środa, 19 lutego 2014

Skeleton in the closet

Jakiś czas temu nawet by mi do głowy nie przyszło, że na tym blogu pojawiać się będzie tyle notek poświęconym elementom garderoby typu off-brand, które zdobyłam w najróżniejszy sposób - w sieciówkach, na aukcjach czy w second handach. A teraz jest ich już tyle, że postanowiłam założyć dla nich odrębną "szufladkę" (***klik***). I oto kolejna off-brandowa notka, a otwiera ją genialny szkieletowy sweter z H&M. Uganiałam się za nim kilka ładnych miesięcy i wreszcie znalazłam. Co jest w nim takiego niezwykłego, skoro za każdym rogiem czai się bluzka z nadrukiem kości? Otóż wydziergany szkielet nie zniszczy się tak szybko jak nadruk, a poza tym ma długie rękawy i jest całkiem ciepły, więc można go spokojnie nosić jako zewnętrzną część stroju w chłodniejsze dni - w przeciwieństwie do T-shirtów. Wbrew pozorom daje również duże możliwości kombinowania i łączenia z innymi ubraniami. Mam na niego nie jeden pomysł, kilka już przetestowałam na uczelni i niedługo uwiecznię je na zdjęciach.
O ile tylko pogoda znów zrobi się nieco bardziej wiosenna. A skoro już o wiośnie mowa, kolejny ciuch, który chciałam dziś pokazać, na wiosnę będzie wprost idealny, choć szczerze mówiąc cały czas nie mam pojęcia co to tak naprawdę jest. Być może wy mi podpowiecie do jakiej kategorii zakwalifikować ten niezwykły nabytek od firmy BAY, bowiem dla mnie wygląda on niczym połączenie płaszcza i sukienki. Nie zmienia to faktu, że gdy tylko go zobaczyłam wiedziałam natychmiast, iż drzemie w nim nie lada potencjał i muszę go mieć. Dla ułatwienia przyjmę na chwilę obecną, ze jest to płaszcz, choć wykonany został z dość cienkiej, lekkiej bawełny i pod tym względem zdecydowanie bardziej przypomina rozpinaną na guziki sukienkę.
Co więcej widać tutaj również pewne nawiązania do wiktoriańskiej koszuli. Zamiast klasycznego kołnierza charakterystycznego dla płaszcza, czy też wycięcia jak w przypadku sukienki, to cudo posiada małą stójkę obszytą delikatną, bawełnianą koronką. Tą samą koronką ozdobiona została linia guzików a także dekolt, pod którym widać dodatkowe zdobienia w postaci małych zakładek. Metalowe, obszyte materiałem guziki są bardzo wygodne w użyciu.
Guziki znajdują się również na mankietach rękawów i nie pełnią tam jedynie funkcji ozdobnej. Jednak same rękawy są dla mnie dość problematyczne - długość 3/4 sprawia, że ubrana pod spód koszula z długim rękawem nie do końca pasuje. Zamiana koszuli na krótki rękaw również nie do końca rozwiązuje problem, ponieważ pozostaje wtedy to zabawne wrażenie gołych rąk nieco poniżej łokcia i nie do końca wiadomo czy tak ma być, czy może jednak nie. Zwłaszcza, gdy się człowiek przyzwyczai do rękawów o dwóch standardowych długościach. Przypuszczam, że w chłodniejsze wiosenne dni będę bezwstydnie chadzać z długim rękawem wystającym spod płaszcza, a później być może znajdzie się jakieś inne rozwiązanie tego problemu.
Guziki na mankietach to nie jedyna typowa dla płaszcza cecha tego niezwykłego elementu garderoby. Drugą są kieszenie. Muszę przyznać, że myśl o posiadaniu sukienki z kieszeniami zawsze bardzo mnie cieszyła, więc teraz mogę uznać, że udało mi się zdobyć godny substytut dla tej fantazji. Zwłaszcza, że kieszenie są zaskakująco pojemne i nawet gdy po prostu trzyma się w nich ręce podczas przechadzki to całość nadal prezentuje się bardzo elegancko.
