sobota, 18 maja 2013

Infanta Black Sugar Tea Vintage JSK

 Nadszedł czas na zaprezentowanie ostatniej rzeczy, która przybyła do mnie w urodzinowej paczce wraz z koszulą od White Moon (***klik***) oraz różaną sukienką od Boguty (***klik***). Jest to gobelinowa sukienka z kamizelką, firmy Infanta. Co ciekawe gdy po raz pierwszy zobaczyłam tą sukienkę w ofercie Infanty, a było to już z kilka lat temu, w ogóle mi się nie spodobała. Miałam wtedy jeszcze w głowie dość typowy (wręcz stereotypowy) obraz lolity i ten model w ogóle mi do tego wyobrażenia nie pasował. Jednak teraz, gdy coraz mniej podoba mi się tamto wyobrażenie a mój indywidualny styl dojrzał, spojrzałam na nią z zupełnie innej perspektywy.
 Nie od razu jednak zaczęłam planować jej zakup. Nigdy nie byłam przekonana do brązów, zawsze uważałam, że to nie moje kolory i choć sukienka ma tak naprawdę tylko jeden brązowy element obawiałam się czy w ogóle by do mnie pasowała. Natomiast mojemu Lubemu od razu wpadła w oko, bo skojarzyła mu się ze steampunkowymi klimatami i namawiał mnie strasznie do jej zakupu twierdząc, że będę w niej wyglądać świetnie. Śmiałam się wręcz, że jemu sukienka podoba się bardziej niż mnie.
 Być może głównie za sprawą mojego Lubego im częściej oglądałam tą JSK tym bardziej mi się podobała. Coraz bardziej widziałam w niej rzecz unikatową, o niepowtarzalnym charakterze, łączącą lolita fashion ze stylem vintage, a takie połączenie niezwykle trafia w moje obecne gusta. W końcu postanowiłam zaryzykować. Moje pierwsze wrażenie zaraz po rozpakowaniu sukienki było niezwykle pozytywne. Sukienka wygląda niemal identycznie jak na zdjęciu sklepowym.
Różni się co prawda kilkoma szczegółami, o których będę stopniowo opowiadać, ale poza tym jest dokładnie taka jak się spodziewałam. Ponieważ przy sukience od Boguty narzekałam na brak podszewki tutaj od razu zacznę od informacji, że cała sukienka, od góry do dołu posiada podszewkę. Jest ona co prawda dość zwyczajna, poliestrowa (nie jak atłasowa podszewka w JSK ze słowikiem ***klik***), ale najważniejsze, że jest. Jej kolor jest dokładnie taki sam jak kolor kamizelki, dzięki czemu fajnie łączą się razem w jedną całość.
 Jest to sukienka typu JSK, jednak typowe ramiączka zostały tu zastąpione przez kamizelkę. Brązowy materiał, z którego została ona wykonana jest identyczny jak ten w czarnej JSK ze słowikiem (moja recenzja ***klik***), którą również popełniła Infanta. I muszę przyznać, że niezwykle mi to odpowiada, ponieważ patrząc na zdjęcia sklepowe obawiałam się, że kamizelka wykonana będzie ze znacznie sztywniejszego, twardego materiału, o bardziej "surowym" charakterze. Tymczasem materiał jest miękki, aksamitny i bardzo pasuje do kobiecej garderoby.
 Przy samej kamizelce znajduje się kilka guzików, w całej sukience jest ich łącznie jedenaście i Infanta dołączyła również jeden guzik zapasowy. Z jednej strony jest to szczegół godny pochwały, choć osobiście uważam, że jeśli sukienka (lub jakakolwiek inna rzecz) posiada guziki to obowiązkiem producenta jest dołączyć choć jeden zapasowy, bo o zgubienie guzika nie trudno, gorzej później dokupić samemu taki sam. Jednak z drugiej strony na jedenaście guzików tylko jeden zapasowy to jednak w moim odczuciu trochę mało.
 Same guziki są spore, w kolorze starego złota, o bardzo militarnym charakterze. Posiadają ozdobny motyw herbu i idealnie pasują do stylistyki całej sukienki. Co prawda na zdjęciach sklepowych sukienka posiada guziki w kształcie serduszek i nigdzie nie było mowy o ewentualnej zamianie ich kształtu, jednak muszę szczerze przyznać, że bardzo się cieszę iż guziki w mojej sukience są zupełnie inne. Serduszka przesłodziłyby całość, moim zdaniem zupełnie nie pasują do tej JSK. Na szczęście nie musiałam się nawet zastanawiać nad ich wymianą:)
 Przy samej kamizelce widzimy osiem guzików. Dwa znajdują się przy kołnierzu i mocują go na stałe do reszty kamizelki. Sześć pozostałych przyszyto tuż pod dekoltem, po obu stronach małego wiązania gorsetowego, które składa się ze wstążki wszytej w gobelinowy materiał i ma ono jedynie charakter ozdobny. Natomiast same guziki faktycznie spełniają funkcję guzików, ponieważ materiał kamizelki nie jest w tym miejscu przyszyty na stałe i autentycznie można go za ich pomocą odczepić.
 Sama kamizelka ma dziurki jak na prawdziwą kamizelkę przystało, co więcej na lewej stronie również obszyta jest podszewką, a przecież producent mógł sobie ten szczegół darować. Dlatego tutaj duży plus. Co prawda na tym kończy się możliwość odczepiania samej kamizelki, jej pozostałe części są na stałe przyszyte do reszty sukienki, ale osobiście nie wyobrażam sobie całości noszonej bez niej, więc nawet gdyby była taka możliwość to bym z niej nie korzystała.
 Skoro już mowa o zapięciach, w JSK znajdziemy oczywiście zamek błyskawiczny, bardzo sprytnie ukryty z boku sukienki. Jest on również jednym z elementów łączących kamizelkę z pozostałą częścią sukienki, choć jednocześnie połączenie to jest zupełnie niewidoczne. Sam ekspres jest również bardzo dobrej jakości i działa bez jakichkolwiek zarzutów.
