czwartek, 17 kwietnia 2014

HMHM "Classical Maiden Pinstripe JSK"

W zasadzie chciałam pokazać dziś stylizację, która czeka na swoją kolej już od kilku tygodni, doszłam jednak do wniosku, że przyjdzie na nią pora dopiero po Świętach. A teraz czas najwyższy zaprezentować trzecią składową mojego ostatniego zamówienia, która przybyła razem z koszulą od Pumpkin Cat oraz sukienką St. Tears. Jest to JSK w militarnym stylu.
Sukienkę popełniło oczywiście HMHM. Recenzja nie będzie należeć do szczególnie obszernych, gdyż JSK nie posiada zbyt wielu detali, nad którymi można by się długo rozwodzić. Jest tym samym najlepszym dowodem na to, że sukienka nie musi być nad wyraz ozdobna, aby móc uchodzić za zjawiskową. Oto jak prezentuje się ona zaraz po wyjęciu z opakowania. Trzeba przyznać, że w rzeczywistości wygląda identycznie jak ta przedstawiona na zdjęciu sklepowym (pomijając fakt, że moje zdjęcie jest ładniejsze, a sama sukienka nie została wygnieciona).
Gdy zdecydowałam się na zakup prawie pół roku temu, JSK dostępna była tylko w jednym kolorze. Teraz producent dorzucił drugą wersję kolorystyczną - beżową, która również prezentuje się bardzo ciekawie. Jednak w tym przypadku moim sercem niepodzielnie zawładnęła czerń, której niestety od jakiegoś czasu jest w mojej szafie niewiele.
Materiał posiada delikatny wzór w białe prążki. Wzór ów jest na tyle drobny, że z pewnej odległości staje się praktycznie niewidoczny dla oka. Jest to moim zdaniem bardzo pożyteczna właściwość, ponieważ z różnych punktów widzenia JSK może wywołać odmienne wrażenie i pozwala odkrywać każdy detal po kolei - na początku zauważamy krój, a dopiero po chwili deseń i inne elementy. Zupełnie odwrotnie niż w przypadku bardzo strojnych sukienek, które biją po oczach już z daleka. Warto zaznaczyć, że wzór nie jest printem - z bliska zobaczyć można jasne nitki wplecione w czarną tkaninę, co świadczy o dobrej jakości materiału.
Materiał jest standardowej grubości - ani cienki i wiotki, ani szczególnie ciepły, czy zimowy. Również wbrew temu, co można by sądzić patrząc na zdjęcie sklepowe, nie ma on tendencji do gniecenia. Mój egzemplarz nie wymagał nawet drobnego przeprasowania po wyjęciu z paczki. Zaskoczyła mnie natomiast inna rzecz, którą zauważyłam, a raczej poczułam natychmiast, gdy tylko chwyciłam sukienkę w dłonie - jest ona dość ciężka. Jednak to nie materiał jest tego przyczyną, a niesamowite, maksymalne rozkloszowanie dolnej części JSK.
Dół jest zdecydowanie bardziej obszerny niż producent ukazał na swoich zdjęciach. Sukienka została nie tylko uszyta z koła, ale również wielokrotnie marszczona, co razem pozwoliło uzyskać piorunujący efekt. Co więcej, podszewka znajdująca się pod rozkloszowaną częścią sukienki została uszyta i ułożona w dokładnie ten sam sposób. W przypadku tej JSK na co dzień można sobie wręcz darować zakładanie halki, ponieważ i bez niej całość wspaniale się układa.
Niestety, coś za coś - dwie tak obszerne warstwy wpływają w dość znaczący sposób na wspomniany ciężar całej sukienki. I choć materiał pozwalałby na noszenie jej latem, niestety ów ciężar to uniemożliwia. JSK jest natomiast idealna na wiosnę i jesień. Wracając jeszcze na chwilę do podszewki - jest ona prawdopodobnie poliestrowa, ale wyjątkowo przyjemna w dotyku, odbijająca światło w sposób podobny do satyny, lecz w mniejszym stopniu.
Górna część sukienki jest bardzo interesująca. Wykonana została na kształt dwurzędowej kamizelki - można wyraźnie zobaczyć krawędź zachodzącą na drugą część materiału, imitującą zapięcie. Ramiączka JSK są szerokie, ładnie wyprofilowane i bardzo wygodne. Obszyte zostały, podobnie jak wszystkie krawędzie sukienki, czarną taśmą ozdobną. Jest to element skromny, ale idealnie współgrający w klimatem JSK. Żadne inne wynalazki nie zdałyby tutaj egzaminu.
