rajstop, poświęcę nieco więcej uwagi również temu modelowi.
I na końcu biżuteria. Jak zwykle skromnie, jedynie dwa elementy - para spinek "Ornament hairclips" z Restyle oraz długie czarne korale, całkowicie off-brandowe. Bardzo podoba mi się powyższe zdjęcie. Pomysł przyszedł mi do głowy spontanicznie, gdy podczas spaceru ujrzałam pierwsze fiołki. Efekt końcowy jest moim zdaniem bardzo przyjemny dla oka, a nie zauważyłam, aby ktokolwiek inny fotografował biżuterię użytą w danej kreacji właśnie w taki sposób. Pomyślałam więc, że od tej pory będę robić takie zdjęcia przy każdej kolejnej stylizacji. A fakt, że zwykle używam małej ilości błyskotek zdecydowanie mi to przedsięwzięcie ułatwia.
"Old habits die hard" - nie mogłam się oczywiście powstrzymać, aby w pewnym momencie nie przybrać mojej stałej, ulubionej pozy, pomimo średnio rozkloszowanej spódniczki.
Na szczęście pozostałe zdjęcia powoli zaczynają się od siebie różnić. Powyższa poza uchwycona została przypadkiem, podczas poprawiania włosów, a mimo to bardzo przypadła mi do gustu. Jest na tyle ciekawa, że zamierzam posłużyć się nią przy tworzeniu kolejnego rysunku.
Jest to jednocześnie ostatnia sesja zdjęciowa z kolorem włosów wpadającym w czerwień. Odcień ten pojawia się na mojej głowie zimą, ponieważ świetnie pasuje do czerni, z którą przepraszam się wraz z pierwszymi mrozami. Natomiast im cieplej robi się na dworze, tym kolory mojej garderoby stają się jaśniejsze, a moje włosy - bardziej rude. Do widocznej powyżej czerwieni powrócę znów późną jesienią. Zrobię to tym chętniej, gdyż szkarłatny kolor w połączeniu z moim obecnym uczesaniem kojarzy mi się z fryzurą Erzy Scarlet z Fairy Tail.
Nieopodal "roślinnego tunelu" rośnie samotne, rozłożyste drzewo, które również od dawna budzi moją ciekawość. Zastanawiam się, czy w tym roku znów wypuści pędy. Na razie wygląda na martwe, a wrażenie to potęguje jasny krąg, który utworzył się dookoła. W duchu liczę jednak na to, że wraz z nadejściem ciepłych majowych dni drzewo po raz kolejny ożyje. Przyjemnie byłoby ponownie usiąść pośród jego gałęzi, w cieniu gęstego zielonego listowia.
Drzewo stanowi bardzo wdzięczne miejsce do fotografowania. Jego mocne konary układają się w specyficzny sposób tworząc idealne siedzisko, które zdaje się wręcz zapraszać przechodnia na chwilę odpoczynku. Co więcej, pozostałość po ułamanej dawno temu gałęzi może pełnić funkcję podręcznego wieszaka na torebkę. Być może gdy odwiedzę drzewo następnym razem i ładnie się do niego uśmiechnę, wyrośnie przede mną również omszały stolik z zastawą do herbaty♥.
Oto i szkieletowy strój w całości, chwilowo bez torebki. Podoba mi się sposób, w jaki kokarda od koszuli i korale współgrają ze sobą, imitując ozdobny żabot. Stopniowo zieleniący się krzew był jednym z ostatnich przystanków na mojej drodze, wycieczkę zwieńczyły natomiast zdjęcia kwitnącej tarniny, która znika niestety równie szybko, co spotkana na początku forsycja.

16 komentarzy:

  1. Śliczna koszulka! Też bym taką chciała :) Gdzie ją kupiłaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właściwie to sweter marki H&M, ale zdobyłam go na Allegro:)

      Usuń
    2. Poszukam w sklepie, może znajdę :)

      Usuń
    3. Powodzenia w poszukiwaniach:)

      Usuń
  2. Podoba mi się sposób w jaki patrzysz na tych zdjęciach. Twoje spojrzenie jest ostre, zdecydowane, aż mnie dreszcze przeszły >D
    Stylizacja bardzo udana, lubię motyw kości i kościotrupów (podsyciłaś moją chrapkę na kościste rajtki!). Praktycznie zawsze mówię zdecydowane "nie" bluzkom/koszulom wpuszczonym w spódnicę, a tutaj proszę: sweterek wcale mi nie przeszkadza :D
    Kolor włosów masz genialny, w takiej ognistej czerwieni mogłabym oglądać Cię cały rok :)

    P.S. Na szóstym zdjęciu mój wzrok od razu przykuły martwe porzucone drzewka świąteczne, tak częsty widok na terenach tuż przy miastach :'D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już wiem dlaczego niektórzy się mnie boją:'D Szkoda, że jakoś tych zdjęć nie jest już taka "ostra".
      Kościste rajtki też mam, ale nie noszę ich na co dzień do tego swetra - doszłam do wniosku, że byłoby to za dużo jak dla mnie. Kompletny szkielet pojawi się innym razem. Spódnica posiada podwyższony stan, więc na dobrą sprawę narzuciła mi taki sposób noszenia swetra.