Elegancja jest zresztą głównym atutem tego "płaszcza". Jest on bardzo zgrabnie skrojony, dopasowany w talii i przyzwoicie rozkloszowany na dole. Dolna krawędź obszyta wyjątkowo szeroką falbaną dodatkowo zwiększa wrażenie "rozkloszowania". Płaszcz posiada również beżową podszewkę z materiału typu mgiełka, z którą połączone są kieszenie. Nie muszę chyba dodawać, że tą unikatową rzecz nosić można na wiele różnych sposobów - jako typowy płaszcz, sukienkę, narzutkę, a delikatny, neutralny kolor pozwala na połączenia z całkiem szeroką paletą innych barw. Za jego sprawą tym bardziej nie mogę doczekać się wiosny.
Zdecydowanie cieplejszych klimatów wymaga natomiast marynarska spódniczka od Atmosphere w przepięknym odcieniu głębokiego, atramentowego granatu. Zakupiona niedawno, ale z myślą o lecie. Uszyta została z bardzo przyjemnej w dotyku bawełny. Jest pięknie rozkloszowana, niemal szyta z koła, bez problemu zmieści więc średnią halkę, która - wraz z większą petticoat od Classical Puppets - nadal stanowi podporę mojej garderoby.
Najwyraźniej coś jest u mnie ostatnio na rzeczy z tymi kieszeniami, gdyż spódniczka również je posiada. Wyjątkowo nie planowałam poszukiwań spódnicy "uzbrojonej" w kieszenie, szczęśliwy traf chciał, że sama mnie znalazła i nie byłam w stanie oprzeć się jej marynarskiemu urokowi.
Spódniczka posiada lekko podwyższoną talię, na której widnieje główna ozdoba - duże, okrągłe militarne guziki. Ich złoty kolor jest bardzo delikatny, przypomina raczej białe złoto niż typowo żółty, tandetny odcień pospolitej biżuterii, co w moich oczach jest sporym atutem. Posiadają również klimatyczny wizerunek herbu. Można stworzyć nie jedną letnią stylizację z tą spódnicą, jednak mnie chodzi po głowie przede wszystkim jeden pomysł na dość zaskakujące połączenie. Minie trochę czasu nim przejdę do realizacji, ale wydaje mi się, że warto będzie czekać.
Zdecydowanie krócej będzie trzeba czekać na stylizację z tą oto ciekawostką od firmy Sorbet. Jest to kolejny mój nabytek z ostatnich miesięcy, który przejawia cechy kilku różnych elementów garderoby. Z jednej bowiem strony materiał jest zdecydowanie typowy dla swetra - wełniany, trochę ciężki i ciepły. I drugiej - posiada bardzo charakterystyczny krój przywodzący na myśl sukienkę na ramiączkach. Zapinany jest natomiast jedynie na dwa guziki, co mnie osobiście kojarzy się z tuniką. Jedynym nieciekawym elementem są plastikowe koła wkomponowane w ramiączka. Są bardzo ciężkie, dlatego mam zamiar je wypruć, co pozwoli również na skrócenie długości samych ramiączek i "sweter" będzie gotowy do noszenia.
Wobec następnej rzeczy nie ma z kolei żadnych wątpliwości do jakiej szufladki ją zakwalifikować. Jest to piękna czarna sukienka od Atmosphere. Większość moich "nie lolicich" sukienek pochodzi właśnie od Atmosphere, trzeba przyznać, że jak na sieciówkę mają dryg do produkowania ładnych rzeczy. Sukienka ta ma bardzo prosty krój i jest umiarkowanie rozkloszowana, ale mimo to wyjątkowo ładnie się układa. Dodatkowo materiał jest lekko elastyczny, dzięki czemu idealnie dopasowuje się do sylwetki. Jej jedyną ozdobą jest duża kokarda umieszczona w talii. Sukienka jest klasyczna i elegancka, nadaje się zarówno jako baza dla skromnych, codziennych strojów, jak i wyszukanych stylizacji.