 Gdy spojrzałam na tył sukienki spotkało mnie podobne zaskoczenie jak w przypadku materiału kamizelki. Byłam bowiem pewna, że kamizelka będzie stanowić praktycznie całą górną część sukienki i z tyłu również zobaczę jedynie jej brązowy materiał. A tutaj okazuje się, że proporcje te rozkładają się zupełnie inaczej i jednocześnie nadal można odnieść wrażenie, że kamizelka i gobelin to dwie niezależne części całości.
Gdy przyjrzymy się bliżej zauważymy już bezpośrednie połączenia pomiędzy dwoma rodzajami materiału, użytymi w JSK, a mimo to każda z tych części cały czas zachowuje swoją autonomię. Kołnierzyk kamizelki, z przodu bardzo rozłożysty, przechodzi na tył w sposób zdecydowanie bardziej stonowany. Tutaj również o wiele lepiej zauważyć można jasne wykończenie krawędzi kamizelki, które jest co prawda elementem drobnym, ale bardzo pozytywnie wpływa na odbiór całej sukienki.
Gdy odchylimy lekko kołnierzyk zobaczymy właściwe ramiączka całości, na których widać najlepiej, jak brązowy materiał płynnie przechodzi w gobelin. Na tym zdjęciu widać również jak świetnie wykończone zostały wszystkie brzegi i krawędzie sukienki. Od zawsze ceniłam Infantę za jakość oraz staranność wykonania i po raz kolejny się na nich nie zawiodłam.
Po tej stronie JSK nie mogło oczywiście zabraknąć wiązania gorsetowego, tym razem bez shirringu. Podobnie jak sama sukienka tak również i wiązanie jest dość nietypowe.
Na materiałowych haftkach zaczepione zostały metalowe elementy, przez które przewleczono brązową wstążkę. Trochę żałuję, że wstążka z wiązania z przodu nie jest w tym samym ciemnym kolorze co ta na powyższym zdjęciu. Zauważyłam również, że metalowe elementy mają tendencję do przekręcania się w haftkach i często trzeba je poprawiać. Do funkcjonowania samego wiązania również mam pewne zastrzeżenia, ponieważ daje ono dość ograniczone możliwości regulacji w talii i nawet gdy ścisnę je maksymalnie sukienka nadal jest dla mnie za duża.
Musiałam jednak wziąć rozmiar M ze względu na biust, jak się okazało kosztem dopasowania w talii. Rozmiarówka Infanty za każdym razem coraz bardziej mnie zadziwia, niestety w negatywny sposób. I choć kolorystyka JSK idealnie współgra z kolorem moich włosów, przez co prawdopodobnie można uznać, że całość mi pasuje, to za każdym razem gdy zakładam sukienkę nie mogę pozbyć się tego dyskomfortu związanego z faktem, że całość jest na mnie za duża. Nawet z założoną pod spód koszulą oraz maksymalnie ściągniętym wiązaniem. Na domiar złego ciężki i sztywny gobelin sprawia, że po ściągnięciu wiązania na tylnej części sukienki tworzą nie nieestetyczne fałdy. Naprawdę nie wiem jak wybrnę z tego problemu...
Przyjrzyjmy się teraz drugiej części sukienki, na którą składa się przede wszystkim gobelin z motywem kwiatowym. Jej dolna część nie jest może rozkloszowana w jakiś imponujący sposób - materiał został jedynie uchwycony w fałdy w czterech miejscach, przez co rozłożystość sukienki jest dość ograniczona, ale na szczęście ładnie współgra z petticoat typu A-line. Poza tym większe rozkloszowanie sukienki nie byłoby wskazane ze względu na materiał, który mógłby się marszczyć i tym samym być zbyt ciężki. Znajdziemy tutaj również pozostałe trzy ozdobne guziki, w rządku imitującym zapięcie.
Dolna krawędź wykończona jest bardzo szeroką i bardzo specyficzną koronką. Podobnie jak w przypadku wstążki z wiązana na przedzie, wolałabym również aby i koronka była w ciemniejszym kolorze. Mam wrażenie, że wtedy te dwa elementy znacznie lepiej współgrałyby z kamizelką, tym bardziej, że oba były ciemniejsze na zdjęciu sklepowym. Na pewne rzeczy jednak nie można mieć wpływu. Sama koronka jest natomiast piękna, choć o nieco delikatnej konstrukcji i trochę się obawiam, że nie będzie zbyt wytrzymała. Wystarczy przypadkiem zahaczyć o ławkę w parku...
No i wreszcie sam materiał. Materiał rzecz jasna gobelinowy, z którego składa się lwia część całej JSK. Powszechnie wiadomo jak gobelin wygląda, jaka jest jego niezwykle charakterystyczna struktura. Niegdyś służył jako element ozdobny ścian, a teraz stał się również genialnym materiałem do uszycia sukienki. Motywy na gobelinach bywały różne, ale ja oczywiście darzę miłością wielką wszelki wzór kwiatowy i nie wyobrażam sobie innego w przypadku tej JSK. Niezwykle barwne, różnokolorowe kwiaty na delikatnym, jasnożółtym tle są wręcz poezją dla moich oczu.
Sukienka ta okazała się być dla mnie największym zaskoczeniem nie tylko tego ostatniego zamówienia, ale wszystkich moich dotychczasowych zakupów. Mało brakowało a nigdy bym jej nie zamówiła, może nawet nie zastanawiałabym się nad nią. I gdyby nie bardzo nietrafiona rozmiarówka Infanty byłby to chyba mój najlepszy zakup. Sukienka wykonana jest z niezwykłą starannością, ma niepowtarzalny, unikatowy klimat, piękny materiał i cudowne kolory. Dosłownie dzieło sztuki.

