piątek, 17 maja 2013

Boguta Rose Corduroy JSK

Wraz z koszulą od White Moon (***klik***) w paczce urodzinowej przybyła do mnie różana sukienka ze sklepu o nazwie Boguta. Jest to mój pierwszy zakup od nich, dlatego byłam bardzo ciekawa cóż zobaczę po otworzeniu przesyłki. Sukienka na zdjęciach sklepowych wyglądała genialnie i muszę przyznać, że była chyba najbardziej oczekiwaną częścią tego zamówienia.
Przede wszystkim ze względu na bajeczny print, który przyciągnął moją uwagę już dawno temu, gdy po raz pierwszy zobaczyłam go w JSK od Infanty. Jednak był to jeszcze czas, gdy Infanta była za droga na moją kieszeń, a poza tym nie do końca podobał mi się sam krój tamtej sukienki. Miałam wrażenie, że jest trochę zbyt poważny, a do tego kwiecistego printu pasował mi bardziej dziewczęcy krój, lekki i zwiewny. Gdy jakiś czas temu znalazłam wersję, którą zaproponowała Boguta, od razu wiedziałam, że jest to właśnie to czego szukam.
Zanim przejdę do samej sukienki wspomnę szybko, że dołączony był do niej mały headdress, wykonany rzecz jasna z tego samego materiału co cała JSK. Obszyty czarną bawełnianą koronką, na środku ozdobiony czarną taśmą z motywem kwiatowym oraz dwiema małymi kokardkami. Wiązany oczywiście pod szyją za pomocą wstążki. Bardzo miły gratis, jednak moje szaleństwo na punkcie headdressów już dawno temu się skończyło i w tej chwili nie potrzebuję już takiego dodatku, dlatego myślę, że po prostu komuś go podaruję:)
A teraz czas na sama sukienkę. Jak angielska nazwa wskazuje, wykonana została po prostu ze sztruksu. Muszę przyznać, że dla mnie to dość nietypowy materiał na sukienkę, nie przypominam sobie bym spotkała się ze sztruksową sukienką kiedykolwiek wcześniej, tym bardziej byłam ciekawa jak będzie ona wyglądać w rzeczywistości. Sztruks posiada swoją charakterystyczną fakturę, która jednak wcale nie zaburza wizualnego odbioru samego printu. Materiał jest również bardzo przyjemny w dotyku, jednak bardzo łatwo łapie wszelkie kłaczki.
Jak się niestety okazało materiał jest także bardzo cienki, co mnie trochę zaskoczyło, ponieważ sztruks kojarzył mi się zawsze z materiałem o sporej gramaturze (być może dlatego do tej pory nie wyobrażałam sobie sukienki wykonanej ze sztruksu). Sam fakt cienkiego materiału nie jest jeszcze problemem, ponieważ dzięki temu sukienka nadaje się na ciepłe letnie dni. Znacznie bardziej martwi mnie, że jest on jednostronny i w wielu miejscach lewa, niezadrukowana strona może być widoczna, a to psuje już trochę cały jej wygląd.
Ramiączka typowe dla JSK posiadają obszycie w postaci szerokiej falbanki, co nasuwa skojarzenia z fartuszkiem. Niestety ramiączka wykonane zostały tylko z jednej warstwy materiału, co czyni z nich bardzo delikatną konstrukcję. Ramiączka podtrzymują całą sukienkę, dlatego moim zdaniem powinny składać się z dwóch zszytych ze sobą warstw, by stanowiły wytrzymałą podstawę. Na szczęście cała sukienka jest bardzo lekka, w przeciwnym razie bałabym się o ich wytrzymałość.
Poniżej dekoltu, pionowo wzdłuż talii biegną drobne falbanki, symetryczne po obu stronach. W ich przypadku najbardziej rzuca się w oczy biała, niezadrukowana strona sztruksowego materiału. W dodatku zostały one wszyte tak nieumiejętnie, że na początku, gdy tylko wyjęłam sukienkę z paczki, były one zagięte lewą stroną na zewnątrz... Przez chwilę miałam wręcz wrażenie, że przyszyto je odwrotnie. Na szczęście udało się je "odgiąć" we właściwą stronę poprzez ostrożne zaprasowanie przy pomocy żelazka, ale tak naprawdę do takiej sytuacji w ogóle nie powinno dojść.