Zdobyczą w równie klasycznym, eleganckim klimacie jest ten oto cardigan od firmy Dunnes. Bardzo cienki, delikatny sweterek w kolorze kości słoniowej z czarnym wzorem polka dot. Do tego czarne wykończenia, małe emaliowane guziki oraz kieszonki z drobnymi kokardkami - czy może być coś bardziej uroczego i eleganckiego zarazem? Świetny dodatek do wielu kreacji.
"Megan baseball jacket" od Gina Tricot to zdecydowanie bardziej konkretny przykład zewnętrznej części garderoby. Muszę przyznać, że do zakupu bluzy typu baseballówka zainspirowała mnie jedna z lalek Monstr High - Operetta w wersji Picture Day (***klik***). Bardzo podoba mi się pomysł na połączenie tej bluzy z wiosenną czerwoną sukienką. Zresztą sposobów na noszenie baseballówki nie brakuje, moją głowę zaprząta nie jeden pomysł, ale jest wśród nich jedna kreacja, której wyjątkowo nie mogę się doczekać. Trzeba się jednak będzie ponownie uzbroić w cierpliwość i pozwolić wiośnie rozkwitnąć na dobre.
Ostatnim z najnowszych nabytków w mojej szafie jest czarna bluzka typu mgiełka, ponownie od Atmosphere. Nie jest to jednak dla mnie zupełnie nowa rzecz, ponieważ od jakiegoś czasu jestem już w posiadaniu jej bliźniaczki w kolorze białym (którą użyłam miedzy innymi w tej stylizacji ***klik***). Bluzki są bardzo wygodne, świetnie sprawdzają się zwłaszcza latem i posiadają wiele uroczych detali, jak rękawy "motylki" czy wiązanie na kokardę pod dekoltem. Z powodzeniem nadają się również jako zamiennik standardowej koszuli pod JSK.
Długi czarny sweter wykonany z grubej, ciężkiej i bardzo ciepłej wełny nie jest jednym z najświeższych zakupów - zdobyłam go jeszcze jesienią, gdy doszłam do wniosku, że nie mam ani jednego swetra na prawdziwe mrozy w jakże uniwersalnym kolorze głębokiej czerni, z którą przecież przepraszam się co rok na zimę. Nie szukałam zresztą niczego niezwykłego, sweter miał być po prostu ciepły i czarny, to były jedyne kryteria, które musiał spełniać mój zakup i sądziłam, że będzie to raczej zwykły nudny element zimowej garderoby. Tymczasem trafiłam na ten oto egzemplarz, który nie dość, że sam w sobie wygląda genialnie, to jeszcze fabrycznie dołączony był do niego fantastyczny pasek z ćwiekami. Sweter i pasek nosić można tak razem jak i osobno, co pozwala na niemal nieskończoną ilość możliwości. Są po prostu genialne.
Ostatnią rzeczą, którą chciałam dziś pokazać jest ta oto kamizelka. Ona również nie została kupiona w ostatnim czasie. Jest ze mną już półtora roku, jednak do tej pory nie przyszło mi do głowy aby pokazać ją na blogu, choć bardzo ją lubię i często z niej korzystam. Ma nietypowy i godny uwagi krój, a jej dopasowanie sprawia, że prezentuje się na sylwetce niemal jak gorset. W dodatku można się naprawdę zdziwić jak wiele zastosowań znalazła podczas komponowania kreacji. Będę miała zresztą szansę udowodnić prawdziwość tych słów, ponieważ wreszcie udało mi się uwiecznić na zdjęciach kilka moich ulubionych stylizacji z udziałem tej kamizelki i wkrótce je tutaj zamieszczę. Jest to główny powód prezentacji samej kamizelki, ponieważ będę do niej jeszcze nie raz wracać i zdecydowanie zasługuje ona na swoje pięć minut.

