czwartek, 9 maja 2013

Monster High Operetta Dot Dead Gorgeous

 Minęły wieki odkąd ostatni raz pisałam o lalkach z Monster High. Nie wyzbyłam się wcale miłości do nich, wręcz przeciwnie, moja kolekcja od tamtej pory odrobinę się powiększyła. W zasadzie mogę chyba powiedzieć, że udało mi się już zdobyć wszystkie lalki, które planowałam mieć na swojej półce. "Wszystkie" nie znaczy "wszystkie jakie tylko wyprodukowano", ponieważ nie jestem nałogową zbieraczką i nie każdy potwór z Monster High znalazł sobie miejsce w moim sercu. Poluję tylko na te potwory, które najbardziej mi się podobają i moja kolekcja osiągnęła niedawno liczbę ośmiu wymarzonych sztuk. Ale po kolei. Jako pierwsza zaprezentuje się wam Operetta w czerwieni.
Jak wiadomo każda lalka Monster High doczekała się już nie jednej wersji. Jeśli chodzi o postać Operetty, ze wszystkich jej dotychczasowych wcieleń najbardziej przypadła mi do gustu właśnie Dot Dead Gorgeous, dlatego zacznę od szybkiego porównania jej z wersją podstawową. Jak widać na zdjęciu producenta lalki różnią się diametralnie, choć ich ciała, stanowiące podstawę wizerunku, są identyczne. Każda posiada natomiast inny makijaż, fryzurę oraz oczywiście strój. Gdy Operetta pojawiła się w sklepach jako zupełnie nowa bohaterka byłam zafascynowana jej postacią, ale zupełnie nie odpowiadał mi design lalki w wersji podstawowej. Moim zdaniem jej strój jest zbyt przeładowany, w dodatku nie odpowiada mi wyobrażenie dziewoi w klimacie pin-up/rockabilly ubranej w spodnie. Natomiast jej fryzura, która na grafikach prezentowała się bardzo obiecująco (mam na myśli tą grafikę ***klik***) w rzeczywistości wyszła straszliwie utapirowana i mnie osobiście skojarzyła się z Peggy Bundy lub z podstarzałą panią udającą sex bombę.
 Operetta w wersji podstawowej nie wyglądała jak dla mnie na szesnastolatkę, jej wizerunek był zdecydowanie zbyt poważny i przeładowany, a fryzura mnie rozczarowała. Między innymi dlatego nie spieszyło mi się do zakupu tej lalki, na jakiś czas wręcz o niej zapomniałam. I w końcu trafiłam na Dot Dead Gorgeous, która jest moim zdaniem bardzo dziewczęca, bardzo w klimacie pin-up (zalatuje też trochę lolitą). Tą wersję pokochałam od pierwszego wejrzenia i w końcu trafiła w moje ręce. Powyżej zdjęcia w dyskotekowym pudełku i tuż przez oswobodzeniem.
 Operetta Dot Dead Gorgeous nie posiada co prawda ani zwierzątka ani genialnej gitarowej torebki, które miała wersja podstawowa. Nic jednak nie szkodzi, bowiem pająk niespecjalnie mi się podobał (nie jest taki fajny jak w kreskówce:q) a gitarę wylicytowałam sobie na Allegro oddzielnie i dołączyłam ją do dodatków dostępnych z wersją dyskotekową.
 Wśród owych dodatków jest dwustronne zdjęcie z imprezy, na solidnym, tekturowym kartoniku. Z jednej strony przedstawia ono portret Operetty, a z drugiej całą ferajnę z serii Dot Dead Gorgeous. Jest oczywiście srebrny stojak oraz srebrna szczotka do włosów, dołączone do każdej żeńskiej lalki, a także trzy przedmioty, bez których najwyraźniej według producentów żadna dziewczyna nie może się obejść będąc na imprezie - torebka, otwierana kosmetyczna oraz telefon z wysuwaną klawiaturą:p
 A tak oto prezentuje się Operetta szczęśliwie wyswobodzona z pudełka. Niestety ciężko się tego dopatrzeć na moich amatorskich zdjęciach, jednak imprezowy makijaż oka został w jej przypadku wzbogacony i brokat. Intensywnie czerwone usta naszej pin-up girl pozostały niezmienione, podobnie jak mały pieprzyk tuż pod dolną wargą.
 Na dyskotekowy strój Operetty składa się cudowna sukienka, "perłowy" naszyjnik z nutkami oraz pasek i torebka z motywem pianina. Muszę przyznać, że sukienka była głównym powodem, dla którego postanowiłam wybrać akurat tą wersję, nie pogardziłabym taką w swojej własnej szafie. Jest ona uszyta z koła, a więc maksymalnie rozkloszowana i składa się z kilku warstw: białego, lekko błyszczącego materiału z bardzo pin-up'owym wzorem polka-dot oraz czerwonego, miękkiego tiulu z printem przedstawiającym winylowe płyty. Co prawda print na tiulu prezentuje się bardzo niewyraźnie i na pierwszy rzut oka wygląda jak ciemne bańki mydlane, ale jakoś wyjątkowo mnie to nie boli. Warto dodać, że ramiączka również wykonane są z owego tiulu, a sam dekolt dodatkowo ozdobiony jest białą broszką w kształcie pajęczej sieci.
Pisałam, że sukienka najbardziej przykuła moją uwagę w tym modelu, ale tylko dlatego, że na zdjęciu sklepowym nie widać dokładnie, jakie genialne są buty Operetty! Jestem nimi całkowicie oczarowana! Wysokie czarne koturny z czerwonym, ażurowym przodem ozdobionym białymi kostkami do gry, które stanowią kolejny charakterystyczny motyw w stylu rockabilly oraz genialne czarne pająki, które zastępują wiązanie i przytrzymują but na nodze. Epickie buty z pająkami♥
Przypominam, że aby dokładniej przyjrzeć się detalom należy kliknąć na zdjęcia, wtedy otworzą się w większej wersji;)
 Niestety po raz kolejny twórcom powinęła się noga jeśli chodzi o fryzurę. Przede wszystkim kucyk jest zdecydowanie krótszy niż sugerowało to zdjęcie producenta, na którym sięgał on lalce do ramion, tymczasem w rzeczywistości jest on całkowicie schowany za głową lalki. Również grzywka nie jest tak ładnie wymodelowana jak pokazano na wspomnianym zdjęciu. I choć tej wersji jest zdecydowanie bliżej do ideału niż w przypadku wersji podstawowej to mimo wszystko mam ochotę zmienić jej tą fryzurę. Przypuszczam, że rozpuszczę jej włosy, aby były trochę dłuższe i wymodeluję je po swojemu. Być może zrobię jej loki? Zobaczymy...
Oczywiście Operetta nigdzie by się nie wybrała bez swojej maski w kształcie serca. W wersji podstawowej maska dodatkowo uformowana była na kształt nuty, co było całkiem fajnym pomysłem gdyby nie fakt, że była ona w ciemnym kolorze i lekko przezroczysta, a to jednak nie pasowało mi do twarzy lalki. Maska Dot Dead Gorgeous prezentuje się znacznie lepiej, a zamiast motywu nuty wykorzystano tutaj pająka z pajęczyną. Drugi kolczyk również nawiązuje do motywu pajęczyny.
 Po zdjęciu maski widzimy oczywiście muzyczne znamię. Operetta jest w końcu córką Upiora z Opery, jednak jej znamię prezentuje się zdecydowanie lepiej niż w przypadku rodzica. Wśród wklęsłych zawijasów ukrywa się klucz wiolinowy na policzku, a całość przechodzi poprzez szyję na ramię, gdzie dominuje po raz kolejny motyw pajęczyny, aż w końcu przeistacza się w barwny tatuaż. A teraz jeszcze kilka zdjęć:
 Jestem całkiem usatysfakcjonowana zakupem Operetty w wersji Dot Dead Gorgeous. Co prawda, tak jak już pisałam, spróbuję zmienić jej fryzurę, jednak wszystkie pozostałe detale lalki jak i jej całokształt idealnie trafiają w moje poczucie estetyki. I nareszcie na mojej półce pojawił się akcent soczystej pin-up'owej czerwieni:)
Dla przypomnienia linki do postów na temat pozostałych lalek z mojej skromnej kolekcji:
♥ Rochelle Goyle ***klik***
♥ Deuce Gorgon ***klik***
♥ Frankie Stein ***klik 01***   ***klik 02***   ***klik 03***   ***klik 04***   ***klik 05***
♥ Jackson Jekyll ***klik***
♥ Toralei Stripe ***klik***
♥ oraz potworna półka ***klik***

