czwartek, 25 lipca 2013

Babyvamps, Blood Bottle and Absinthe Bottle

Sklep Restyle ostatnio bardzo się stara aby skusić jak największą liczbę osób do zrobienia u nich zakupów. Na dniach do sklepu zawitała dostawa aż trzech nowych nakładów biżuterii. Nie pamiętam kiedy ostatnio kupiłam ich biżuterię. Szczerze mówiąc nie pamiętam czy w ogóle kiedykolwiek to zrobiłam:'D Miałam kiedyś co prawda spinki trupie łapki ***klik***, ale nie kupiłam ich bezpośrednio w Restyle tylko odkupiłam używane. W każdym razie taka ilość nowości była dla mnie wystarczającą zachętą by się lepiej  rozejrzeć.
I faktycznie, na samym początku spodobało mi się naprawdę sporo rzeczy, między innymi te cztery drobiazgi widoczne powyżej. Jednak niestety pierwsze pozytywne wrażenie dość szybko przeminęło. Naszyjnik klucz na zdjęciu z bliska nie prezentował się już tak zachęcająco, spodziewam się, że w rzeczywistości te wszystkie drobne detale będą niewyraźne. Poza tym jest on strasznie wielki - nie chciałabym mieć 9-centymetrowej zawieszki między obojczykami (mam już zresztą ładniejsze naszyjniki z kluczami ***klik***). Naszyjnik imbryk natomiast, choć naprawdę piękny i pomysłowy, przez swą trójwymiarowość okropnie prezentuje się na dekolcie i domyślam się, że będzie bardzo niewygodny w noszeniu. Jedynie dwa pierścionki się jakoś bronią jeśli chodzi o wykonanie i praktyczność zastosowania. I choć zostały one na mojej wishliście to jednak na razie postanowiłam ich nie zamawiać.
Za moje obecne zamówienie i tak zapłaciłam całkiem sporo a każdy z tych pierścionków jest co ciekawe droższy od poszczególnych rzeczy, które przybyły do mnie dziś. Może kupię je następnym razem (ciekawe kiedy ten następny raz będzie...), chyba, że w międzyczasie znów pojawią się jakieś ładniejsze nowości. Wróćmy jednak do biżuterii, na którą się koniec końców zdecydowałam i którą dziś miałam przyjemność rozpakować. Są to dwa naszyjniki Blood Bottle i Absinthe Bottle oraz para spinek Babyvamps.
Zacznę od spinek, ponieważ akurat one nie są nowością. Widnieją na sklepowych półkach Restyle od dość dawna i  były już kilka razy wyprzedane, ale jak się okazuje sklep od czasu do czasu na szczęście uzupełnia zapasy. Babyvamps wyprodukowane zostały w trzech kolorach kamieni - fioletowym, czarnym oraz niebieskim. Ja od samego początku upatrzyłam sobie fioletowe, ponieważ jest to jeden z moich ulubionych kolorów i mam w szafie trochę fioletowych ubrań, do których będą one idealnie pasować.
Spinki są malutkie i niezwykle urokliwe. Składają się z kilku zespawanych ze sobą części, przez co bałam się, że mogą być ciężkie, ale na szczęście były to zupełnie bezpodstawne obawy - są one bardzo lekkie, dzięki czemu nie ma zagrożenia, że będą się zsuwały z włosów. Z tyłu znajduje się typowy rodzaj spinek w wersji miniaturowej. Działają one bardzo sprawnie, nie miałam żadnego problemu z ich zapięciem na włosach jak również z odpinaniem, jednak podczas tego drugiego niestety zapięcia zaczepiają o włosy i może się skończyć na bolesnym wyrwaniu kilku z nich><
Fioletowe szkiełka to tak naprawdę zwykłe plastikowe wstawki, odpowiednio wyprofilowane na kształt jubilerskiego szlifu. Jednak za taką cenę nie ma się co spodziewać niczego wielkiego w końcu. Wydaje mi się, że fioletowy kolor jest w rzeczywistości jaśniejszy i trochę bardziej różowawy niż na zdjęciach sklepowych, ale z tym również trzeba się liczyć. Nie wiem natomiast czy widać to na zdjęciach, ale nietoperze skrzydła są umieszczone krzywo - nie są równolegle na tej samej wysokości po obu stronach oprawy z kamykami. Jednak mnie żadna z tych drobnych niedoskonałości jakoś wyjątkowo nie przeszkadza, spinki bardzo mi się podobają, cieszę się, że je w końcu kupiłam i jestem bardzo zadowolona z tego, jak prezentują się na moich włosach♥
Następne są dwa bliźniacze niemal naszyjniki, które zdecydowanie należą do Restyle'owych nowości. Są to dwie małe buteleczki, jedna "z krwią", druga "z absyntem", wysadzane odpowiednio czerwonym i zielonym kamieniem, który ma imitować ich zawartość. Do każdej z nich dołączony jest łańcuszek, ale jego kolor nie jest idealnie dopasowany do samych zawieszek (a ja niestety bardzo zwracam na to uwagę). Drugim minusem jest długość łańcuszka - jest on bardzo krótki i nawet po wyregulowaniu na maksymalną długość buteleczki znajdują się bardzo blisko szyi, a ja jednak wolę, gdy naszyjnik jest nieco dłuższy.
Jednak wygląd samych metalowych zawieszek zdecydowanie rekompensuje niedoskonałości łańcuszków. Co prawda mnie szczerze mówiąc bardziej przypominają one ozdobne tybetańskie dzwonki niż buteleczki (może gdyby kolorowe kamienie na ich spodzie były bardziej wypukłe...), ale nie zmienia to faktu, że są one niezwykle urokliwe. Po jednej stronie każda z butelek ma wygrawerowaną nazwę "trunku", który się w niej znajduje, natomiast po drugiej znajdują się klimatyczne zdobienia. Uwagę zwraca przede wszystkim mały nietoperz na butelce z krwią. Szkoda, że na butelce z absyntem nie wymyślono równie ciekawego wzoru.
Buteleczki są naprawdę malutkie (w przeciwieństwie do wspominanego na początku klucza) i to również bardzo mi się podoba. Ogólnie wolę drobniejsze zawieszki, które nie zajmują całego dekoltu i które są subtelnym dodatkiem a nie biją po oczach będąc pierwszą rzeczą, którą widać gdy spojrzy się na człowieka. Warto zauważyć, że nie są one tej samej wielkości - blood bottle jest zdecydowanie większa niż  absinthe bottle, ma również większą średnicę i tym samym większy kamień. Kamienie, podobnie jak w przypadku spinek, to oczywiście plastikowe wstawki, jednak mają bardzo ładną barwę i widoczne od spodu pięknie się prezentują.
Martwiłam się również jak buteleczki będą się prezentować na szyi ze względu na swą trójwymiarowość, jednak dzięki małym wymiarom oba naszyjniki bardzo ładnie leżą na dekolcie (choć krwistą zawieszkę trzeba raczej nosić nietoperzem do góry, inaczej jest to trochę niewygodne). Buteleczki mają jeszcze jedną dość ciekawą i godną uwagi właściwość - potrafią stać na półce jak na prawdziwe butelki przystało:D Również ich uchwyty, do których przyczepiony został łańcuszek są ruchome, choć nie wiem za bardzo jakie to z kolei ma znaczenie. Ale warto wiedzieć. Cóż można jeszcze rzec, oba naszyjniki są przepiękne i bardzo klimatyczne. Moim zdaniem to dwie najładniejsze, najlepiej pomyślane i najlepiej wykonane nowości, jakie ostatnio pojawiły się w Restyle.
Biżuteria z Restyle nie zapiera może tchu, ale jak na taką cenę jakość jest naprawdę przyzwoita. Do tej pory nasłuchałam się wielu różnych opinii na temat biżuteryjnych wyrobów z tego sklepu, ale w przypadku tych trzech zakupionych drobiazgów mogę sama z czystym sercem powiedzieć, że jestem zdecydowanie zadowolona i polecam je. A skoro mój pierwszy zakup biżuterii z Restyle zakończył się sukcesem  to prawdopodobnie za jakiś czas postanowię to powtórzyć. Mam nadzieję, że do tego czasu w sklepie pojawi się jeszcze więcej ciekawostek.

