środa, 1 stycznia 2014

Black laced swan

 Doszłam do wniosku, że miło będzie rozpocząć Nowy Rok od jednej z ostatnich moich (pseudo)lolicich stylizacji. Niestety po dodaniu zdjęć zauważyłam, że blogspot przekłamuje kolory na niektórych z nich - część jest rozjaśniona, część zbyt ciemna... Wierzcie mi, że tym razem nie jest to wina mojego kiepskiego aparatu, gdy oglądam te zdjęcia na swoim komputerze wyglądają jak należy. Nie mam pojęcia dlaczego na blogu ich jakość tak się pogorszyła, nie mam również siły dzisiaj z tym walczyć, jestem jednak troszkę zmęczona po wczorajszym wieczorze i liczyłam, że napisanie notki pójdzie w miarę sprawnie. Jak widać nie do końca się to udało, ale mam nadzieję, że wybaczycie mi te chwilowe problemy techniczne.
 Przystępując natomiast do właściwej treści: pożegnania ze stylem lolita ciąg dalszy. W tym wypadku nadrabiam przede wszystkim zaległości stylizacyjne z udziałem sukienki Merry-Go-Arround od Rose Melody (***klik***). To trochę smutne, że dopiero decyzja o sprzedaży sukienki zmotywowała mnie do wykonania tych zdjęć. Z drugiej jednak strony trudno mi się dziwić, skoro sukienka była dla mnie za mała i kompletnie niedopasowana, a co za tym idzie nie była zbyt często noszona i tym bardziej nie miałam ochoty na jej fotografowanie.
 Mimo wszystko długo nie potrafiłam się z nią rozstać - jej piękno przyćmiło mój zdrowy rozsądek. W końcu jednak dojrzałam do tej decyzji, a także zebrałam się do uwiecznienia ostatniej i jedynej stylizacji, która ją prezentuje. Już na pierwszy rzut oka widać, że sukienka jest na mnie za krótka. I nie chodzi już nawet o lolicie standardy, tylko o sam komfort noszenia. Z tego co mi wiadomo Rose Melody szyje swoje produkty pod wymiary osoby zamawiającej, więc zakup tej sukienki z drugiej ręki bez dokładnego sprawdzenia wymiarów nie był zbyt dobrą decyzją, ale jak już powiedziałam, moja potrzeba samego posiadania tego cuda była zbyt wielka, abym była w stanie realnie i z zimną krwią ocenić sytuację.
Całe szczęście nie tyle ową sukienkę z drugiej ręki zakupiłam, co raczej wymieniłam się na nią i muszę przyznać, że była to wymiana bardzo korzystna. Dzięki temu nie muszę sobie teraz przynajmniej wyrzucać, że straciłam dla niej nie tylko głowę, ale także fortunę. Niedopasowanie JSK do mojej sylwetki widać szczególnie w talii. Dolna, rozkloszowana część rozpoczyna się tuż pod srebrnym wiązaniem gorsetowym, czyli praktycznie w połowie mojej własnej talii... Wyglądałoby to tragicznie gdyby nie mój ukochany pasek (***klik***), który nie tylko "przedłużył" talię sukienki, ratując tym samym całą stylizację, jak również fantastycznie pasuje do srebrnych zdobień oraz printu przedstawiającego karuzelę.