8 komentarzy:

  1. Nie dość, że ostatnio strasznie dziecinnieję (i uważam to za pozytywne zjawisko :)), to jeszcze zapragnęłam jakiejś lalki z tej kolekcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uważam, że każdy z nas w głębi duszy dożywotnio jest dzieckiem, a pewne zdarzenia czy przedmioty od czasu do czasu wydobywają tą pozytywną dziecinność na zewnątrz:D

      Usuń
  2. Bardzo ładna jest ta operetta, zaskakująco trafił ci sie dobry egzemplarz bo coraz czesciej monsterki to buble niestety, jakosc dramatycznie sie obnizyla od pierwszej serii i boje sie jaka bedzie moja kociczka gdy dotrze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Catrine DeMew?:D Też bardzo mi się bardzo podoba, jednak mam już Spectrę w niemal identycznej kolorystyce no i wolę jednak poprzestać na ośmiu lalkach. Mam nadzieję, że wrzucisz sporo zdjęć na bloga gdy już ją dostaniesz w ręce, bo bardzo chętnie ją pooglądam:)

      Usuń
    2. no ;D musi tylko dojsc z kanady a to jakis miesiac pewnie potrwa huh

      Usuń
  3. Świetnie jest wystylizowana, jedna z moich ulubionych monsterek :D Co do fryzury, to nasuwa mi się na myśl duży, koczek z natapirowanych loków (taka loczkowa kula, wystająca zza kokardy górą)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, rozleniwiłam się jednak ostatnio jeśli chodzi o robótki ręczne i koniec końców poradziłam sobie z tą fryzurą jednak w mniej wymagający sposób^^'''

      Usuń
  4. Mam taką samą Operettę. I mam jeszcze 16 innych lalek zazdrościsz? :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.