środa, 2 października 2013

Where did the Rabbit go?

Mówiąc szczerze wcale nie miała to być stylizacja inspirowana Alicją w Krainie Czarów, jednak większości osób już sama błękitna sukienka właśnie w ten sposób się kojarzy. Taki też komentarz padł ze strony mojego Lubego, gdy jeszcze w czasie wakacji poprosiłam go o pomoc przy robieniu zdjęć, więc - chcąc nie chcąc - dodałam do sukienki jeszcze kilka dodatków, które są ogólnie uznawane za alicjowe i tak oto powstał prezentowany dziś outfit.
 Gdy w grę wchodzi motyw Alicji zastanawiam się ile tak naprawdę osób ma świadomość, że utarty wizerunek tej postaci to popkulturowy mit. O szczegółach, takich jak blond włosy czy słynna błękitna sukienka nie ma nawet słowa w oryginalnej książce. Dotyczą one wyłącznie disney'owskiej interpretacji, najpopularniejszej zresztą. Natomiast prawdziwa Alice Liddell, pierwowzór dziewczynki wędrującej przez Krainę Czarów, spogląda na was z powyższego zdjęcia (choć Charles Dodgson, o przepraszam, Lewis Carroll po pewnym czasie wypierał się, jakoby córka Liddellów była jego faktyczną inspiracją).
 Jak widać Alice Liddell w wieku 20 lat niewiele miała wspólnego z lolicim ideałem. Nie była nim również będąc młodszą - wręcz odwrotnie, uznawana była za małą chłopczycę (jak na tamte czasy). Nawet w książkowej Alicji, niezależnie od tego czy uznamy ją za całkowicie fikcyjną czy wzorowaną na pannie Liddell, nie ma nic, co usprawiedliwiałoby tak wielką fascynację loliciego środowiska i pragnienie niemal każdej lolity, aby "być jak Alicja". Ale o tym będzie więcej w innej notce, do której od dłuższego czasu gromadzę materiały.
 Osobiście nie mam takich ambicji, "Alicja w Krainie Czarów" nie jest nawet moją ulubioną książką, a ta stylizacja jest w moich oczach takim małym, ironicznym żartem, który zapewne tylko ja rozumiem. W każdym razie składniki użyte do jej stworzenia widać jak na dłoni: błękitna sukienka z Bodyline (***klik***), mały zegarek z żabką (***klik***), karciane pantofelki Funtasmy (***klik***) oraz różane spinki H&M, perłowa opaska i białe ażurowe rajstopy. Czy naprawdę wystarczy ubrać sukienkę w kolorze błękitu by wyruszyć na poszukiwanie Białego Królika? Cóż, zachęcam do poczekania na wspomnianą już notkę o samej książce i nie tylko...

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Pomijając fakt, że kryje się w niej swego rodzaju ironia.

      Usuń
    2. Żadna ironia, podteksty itp. nie zmienią faktu, że wszystko do siebie pasuje, jest zgrane kolorystycznie, świetnie leży i sprawia ogólnie fapiaste wrażenie >D
      Pogódź się z tym, dobra stylówa jest dobra :P

      Usuń
    3. Co do tego "leżenia" to nie jestem do końca przekonana. Ale skoro tak mówisz:)

      Usuń
  2. Ta sukienka naprawdę jest obszerna, jestem ciekawa czy nie lepiej prezentowałaby się nawet z większą halką.

    Ale z resztą, co się tutaj będę. Wyglądasz ślicznie jak zawsze, nie ma co się tutaj rozklejać - sukienka sama w sobie też jest urocza - uwielbiam jasnoniebieski. Za Alicją również nie przepadam, więc ciężko mi się odnieść do całości - rozumiem motyw, ale jakoś nie mogę się przełamać do butków <(").

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniec, zbyt dużo wpatrywania. Przez dwa pierwsze zdjęcia zaczynasz mi przypominać ''pierwowzór'' Alicji. Czas odejść od internetu :<.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.