 Chociaż Merry-Go-Arround jest sukienką typu JSK, wygląda równie dobrze noszona bez koszuli i wiele osób właśnie w ten sposób jej używa. Mnie jednak brakowało delikatnych rękawów, dlatego postanowiłam przyprawić je na swój sposób, za sprawą przepięknej koronkowej bluzki. Jest ona dość obszerna, w całości wykonana z koronki i można ją nosić naprawdę na wiele sposobów i do wielu typów garderoby. Przywołuje mi na myśl po części klimaty cygańskie, po części baletowe, stąd też tytuł tej stylizacji.
Nie tylko srebrna klamra paska idealnie współgrała z detalami widocznymi na sukience. Kolejnym elementem stworzonym do połączenia z bajkową Merry-Go-Arround jest Evenstar - naszyjnik Arweny z Władcy Pierścieni (***klik***). Uwielbiam go i wprost nie mogłam się napatrzeć, gdy leżał na tym barokowym materiale, niemal zlewając się ze srebrnym wzorem...
 Skoro stylizacja osadzona jest w baletowych klimatach, nie mogło zabraknąć odpowiedniego obuwia. Wybrałam buty od Bodyline (***klik***), z uwagi na ich okrągłe noski i zgrabny obcas, a przede wszystkim za sprawą wstążek, które zastępują sznurówki. Ostatnim godnym uwagi elementem kreacji są rajstopy z szerokim, roślinnym motywem, jakby żywcem ściągniętym z wiktoriańskiej tapety. Są to rajstopy imitujące pończochy, co oznacza, że wzór kończy się mniej więcej w połowie uda, a dalsza część staje się gładka i delikatna niczym pajęczyna.
Faktycznie pozwala to osiągnąć złudzenie, że na nogach znajdują się pończochy a nie rajstopy. Część wzorzysta jest bardzo mocna i choć kupiłam rajstopy na długo przed uwiecznieniem tej stylizacji, mając okazję już nie raz je założyć, jak dotąd nie pojawiła się na nich żadna dziura ani choćby drobne zaciągnięcie. Gorzej wygląda niestety część gładka, którą z uwagi na delikatną konstrukcję bardzo łatwo zaciągnąć i nosi już niestety kilka śladów mojego nieostrożnego użytkowania. Ale taki już niestety los rajstop, niektórych aż żal ubierać.
 Stylizacja ta osadzona jest moim zdaniem gdzieś pomiędzy baletowymi klimatami tajemniczego "Jeziora Łabędzi", a świątecznego "Dziadka do Orzechów". Nie mogłam więc chyba lepiej trafić jeśli chodzi o czas wykonania tych zdjęć - zrobione zostały bowiem w Święta, na co wskazuje charakterystyczna "dekoracja" na drugim planie. Stylizacja odzwierciedla też w pewnym sensie minioną zabawą sylwestrową, choć nie była to kreacja, w której powitałam Nowy Rok. Dla mnie oznacza ona to co było i co powoli się kończy, ustępując miejsca temu co nowe, co dopiero nastąpi. Mam nadzieję, że nadchodzące zmiany przypadną wam do gustu tak samo jak mnie i że kreacja ta stanowi w miarę godne pożegnanie ze stylem lolita:)