Detalem, który najbardziej rzuca się w oczy są bez wątpienia guziki. Wykonane w całości z metalu w kolorze antycznego srebra, posiadają niezwykle szczegółowy wizerunek herbu w otoczeniu innych elementów dekoracyjnych. Świetne jakościowo i niezwykle piękne, nadają sukience lekko militarnego klimatu. Wielka szkoda, że producent nie przewidział ani jednego guzika zapasowego. Należy je więc własnoręcznie bardzo porządnie przyszyć, bo jeśli któryś zgubimy cały zestaw będzie do wymiany, a tego jak wiadomo nie chcemy.
Jak się okazuje nie tylko guziki wymagają ponownego przyszycia. Gdy zaczęłam dokładnie oglądać sukienkę ze zdumieniem odkryłam, że wspominane krawędzie imitujące zapięcie kamizelki wcale nie są przyszyte na stałe. Można bez problemu włożyć dłoń pomiędzy dwie warstwy materiału. Z początku myślałam, że brzegi nie zostały przyszyte celowo, dla bardziej rzeczywistego efektu i że szwy znajdują się nieco dalej. Nie miałam jednak racji...
Otóż materiał w tej części sukienki trzyma się razem tylko i wyłącznie na nitkach od guzików. Muszę przyznać, że po dokonaniu tego odkrycia na chwilę odebrało mi mowę. Autentycznie guziki są jedynymi elementami, które trzymają całość w ryzach i jeśli je usuniemy przód nam się rozłoży... Nie do końca wiem jak to skomentować, jednak mając na uwadze dość ciężki dół sukienki nie pozostaje mi najwyraźniej nic innego, jak samej przyszyć krawędzie na stałe, aby JSK nie rozleciała się pod własnym ciężarem podczas użytkowania.
Sukienka posiada oczywiście zamek błyskawiczny. Znajduje się on z boku i wszyty został tak umiejętnie, że jest praktycznie niewidoczny podczas noszenia JSK. W dodatku jest bardzo dobrej jakości, wygodny w użyciu, nie zacina się i nie ma z nim żadnych innych problemów.
Natomiast po rozpięciu zamka oczom naszym ukazuje się kolejna niespodzianka - górna część sukienki jest całkowicie pozbawiona podszewki. Jest to tym bardziej zaskakujące, gdy przypomnimy sobie jak obszerna podszewka znajduje się zaraz poniżej, w rozkloszowanej części JSK. Nie mam pojęcia, czy tak miało być i wszystkie sukienki z tego modelu produkowane są właśnie w ten sposób, czy może znów trafiłam na niedopracowany egzemplarz - nie znalazła żadnej innej recenzji, która rzuciłaby trochę światła na tą kwestię.
Widać tutaj krawędź pomiędzy górną i dolną częścią sukienki oraz szew łączący, do którego przyszyta została podszewka znajdująca się poniżej. Nie mam pojęcia jak to możliwe, aby umieścić podszewkę tylko w połowie sukienki... Zwłaszcza, że w górnej części znajduje się wiele elementów, jak lewa strona shirringu czy liczne "zakładki", powstające w wyniku łączenia części wykroju, które wymagają ukrycia pod podszewką, w przeciwnym razie całość wygląda na niedopracowaną. Pocieszający jest fakt, że po założeniu JSK ów brak nie jest widoczny.
Na szczęście na tym wszelkie niespodzianki się kończą. Najważniejsze, że tym razem sukienka została uszyta na właściwe wymiary i jest dla mnie niemal perfekcyjnie dopasowana. Niemal, ponieważ talia znajduje się minimalnie za wysoko, ale na szczęście nie wpływa to na komfort noszenia, ani na to, jak JSK prezentuje się na mnie. Długość również jest idealna.
Z tyłu widnieje wiązanie gorsetowe, wspomagane jest przez bardzo elastyczny shirring. Razem świetnie spełniają swoją funkcję, pozwalając na idealne dopasowanie sukienki do sylwetki. A dzięki bardzo estetycznemu wykonaniu całość stanowi również piękny element ozdobny. Rozczuliła mnie zwłaszcza mała falbanka, którą zakończona została górna krawędź shirringu. Wiązanie działa za pomocą atłasowej wstążki, przewleczonej przez drobne haftki. One również wykonane zostały z atłasowego materiału i mam nadzieję, że okażą się wytrzymałe.
Pomimo kilku drobnych niedociągnięć sukienka (na zdjęciu z zegarową broszką tej samej firmy) jest moim zdaniem cudowna i natychmiast trafiła do grona moich najbardziej ulubionych JSK. Wygodna, niezwykle uniwersalna, pasująca na wiele okazji i - co najważniejsze - również na co dzień. Obawiam się, że będę jej używać zdecydowanie zbyt często.
♠ ♥ ♣ ♦
A w związku z nadchodzącymi dniami życzę wszystkim obchodzącym Wesołych Świąt, wszystkim nieobchodzącym udanego wypoczynku, natomiast sobie - przynajmniej kilku uwiecznionych na zdjęciach stylizacji, mimo atakującego mnie ostatnio przeziębienia.  

