piątek, 28 marca 2014

Silme's Wardrobe Post part III - coats

W marcu jak w garncu - ostatnimi czasy pogoda faktycznie oddawała sens tego powiedzenia, będąc niczym kapryśna dama. Na szczęście na dworze coraz częściej pokazuje się słońce i coraz łatwiej uwierzyć, że nastała kalendarzowa wiosna. Doszłam zatem do wniosku, że to dobry moment na małe wiosenne porządki w szafie - zimowe okrycia idą spać na najwyższą półkę pawlacza, robiąc miejsce dla lżejszych płaszczy. Jest to również dobry moment, by choć na chwilę zebrać wszystkie razem i poświęcić im kolejną odsłonę mojego Wardrobe Post.
Puchata kulka w górnym rogu zdjęcia to rzecz jasna mój kot;)
Jeszcze nie tak dawno w mojej garderobie panowały prawdziwe pustki jeśli chodzi o ciekawe, klimatyczne płaszcze, sama nie jestem pewna kiedy udało mi się uzbierać ich aż sześć. Pierwszym, który chciałam przypomnieć (choć nie pierwszym, który do mnie trafił) jest płaszcz w stylu gothic lolita od Fanplusfriend (moja recenzja ***klik***). Typowo zimowy, bardzo ciepły - zdecydowanie za ciepły na obecną pogodę, w pełni zasłużył sobie na odpoczynek po dobrze przepracowanej zimie. Do jego licznych zalet zaliczyć można mocno rozkloszowany dół, który - w połączeniu z długością płaszcza - idealnie chroni przed mroźnym wiatrem oraz odpinane dodatki: czarne futerko i pelerynkę. Moim zdaniem jest to płaszcz idealny i towarzyszyć mi będzie do końca moich alternatywnych dni, a może nawet i dłużej.
Następny płaszcz trafił do mojej szafy w styczniu, z uwagi na bardzo lekką tego roku zimę, podczas której zdarzały się momenty, gdy dzieło Fanplusfriend było wręcz za ciepłe, ale pogoda nie pozwalała jeszcze na założenie niczego wiosennego. Postanowiłam rozejrzeć się wtedy za czymś pośrednim i po pewnym czasie bezowocnych poszukiwać wstąpiłam do sh. Strzał w dziesiątkę - znalazłam ten oto militarny płaszcz firmy Troll. Jest krótszy i nieco lżejszy od poprzednika, dlatego idealnie nadawał się na cieplejsze zimowe dni, a także na kapryśny początek wiosny. Ma cudowny kołnierz, pagony i niesamowicie pojemne kieszenie. Ciekawą rzeczą jest fakt, że można go zapinać zarówno na lewą jak i na prawą stronę. Nie jestem pewna czy to kwestia tego, że jest to płaszcz unisex (z uwagi na zaznaczoną talię i rozmiar XS trochę w to powątpiewam) czy po prostu po wewnętrznej stronie brakuje dodatkowych guzików. Nie jest to jednak istotne, bowiem płaszcz uwielbiam i na pewno szybko się z nim nie rozstanę.
Trzeci w kolejce jest płaszcz "Alice in Wonderland White Rabbit Embroidery Coat" (moja recenzja ***klik***) od Dream of Lolita. Jest on również trzeci pod względem grubości w porównaniu do poprzednich płaszczy - za cienki na naszą polską zimę, jednak można go z powodzeniem nosić wiosną. Także sam motyw królika jest bardzo wiosenny. Był to mój pierwszy typowo lolici płaszcz od typowo loliciego producenta, a także pierwszy w innym kolorze niż czarny. Dzięki niemu bardzo polubiłam odcienie szarości. Do płaszcza dołączone były również białe futrzane dodatki, jednak nie noszę ich - wystarczającą ozdobą jest misterny haft z wspominanym Białym Królikiem na podstawie rysunku Johna Tenniela (***klik***).
Muszę przyznać, że haft ów jest główną przyczyną, dla której płaszcz nadal wisi w mojej szafie. Nosiłam go wyjątkowo często ubiegłej wiosny, jednak w tym roku jeszcze w ogóle go nie używałam, co wiąże się oczywiście z nawiedzającą mnie od pewnego czasu "manią starości". Mam wrażenie, że płaszcz jest dla mnie już zbyt słodki i coraz częściej zastanawiam się czy nie powinnam go sprzedać. Jednak za każdym razem gdy spoglądam na ten haft, moje serce mięknie. Poza tym jakość produktów od DoL to istna loteria, więc mnie mimo wszystko naprawdę udało się utrafić z zakupem tego płaszcza - jest bardzo przyzwoicie wykonany i tym bardziej szkoda mi się z nim rozstawać. Będę się musiała nad tym jeszcze zastanowić.