      Tak, wiem:< Strasznie smuci mnie taki widok, bo ten zakątek jest sam w sobie bardzo ładny, ale często pojawiają się tam śmieci (dlatego wcześniej nie było go na zdjęciach). Co dziwi tym bardziej, ponieważ nie jest to teren pod miastem, tylko tuż przy moim osiedlu... Ludzie lubią wyrzucać śmieci pod własnym nosem... Po prostu smutne.

      Usuń
  3. Pomimo, iż wiem, że nosisz czarne rzeczy, chyba nigdy Cię w nich nie widziałam. ;) Wyglądasz świetnie, jestem zachwycona! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czerń noszę przede wszystkim zimą, ale wtedy ciężko zrobić zdjęcia na dworze, nie umiem pozować pośród śniegów bez płaszcza. Czasem zdarza się, że noszę czarne kolory podczas pozostałych pór roku, ale gdybym miała fotografować każdy pojedynczy "daily outfit" musiałabym rzucić wszystkie pozostałe rzeczy i zająć się jedynie prowadzeniem tego bloga, a to rzecz jasna niemożliwe:)

      W każdym razie cieszę się, że ta skromna stylizacja przypadła Ci do gustu:)

      Usuń
  4. Ślicznie wyglądasz w tym zestawie, a płaszczyk chętnie bym Ci skradła i nie oddała :) Twój jak to nazwałaś, niepozorny zakątek skojarzył mi się od razu z jakimś starym, mrocznym lasem. I bardzo mi się spodobał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Płaszczyk jest skromny, co zabawne zakupiony został w sh, ale faktycznie przy odpowiednim połączeniu potrafi zrobić wrażenie:)

      Ów zakątek to raptem kilka drzew i krzewów rosnących niedaleko mojego osiedla, ale z odpowiedniej perspektywy można dostrzec w nim pozostałość takiego mrocznego lasu:)

      Usuń
  5. Po raz pierwszy chyba widzę cię z odgarniętymi w tył włosami i muszę przyznać, że baaardzo ci to służy. Taka krótka (choć tylko optycznie) fryzurka dodaje ci lekkości i młodzieńczości. Fajnie wygląda ta kokarda wyłożona na sweter i korale, chyba nie wpadłabym na pomysł, aby takie trzy elementy połączyć ze sobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, do tej pory nie pokazywałam tego typu zdjęć z włosami odrzuconymi w tył, ponieważ osobiście nie lubię gdy moja... twarz jest aż tak odsłonięta. Nie bez powodu długo chowałam się za hime cut. Niemniej tym razem postanowiłam zdobić wyjątek, gdyż były to jedyne zdjęcia z tego wypadu, na których krój płaszcza był tak dobrze widoczny. W każdym razie za bardzo lubię moje długie włosy (nawet jeśli nie pasują do tej twarzy), żeby zdecydować się na krótszą fryzurę:) Gdybym je ścięła moja samoocena spadłaby jeszcze niżej, nawet gdyby wszyscy ludzie na świecie mówili, że krótkie włosy zdecydowanie lepiej mi pasują.

      Pewnie byś wpadła gdybyś nosiła swetry. W moim przypadku konieczność pogodzenia nietypowych strojów z codzienną wygodą zaowocował kilkoma takimi pomysłami.

      Usuń
  6. Pierwszy raz widzę Ciebie w czarnym wydaniu i muszę przyznać, że całość świetnie wygląda! Sweterek, który wywoływał u mnie mieszane uczucia tutaj wygląda przeuroczo! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam niestety za mało czasu aby uwieczniać na zdjęciach każdą czarną stylizację^^' Nie jest łatwo wymyślić dobrą kreację z udziałem typowego swetra wkładanego przez głowę, ale ta faktycznie udała mi się całkiem przyzwoicie.
      Dzięki:)

      Usuń
    2. Oj na wieczny brak czasu to chyba każdy student narzeka :) ja także :)
      Tu się muszę zgodzić. Nie łatwą sztuką jest wymyślić ładny strój z udziałem takiego typu sweterka, ale Ty sobie z tym zadaniem poradziłaś fantastycznie! :)

      Usuń
    3. To fakt^^ Chociaż gdybym miała na głowie tylko uczelnię bez pozostałych obowiązków, pewnie byłoby łatwiej... Ale nie ma co narzekać, na razie udaje mi się wszystko jakoś pogodzić i oby tylko dalej było tak samo^^'

      Cieszę się bardzo:) Na razie wymyśliłam tylko ten jeden zestaw z jego udziałem, ale może uda mi się wykombinować coś jeszcze.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.