12 komentarzy:

  1. Płaszcz XDD Ja bym nazwała to tuniką XD Zwykła rozpinana tunika (bo na długość wydaje mi się dość krótka, a to znaczy, że miała służyć do zakrywania dupala w legginsach :9) z nieco grubszego materiału. Też kiedyś miałam rozpinaną tunikę z grubego materiału, i też miała kieszonki i w ogóle, chyba 6 ich było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie jednak tunika kojarzy się zdecydowanie z czymś innym:)
      (wyszukiwarka grafiki Google w sumie bardzo dobrze oddaje moje osobiste skojarzeniaXD) Materiał jest zdecydowanie grubszy niż w przypadku sukienek czy tunik, a całość jest jednak nieco dłuższa niż tylko do "zakrywania dupala". Być może gdy niedługo dodam stylizację z udziałem tego niezidentyfikowanego obiektu garderobianego przekonasz się, że jest całkiem podobny do płaszcza;)

      Usuń
    2. Jakby "tego czegoś" nie nazwał (mi osobiście najbardziej kojarzy się po prostu z grubą sukienką, a może raczej "sukienką z grubego materiału"), jest urocza :) Niemniej w tej notce moim zdecydowanym faworytem jest czarna sukienka (ostatnio też zaopatrzyłam się w czarną, w zasadzie dwie - jedna dopiero do mnie przybędzie, drugą czekają drobne przeróbki ^^ Ale do rzeczy - jedna z najbardziej uniwersalnych, ślicznych rzeczy, zwłaszcza, jeśli jej krój i styl pozwala się nosić na co dzień, jak w przypadku Twojej i moich - CUDA ♥), kropkowany sweterek (kokardki! Najbardziej uroczy twór świata, idealny detal, który może zmienić oblicze każdego stroju, no po prostu miłość mojego życia, niech żyje), i mgiełka-bliźniaczka (delikatne, kobiece, ale dziewczęce też, lekkie, powabne, no kurczę powtarzam się i można spokojnie zacząć "rzygać tęczą" po moim komentarzu - ale kolejna perełka, awww).
      Bardzo lubię tego typu notki, dodatkowo muszę przyznać, że są dla mnie nie lada inspiracją, o dziwo - chyba nawet większą, niż kompletne stroje ;)

      Usuń
    3. Opisałaś te rzeczy w jednym komentarzu lepiej niż ja w całej notce:D Jednak pisanie postów o 23 nie jest zbyt dobrym pomysłem^^'
      Przy całej stylizacji czasem ciężko dostrzec jakiś element wart uwagi, dlatego weszło mi w nawyk pokazywanie pojedynczych ubrań najpierw, żeby wszystkie osoby zainteresowane mogły im się lepiej przyjrzeć i samemu ocenić, czy są ciekawe i z czym można by je połączyć, a dopiero później pokazuję pełne stylizacje z ich udziałem. Myślę, że to wygodny sposób prowadzenia bloga, tak dla mnie jak i dla czytelników:)

      Usuń
  2. Ta czarna sukienka od Atmosphere jest świetna! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie także podoba się najbardziej czarna sukienka od Atmosphere! No i ten czarny sweter-szkielet również jest świetny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Atmosphere ma naprawdę świetne sukienki, ta jest już moim piątym nabytkiem od nich:) A sweter ze szkieletem, co tu dużo mówić, uwielbiam go od pierwszego dnia po zakupie:)

      Usuń
  4. Bejzbolówa!! <3 Nie mogę się doczekać aż zobaczę ją na Tobie w jakiejś genialnej stylizacji <3
    Pozdrawiam ciepło, mimo że często na blogspota nie zaglądam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy stylizacja będzie genialna, ale pojawi się na pewno gdy tylko pogoda będzie nieco cieplejsza:) Nie szkodzi, sama na niego często nie zaglądam w ostatnim czasie;D Pozdrawiam również^^

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.