Na czwartym miejscu uplasował się krótki czarny płaszcz w lekko wiktoriańskim klimacie (***klik***). Był to mój pierwszy godny uwagi płaszcz, jak również moja pierwsza zdobycz z sh. Jest ze mną już prawie trzy lata (pierwsza wzmianka pojawiła się dwa lata temu, jednak był w moim posiadaniu jeszcze zanim doczekał się prezentacji na blogu) i nie ma na nim choćby śladu zmechacenia. Materiał jest fantastyczny, nie tylko bardzo wytrzymały, ale również niezwykle przyjemny w dotyku, niemnący i świetnie się układa. Płaszcz posiada okrągły kołnierzyk, małe bufki, genialne dopasowane mankiety, a z tyłu marszczenie na kształt małej turniury oraz wspaniałą chabrową podszewkę. Jest idealny na początek wiosny oraz jesień.
Piąty na liście jest krótki militarny płaszczyk o kroju bardziej przypominającym kurtkę. Zakup dość niedawny, z myślą o tegorocznej wiośnie i jesieni, podyktowany faktem, że w mojej garderobie zaroiło się ostatnio od brązów, beżów i innych kolorów, do których zarówno czarny jak i szary płaszcz zwyczajnie nie pasuje. Jest on w odcieniu sierści wielbłąda, ma przepiękne herbowe guziki, pagony oraz stójkę, którą można nosić również wywiniętą jako szeroki kołnierz. Materiał jest niezwykle miły w dotyku, grubością nie ustępujący szaremu płaszczykowi od DoL. Firma, która wydała na świat to cudo zwie się Top Secret, a znalazłam go w miejscu, które mogłabym w sumie nazwać nieco bardziej elitarną wersją sh.
Otóż na rynku niedaleko mojego miejsca zamieszkania jest sobie sklepik, w którym sprzedawane są ubrania Top Secret i to po bardzo atrakcyjnych cenach. Można więc powiedzieć, że jest to potocznie zwany outlet, w którym znaleźć można odzież jednego producenta pochodzącą z końcówek kolekcji, czy zwrotów konsumenckich. Większość modeli jest w pojedynczych egzemplarzach, a niektóre mogą posiadać drobne wady, jednak ceny są dzięki temu wyjątkowo niskie. W moim płaszczu brakuje jednego guzika przy górnej krawędzi stójki, ale ponieważ ja preferuję wersję z kołnierzem brak ten nie jest w ogóle widoczny. Sam płaszcz jest piękny, bardzo wygodny i uniwersalny jeśli chodzi o połączenia kolorystyczne.
Natomiast na sam koniec zostawiłam mój najnowszy nabytek, dosłownie sprzed kilku dni - zakupiony na Allegro granatowy płaszcz typu "japan style". Tak, to określenie nie kojarzy się niestety najlepiej, bowiem w sieci znaleźć można tysiące produktów otagowanych właśnie w ten sposób, sprowadzanych z Azji i niezwykle tanich, ale reprezentujących wprost tragiczną jakość. W przypadku odzieży typu "japan style" naprawdę należy mieć się na baczności, bowiem tutaj cena faktycznie świadczy o produkcie, a jeśli narzekacie na jakość Bodyline, określenie to powinno dla was brzmieć niczym groźba. Co zatem robi taki płaszcz w mojej szafie?
Wisi sobie spokojnie aby przypominać, że istnieją wyjątki potwierdzające regułę. Przede wszystkim należy wspomnieć, że nie kupiłam go bezpośrednio od sprzedawcy, który sprowadza swoje towary od azjatyckich producentów, tylko odkupiłam od osoby prywatnej. Dzięki temu miałam szansę obejrzeć rzeczywiste zdjęcia płaszcza, a nie tylko fotografie sklepowe, na których wszystko zawsze prezentuje się idealnie i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Również cena nie była nieprzyzwoicie niska, a poprzednia właścicielka i tak sprzedawała go taniej niż sama zakupiła. Płaszcz okazał się być nowy, jeszcze z metkami, więc po dokładnym sprawdzeniu z czym mam do czynienia ostatecznie zdecydowałam się zaryzykować.