9 komentarzy:

  1. kurcze spinki juz widze ze sa jak moja rozleciana kolia czyli dla mnie nie za to przywieszki sa nom om

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano składają się z kilku zespawanych części, więc mogą się faktycznie rozlecieć:q Ale mam nadzieję, że nie stanie się to zbyt szybko, bo zamierzam je nosić tylko do fioletowej części mojej garderoby.
      A buteleczki są faktycznie miodzio, zdecydowanie najładniejsze ze wszystkich dotychczasowych rzeczy z Restyle:D

      Usuń
    2. bede trzymac za nie kciuki :D

      Usuń
    3. O, teraz to na pewno wytrzymają kilka lat:D

      Usuń
  2. Myślę o tej absyntowej buteleczce, ale... plastiiiik? D: Przecież to czuć, to zawsze jest lżejsze, kurde no D: Mam jakiś opór przed noszeniem biżuterii z plastikiem, wolę szkiełka czy nawet emalię D:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, plastik jest wszędzie, jednym słowem biżuteria dla dzieci:D (czyli dla mnie idealnieXD)
      To znaczy nie wiem jak w pozostałych wyrobach, ale kamyki w spinkach i tych dwóch naszyjnikach są plastikowe i faktycznie z bliska zdecydowanie widać różnicę. Jednak ponieważ butelki wiszą kamykami do dołu i z tej perspektywy są one mało widoczne to dla mnie nie jest tak źle (jestem za mało wymagająca:q). Jednak wiadomo, każdy ma inne upodobania:)

      Usuń
    2. Noż kurde, faktycznie, 11-letnie ghothki nie mogą sobie przecież zrobić krzywdy odłamkami szkła, zapomniałam >D
      Macałam kolię Dext i w sumie aż tak ta plastikowość nie rzucała mi się "w opuszki", ale tak mnie to jakoś mierzi. Nie chodzi o to, jak wygląda, tylko jakie jest w dotyku, mam świra na tym punkcie. Ale ten wisiorek taki ładny... a z drugiej strony mam coś o ciut zbliżonym kształcie i też zielone ;_;

      Usuń
    3. Zdaje się, ze kolia była wyprodukowana pierwsza, więc może w jej przypadku jeszcze się starali, a przy produkcji spinek i pozostałych rzeczy postanowili sobie już odpuścić:q
      Ale w takim razie trzeba się zastanowić, bo jednak zielona buteleczka zawieszona na szyi prezentuje się naprawdę fajnie:)

      Usuń
  3. Od paru tygodni mam Baby Vampsy, też fioletowe. W jednym z nich od skrzydeł odpadła część z kamyczkiem, chociaż używałam tej spinki góra trzy razy. Przykleiłam wszystko z powrotem, ale nie wróżę jej długiego życia :/

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.