11 komentarzy:

  1. O ile stricte lolicie sukienki do mnie nie przemawiają to ta jest prześliczna <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest bardzo niepowtarzalna jak na ten styl, dlatego mnie też chwyciła za serce^^

      Usuń
  2. Teraz i ja się do niej przekonałam, choć mimo wszystko trochę szkoda guzików w kształcie serc ^^"
    Poza tematem, na Twoim blogu przewinęły się parę razy buty od Demonii, a nie pominę takiej szansy: jak to wygląda rozmiarowo? Wiele razy słyszałam skargi, jak to buty okazują się za duże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmiarówka Demonii to naprawdę ciężki temat. Niby miałam kilka ich modeli, ale w jednym rozmiar 39 był dla mnie idealny, w innym ten sam rozmiar okazał się za ciasny, a jeszcze inny model w rozmiarze 39 był...za duży. Doszłam wtedy do wniosku, że jednak nie ogarniam ich logiki^^' Dlatego nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.

      Usuń
    2. Ja sama noszę 39 i wcale nie pomaga, że gothicdream przelicza amerykańską 8 na 38,5 a 9 już na 40. Pocieszam się, że gdybym nie trafiła rozmiarowo, to goblin 07 wydają się łatwe do sprzedania :/

      Usuń
  3. Ale zazdroszczę ;) Ta sukienka to moja pierwsza pozycja z Infanty do nabycia. Już kiedyś chciałam ją kupić, gdy zobaczyłam w niej Boro - tyle, że wtedy miałam "mały" kryzys związany z samoakceptacją, więc zrezygnowałam. Obudziłaś teraz we mnie stare marzenie o tym gobelinowym cudzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sukienka jest faktycznie piękna i warta zakupu:) Ale wydawało mi się, że Boromirka ma zupełnie inną gobelinową sukienkę, nie z Infanty tylko z Surface Spell:)

      Usuń
    2. Ach tak, masz rację ;) Motyw gobelinowych róż bardzo podobny i brązowe elementy w sukience mnie zmyliły. Sama teraz nie wiem, która z tych gobelinowych sukienek mi się podoba bardziej ;)

      Usuń
    3. Bo faktycznie obie są utrzymane w podobnej stylistyce i obie są piękne:) Ta z Surface Spell jest trochę delikatniejsza i w sumie bardziej lolicia (mnie się tak przynajmniej wydaje) a ta z Infanty trochę bardziej steampunkowa, przez kamizelkę:D
      I nie ma co uzależniać zakupu sukienki od emocji związanych z samoakceptacją, bo w pięknym stroju każda dziewczyna od razu poczuje się ładniejsza, bardziej kobieca i pewniejsza siebie:)

      Usuń
  4. Mam pytanie, jako iż post jest starszy niż zamieszczone w marcu br. Wardrobe Posts z zestawieniem Twoich sukienek i ta się w nim nie znalazła: czy wciąż jest w Twej kolekcji, czy może sprzedałaś ją lub planujesz to zrobić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety sukienka została już jakiś czas temu sprzedana.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.