I na szczęście nie muszę tej decyzji żałować. Do zakupu skusił mnie przede wszystkim cudowny, głęboki granatowy kolor - navy blue, który wprost uwielbiam, narzekając od lat, że jest go zdecydowanie za mało w mojej szafie. Idealnie pasuje on do mojego (farbowanego) koloru włosów. Drugim powodem był krój płaszcza - niezwykle dziewczęcy, wręcz lolici, a zarazem bardzo elegancki. Mogę go nosić ciesząc się jego niewątpliwym urokiem bez obaw, że jest dla mnie z słodki czy nieodpowiedni pod jakimkolwiek innym względem.
Materiał jest bardzo podobny do tego, z którego wykonany był płaszcz w stylu gothic lolita od Pyon Pyon (moja recenzja ***klik***) - bardzo miękki, przyjemny w dotyku, jednak obawiam się, że może mieć tendencje do mechacenia. Dzieło Pyon Pyon niestety nie pozostało w mojej szafie na tyle długo, abym mogła się przekonać jak materiał będzie się zachowywał, mam jednak nadzieję, że mój najnowszy płaszczyk okaże się wytrzymały. Jeśli natomiast chodzi o grubość, to jest on zdecydowanie wiosenny, idealny na pogodę obecnie panującą za oknami.
Płaszcz posiada uroczy, okrągły kołnierzyk, będący jednym z tych elementów, które skojarzyć się mogą z lolita fashion. Nie jest natomiast przesadnie ozdobiony, co bywa niestety charakterystyczne dla tego typu płaszczy. Najważniejszy ozdobnik stanowi tutaj piękna bawełniana koronka. Na długich rękawach w okolicy mankietów przybrała ona postać szerokich pasów, natomiast najlepiej podziwiać ją można w górnej części płaszcza. Koronka dodaje całości uroku, nietypowego klimatu i odpowiada za elegancki wygląd płaszcza.
Płaszcz zapinany jest na pojedynczy rząd okrągłych złotych guzików. Moim zdaniem są one tutaj niestety jednym z tych tandetnych elementów, które zdradzają jego pochodzenie - bardzo błyszczące, w kolorze bazarowego złota i plastikowe, co oczywiście widać już z daleka. Rzucają się w oczy tak bardzo, że przysłaniają cały prawdziwy urok tego wdzianka. Zamierzam je rzecz jasna wymienić i natychmiast rozpoczęłam poszukiwania klimatycznych zamienników.
Płaszczyk posiada natomiast niezwykle ważny element, którego nie mają inne moje typowo lolicie płaszcze od Fanplusfriend czy Dream of Lolita i bez którego bardzo trudno mi się obejść na co dzień, a mianowicie kieszenie. Doceniłam istnienie tych - wydawać by się mogło - oczywistych elementów dopiero wtedy, gdy zabrakło ich w wymienionych już płaszczach i obiecałam sobie od tamtej pory, że przy każdym kolejnym zakupie będę zwracać szczególną uwagę właśnie na kieszenie. Na szczęście w przypadku granatowego płaszcza od razu było wiadomo, że posiada kieszenie, w dodatku bardzo pojemne i praktyczne.
Płaszcz posiada także podszewkę, co jest bardzo istotne, ponieważ wiele płaszczy typu "japan style" w ogóle podszewek nie ma, o czym nie ma również słowa w opisach przedmiotów. Oczywiście upewniłam się co do jej obecności jeszcze przed zakupem. Niestety nie mogę być w pełni zadowolona z jej istnienia, gdyż podszewka jest drugim po guzikach tandetnym elementem w całym płaszczu. Została ona wykonana chyba z możliwie najtańszego gatunku poliestru, jest matowa i przeraźliwie się gniecie, co więcej szeleści w charakterystyczny sposób. Na szczęście szelest spowodowany jest ocieraniem się podszewki o siebie gdy płaszcz leży lub wisi na wieszaku, natomiast po założeniu żaden nieprzyjemny dźwięk się nie tworzy, nawet podczas intensywnego poruszania. Wybrałam się w nim wczoraj na uczelnię i sprawdziłam na własnej skórze, że pomimo tak okropnej podszewki płaszczyk nosi się bardzo komfortowo.
Z zakupu płaszcza jestem bardzo zadowolona i radości tej nie są w stanie przysłonić mi nawet drobne wady w postaci podszewki, której na szczęście nie widać podczas noszenia, czy guzików, które przecież można wymienić. Jest piękny i z wielką ulgą stwierdzić mogę, że najwyraźniej zostanie w mojej szafie bardzo długo, bo nie ciążą na nim żadne ograniczenia wiekowe. Idealnie uzupełnia całą moją kolekcję odzieży wierzchniej o kolor, którego od dawna mi brakowało.