14 komentarzy:

  1. Ładna jest ta kiecałka, gdyby nie to, że mam totalną alergię na prążki, nawet najbardziej delikatne, sama bym ją wzięła XD Bo uwielbiam klimaty militarne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest cudowna! Od pierwszego wejrzenia się w niej zakochałam... ach czemu mój portfel tak cierpi?! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma pośpiechu, sukienka na pewno będzie dostępna w ofercie sklepu jeszcze przez długi czas:) Sama zdecydowałam się na zakup dopiero po kilku latach, odkąd pierwszy raz ją ujrzałam.

      Usuń
    2. Po kilku latach? Uff to mnie uspokoiłaś :) chociaż mam ostatnio tyle sukienek na oku, że mój portfel będzie długo cierpiał :)

      Usuń
    3. Mój ostatnio odpoczywa. Co prawda nadal jest mnóstwo sukienek, do których wzdycham, ale mam jednocześnie tą świadomość, że większość z nich niestety do mnie nie pasuje, więc zostaje mi jedynie podziwiać z daleka.

      Usuń
  3. Tobie również wesołych świąt. ;)
    Sukienka jest ciekawa, bardzo podobają mi się guziki. :3 Szkoda, że tak jej nie dopracowali. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:)
      I tak jest o niebo lepiej niż w przypadku nieszczęsnej JSK od St. Tears.

      Usuń
  4. Popieram Ra, gdyby nie prążki to sukienka już dawno byłaby w moim posiadaniu :c
    Tak czy inaczej jest naprawdę piękna i nie mogę doczekać się stylizacji z jej użyciem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwyraźniej jestem za mało "tru", by zrozumieć jakie zło czai się w prążkach.
      A stylizacja... no cóż, kiedyś się pewnie pojawi. Kiedyś...

      Usuń
    2. A co to ma wspólnego z byciem "tru"? To tylko osobiste preferencje :D Tuż obok prążków nie przepadam za wszelkimi wzorami w kropki/kropy... nie ma nic gorszego niż grochy na sukience (w obu przypadkach to wstręt z dzieciństwa) :x
      Na stylizację poczekam cierpliwie, bo wiem że warto :>

      Usuń
    3. Skoro Ty i Ra tak mówicie - takie było moje skojarzenie.
      Hm... Ja odbieram chyba ubranie wraz z ewentualnym wzorem jako całość - na niektórych rzeczach dany deseń mi pasuje, na innych nie. Kropki na spódnicy Love Nadia są w porządku:'D
      Nie będzie w niej raczej nic odkrywczego, ale zobaczymy.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.