21 komentarzy:

  1. Śliczna sukienka i śliczna nowa fryzura <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Sukienki już nie mam, ale fryzura zdecydowanie ze mną zostanie.

      Usuń
  2. Te rajstopki są jakiejś konkretnej firmy? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od razu zwróciłam uwagę na to, że jakoś inaczej prezentuje się twoja twarz, że jest jakoś bardziej odsłonięta... Nie mogłam dojść, o co tu chodzi, czy o brak pierdolniczków na głowie, które zamykałyby kompozycję - aż wreszcie mnie olśniło: to brak hime cut! O nieeebo lepiej <3 I widzę, że grzywkę też bardziej zaczesujesz na bok, też mi się to podoba. Jeśli kiedyś przyjdzie ci chęć i odwaga, by ściąć włosy, to wiedz, że w bobiku odrobinkę dłuższym niż obecnie te fufajce po hime-cucie (jak to brzmi ._. ) też wyglądałabyś ślicznie i z dojrzałym "pazurem" ^^
    W tej sukience nigdy nie podobały mi się te jasne wstążki, tutaj dodatkowo odwracają uwagę od pięknego paska D: Jak ja ci go zazdroszczę D;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach tak, hime cut... Tyle osób mi mówiło, że nie wyglądam w nim korzystnie, a ja za każdym razem na wszystkich szczekałam, żeby się odczepili od mojej fryzury, bo jest moja i koniec. Sporo czasu zajęło mi dojście do wniosku, że jednak wszyscy mieli rację. Kiedyś wydawało mi się, że maskuje on mankamenty mojej twarzy, między innymi brak policzków i wielką żuchwę, a w rzeczywistości było tylko gorzej. Zamiast się nieudolnie maskować lepiej spojrzeć prawdzie w oczy. Teraz sprawa stała się nagle prosta - nie ma lolity, nie ma hime cuta. Grzywka robi się coraz dłuższa i coraz więcej kosmyków się z niej strzępi, co podoba się również i mnie:) Nie wiem jednak, czy kiedykolwiek zdobędę się na odwagę i obetnę włosy. Miałam już kiedyś krótką fryzurę (w sumie widać to drobinę w notce "Child in time") i przez moją mało dziewczęcą twarz, małe cycki oraz fakt, że wielce zakompleksiona nosiłam wtedy jedynie spodnie i szerokie bluzki, wiele osób brało mnie za chłopca._. Od tamtej pory mam uraz i nie ścinam włosów, a fryzjerów omijam szerokim łukiem. Kiedyś, gdy będę się zbliżać do czterdziestki, być może o tym pomyślę, ale na razie nie ma mowy^^'
      A pasek to chyba faktycznie najbardziej godny uwagi dodatek w mojej szafie, trafił mi się jak ślepej kurze ziarnko.

      Usuń
  4. Ha, zastanawiałam się, dlaczego Twoja twarz wygląda teraz tak delikatnie i dziewczęco - ta fryzura pasuje do Ciebie doskonale. Nie rezygnuj z niej :D

    Zestaw jak zwykle śliczny, wszystko pięknie dobrane <3 Fajny motyw z paskiem, rzeczywiście ratuje talię. W takim zestawieniu sukienka prezentuje się naprawdę dobrze, aż zaczynam żałować, że się na nią nie skusiłam >D
    Możesz zdradzić, gdzie kupiłaś bluzeczkę? Szukam takiej od dawna :<

    Odnośnie zdjęć: blogspot konwertuje zdjęcia, zmniejsza ich rozmiar, co ma wpływ na jakość (zmieniają się kolory, a zdjęcia robią się "ziarnowate") - sama to przerabiałam. Teraz wrzucam zdjęcia z zewnętrznego serwera i problemu nie ma :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie moja twarz nigdy nie wyglądała dla mnie ani delikatnie ani dziewczęco, więc byłam święcie przekonana, że hime cut zamaskuje wszystkie jej mankamenty, jak płaskie kości policzkowe czy wielka żuchwa. Jak wiadomo nie był to jednak najlepszy pomysł, ale zrozumienie tego zajęło mi trochę czasu. Nadal trochę dziwnie się czuję taka "odsłonięta" na twarzy, zwłaszcza gdy oglądam te zdjęcia, ale faktycznie tak jest lepiej, więc fryzura zostaje:)

      Bluzkę wylicytowałam jakiś czas temu na Allegro (w sumie czego ja na Allegro nie wylicytowałam:q). Posiada ona tylko jedną małą metkę, na której widnieje napis "South", chociaż mnie osobiście ta nazwa nic nie mówi._.

      Dzięki za radę:) Będę się musiała w takim razie na zewnętrzny serwer przerzucić.

      Usuń
  5. Włosy! :)
    Wyglądasz ślicznie, sukienka też! <3 szkoda, że za mała. :<
    A ja właśnie już dłuugo nie podarłam rajstop - aż dziwne. Oby to trwało, bo kocham moje rajstopy. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy Rok, nowa fryzura^^
      Trochę szkoda sukienki, ale mam zdjęcia na pamiątkę i niech się teraz dobrze nosi nowej właścicielce:)
      Ja też kocham moje rajstopy, a niedawno właśnie podarłam jedną parę:< Na szczęście nie tą z tutejszej stylizacji.