17 komentarzy:

  1. Piękne płaszcze! Ja mam tylko jeden, jasny zgniłozielony (?) :/ Nie licząc oczywiście czarnej puchowej kurtki, granatowej kurtki i czarnej skórzanej kurtki, ale one niczym nie dorównują Twoim płaszczom! (Nie mówię, że ich nie lubię ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nosiłam puchowe kurtki jako dziecko i od tamtej pory mam traumę - wyglądam w nich jak ludzik Michelin. A co do płaszczy to nie ma w nich w sumie nic takiego szczególnego, aby inne rzeczy musiały im dorównywać:) Większość zdobyłam z drugiej ręki na Allegro lub w sh, w 100% nowy i zamawiany bezpośrednio od producenta był jedynie płaszcz z Białym Królikiem.

      Usuń
  2. Piękna kolekcja. Kolor ostatniego płaszcza naprawdę mnie urzekł <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, ten kolor jest wyjątkowo piękny, chciałabym mieć go w szafie trochę więcej.

      Usuń
  3. Naprawdę śliczne!
    Płaszcz to dla mnie absolutny król kobiecej odzieży wierzchniej, całe życie nie widziałam żadnej kurtki, która wyglądałaby bardziej dystyngowanie, kobieco i pięknie, jak dobry płaszcz. Co nie zmienia faktu, że płaszcz może zmienić swoje oblicze, i wystąpić w wersji cięższej, np. stylizowanej na wojskową. Ubranie wszechstronne i absolutnie wspaniałe ^^
    Twoja kolekcja jest cudowna :) Nad płaszczem z królikiem wzdychałam jak głupia - uwielbiam Alicję, i po prostu nie mogę się mu oprzeć. Przepiękny.
    Niemniej reszta kolekcji również bardzo ładna. Płaszcz nr 1. co prawda nie powalił mnie na kolana, ale za to zdjęcie, jak leży na Tobie już tak - wygląda jak szyty na miarę przez mistrza krawiectwa :o Perfekcyjnie dobrany. Nie pozbywaj się go czasem, bo wyglądasz w nim fenomenalnie!
    Co do ostatniego płaszczyka - swoją drogą, bardzo ładny, ale ja nie o tym - też miałam okazję zakupić płaszcz Japan Style z drugiej ręki, i również jestem z niego bardzo zadowolona. Do tej "marki" należy podchodzić ostrożnie, ale nie skreślałabym jej zupełnie, jak robią niektórzy - można naprawdę dobrze trafić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święte słowa - ze wszystkich typów odzieży wierzchniej płaszcz zdecydowanie najlepiej podkreśla kobiecą sylwetkę, jest zarówno piękny jak i elegancki:) A ciepły i dobrze dobrany płaszcz zimowy to prawdziwy skarb w szafie, jego na pewno się nie pozbędę:)
      Właśnie, z rzeczami typu Japan Style bywa naprawdę różnie - można trafić na ubrania naprawdę porządnie wykonane, ale trzeba wybierać sprawdzonych dostawców, czytać o nich opinie i mieć na uwadze fakt, że podejrzanie niska cena może jednak świadczyć o jakości.

      Usuń
  4. Cuudaaaa! : D
    Bardzo bardzo zazdroszczę :<
    Zwłaszcza tego beżowego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beżowy jest z Top Secret, na pewno będzie go można jeszcze dostać, jeśli nie w sklepie to w internecie:)

      Usuń
  5. Przez Ciebie będę wzdychała do kolejnej rzeczy - do tego szarego płaszcza z króliczkami hi hi. Jest cudowny! A ten haft jest wspaniały. Co do płaszczyka z Japan Style, to muszę przyznać, że zauroczył mnie jego kolor. Uwielbiam ten odcień! W sumie to na prawdę dobrze trafiłaś. Ja mam bluzeczkę z Japan Style i także udało mi się dobrze trafić. Bluzeczka jest idealna. Nie za długa i nie za krótka. Nie ma też jakiś widocznych wad. W sumie to w przypadku Japan Style, to jest jak na loterii. Jak się trafi, to dobrze, a jak nie, to trudno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten szary płaszczyk jest dostępny w sklepie Quinnie&Kuro Lolita Fashion, w dodatku jest przecena 30% ;3

      Usuń
    2. Płaszcz z Białym Królikiem sam w sobie jest naprawdę uroczy, niestety jakość Dream of Lolita to prawdziwa loteria - prawe jak samo jak z rzeczami Japan Style (w końcu ostatecznie wszystko pochodzi z Azji). Ja miałam szczęście i mój egzemplarz wykonano całkiem przyzwoicie (pomijając tandetne futerko). Zastanawiam się nad sprzedażą tego płaszcza, chyba niestety jestem już dla niego za stara.

      Usuń
    3. Widzę, że powinnam wprowadzić opłaty za reklamy na blogu;D

      Usuń
    4. Jak byś chciała go sprzedawać, to się odezwij do mnie :) Jak będzie mnie stać, to bardzo chętnie bym go nabyła.

      Usuń
    5. Sorki, Silmeven, więcej nie będę ^^"

      Usuń
  6. bardzo użyteczny i ciekawy blog ^^"

    dodaję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło to słyszeć, postaram się nie zawieść:)
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Najbardziej, z powyżej przedstawionych płaszczy, podoba mi się "Alice in Wonderland White Rabbit Embroidery Coat" - zastanawiałam się ostatnio, czy nie kupić sobie takiego (wypadałoby posiadać jakiś lolici płaszczyk).

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.