      Usuń
  6. Twoje intensywnie rude włosy przy tej stylizacji nadają ci wiedźmowaty wygląd (w sensie całkowicie pozytywnym:). Nie wiem dlaczego ale przywodzi mi to na myśl "American Horror Story"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie mam trochę wiedźmowatą naturę, więc i wiedźmowaty wygląd może być>D
      Chciałam obejrzeć American Horror Story, ale gdy dotarłam do starej/młodej gosposi i ożywającego kostiumu sadomaso stwierdziłam, że chyba nie wytrwam nawet do końca pierwszego sezonu:'D

      Usuń
  7. Widzę nową fryzurkę. Bardzo ładnie teraz wyglądasz. Przedtem Twoja twarz wydawała się być nieco zasłonięta przez hime cut. Teraz wyglądasz o wiele lepiej :)
    Zazdroszczę naszyjnika... piękny i sama chętnie bym go przygarnęła ale jak kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie nadal trochę dziwnie się czuję taka "odsłonięta", ale to kwestia przyzwyczajenia:)
      Marzyłam o tym naszyjniku od gimnazjum, jest faktycznie przepiękny♥ Polecam jego zakup, tylko nie można się skusić na podróbki kosztujące ok. 50 zł, których wszędzie pełno. Osobiście polecam sklep Cinema Store:) Naszyjnik u nich trochę kosztuje, ale jest idealną repliką oryginału, ma certyfikat i naprawdę warto przez jakiś czas trochę na niego zaoszczędzić:)

      Usuń
    2. Na początku będziesz się rzeczywiście dziwnie czuła z nową fryzurką, ale to kwestia przyzwyczajenia :)
      Ja marzę o nim od szkoły średniej i jakoś zawsze szkoda mi pieniążków, gdyż ceny są... duże lekko mówiąc. Ale i tak kiedyś się w końcu zabiorę za jego zakup, bo co jak co, ale tego cuda to sobie akurat nie odmówię. I chociażbym miała bardziej pas zaciskać to i tak uzbieram :) Tylko nie wiem skąd bierze się taka różnica cen [w tym sklepie, którego nazwę mi podałaś].

      Usuń
    3. W tym sklepie faktycznie oferowanych jest kilka wersji tego naszyjnika, choć wszystkie wyglądają tak samo i są wierną repliką Evenstar. Różnica polega na tym, że jedna wersja jest posrebrzana a druga wykonana ze srebra (jakiej próby jest to srebro to już trzeba się wczytać w opis na stronie sklepu) i zdaje się ma również bardziej "wypasione" pudełko:q Ja wybrałam wersję posrebrzaną, która jest tańsza (choć na dobrą sprawę też kosztuje swoje w porównaniu z podróbkami za 50 zł) i jak widać na moich zdjęciach naszyjnik w tej wersji wygląda znakomicie, więc nie trzeba wydawać więcej na wersję całkowicie wykonaną ze srebra. No chyba, że ktoś bardzo chce:)

      Usuń
  8. Wyglądasz świetnie w tej stylizacji, chociaż faktycznie rzuca się w oczy, że sukienka jest przykrótka. Wielka szkoda, bo jest naprawdę piękna :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to niestety jest gdy kupuje się sukienki z drugiej ręki szyte na miarę na poprzednią właścicielkę, ale nie szkodzi - nowej i tak bym nie zamówiła, z tej miałam trochę radości, nie tylko przy okazji tej jednej stylizacji i teraz przynajmniej nie szkoda mi było jej sprzedawać:)

      Usuń
  9. Piękna stylizacja! Bardzo mnie zainspirowała. W końcu mam pomysł na strój jednej postaci z mojej mangi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podoba Ci się stylizacja:) Nie wiem tylko czy projektanci Rose Melody pozwolą na wykorzystanie ich projektu sukienki w mandze^^'

      Usuń
    2. Ich projekt został tylko inspiracją ;)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.