Sam dekolt sukienki jest dość nietypowy, ponieważ posiada shirring, czyli drobne gumki wszyte w materiał, co czyni go bardzo elastycznym i ułatwia dopasowanie do kształtu figury. W tym przypadku bardzo podkreśla biust, choć jak wiadomo w stylu lolita akurat tego kobiecego atrybutu zazwyczaj się nie podkreśla. Jest to jednak bardzo ciekawe rozwiązanie, które mnie osobiście bardzo się podoba. Tuż poniżej znajduje się wstążka, która podobno stanowi część wiązania gorsetowego...
Ach, więc jednak wiązanie tam jest! Tylko kompletnie przykryte przez bardzo szerokie falbanki. Co prawda gdy przyjrzymy się zdjęciom sklepowym to na nich również z przodu nie widać samego wiązania, więc być może faktycznie nie jest to żaden błąd tylko tak właśnie powinno być. Jednak po co w takim razie robić wiązanie ozdobne, podkreślmy to - OZDOBNE, które tak naprawdę niczego nie reguluje, żeby jednocześnie było zupełnie niewidoczne...? 
Do czego w takim razie służy tak naprawdę to niewidoczne wiązanie, skoro ani nie zdobi ani nie reguluje? W pewnym sensie podtrzymuje ono bardzo skomplikowaną konstrukcję, która otacza talię na kształt gorsetu czy kamizelki. Jest to dość luźny płat materiału, który jedynie w kilku miejscach przyszyty jest na stałe do sukienki, a w przeważającej części opada dość swobodnie. Wykończony jest bardzo rozłożystą, pięknie ułożoną falbanką.
Gdy jednak podniosłam luźną część do góry ujrzałam taki oto widok... W zasadzie nie wiadomo nawet o co tu chodzi0_0 Część materiału trzyma się jedynie na wiązaniu gorsetowym i jest w połowie wzmocniona jakimś czarnym materiałem udającym podszewkę. Część ukazuje znowu niezadrukowaną, lewą stronę sztruksu, a jeszcze inna część przyszyta jest na stałe do sukienki... W tej chwili zupełnie straciłam głowę i rozeznanie o co chodzi w tej konstrukcji i czemu ma to tak naprawdę służyć...
Pod tym całym chaosem znajduje się szeroki pas fioletowego sztruksu z różanym printem, do którego pokazana wyżej konstrukcja również jest częściowo przyszyta, a tuż za nim schowana jest dalsza część czarnej "podszewki". W dodatku między sztruksem a czarnym materiałem jest przerwa, a brzegi sztruksu nie zostały w tym miejscu nawet obszyte. Pogubiliście się? Ja też. Obejrzałam co prawda to wszystko bardzo dokładnie i nie znalazłam żadnej dziury na wylot, wszystko się niby trzyma razem i rozlecieć się nie powinno, ale powiedzmy sobie szczerze - wizualnie nie robi to dobrego wrażenia...
Na szczęście przynajmniej zamek błyskawiczny jest porządny i bardzo profesjonalnie wszyty (ale ja też umiem profesjonalnie wszyć nowy zamek do sukienki, więc taką umiejętnością mi Boguta nie zaimponuje). Zamek chodzi również bez zarzutu, dlatego cieszę się niezmiernie w myśl zasady, że należy się cieszyć z rzeczy małych. Oczywiście metka producenta również wszyta została z wielką starannością, choć do ciekawych nie należy.
Na tym zdjęciu najlepiej widać, że czymś na kształt czarnej podszewki obszyte są tylko niektóre części sukienki. Widać również niestety kolejną przykrą wadę ramiączek - przyszyte zostały one na zewnątrz czarnej podszewki. Nikt nie pomyślał o tym, że powinno się je wszyć między podszewkę a materiał zewnętrzny, przez co wyglądają jakby zupełnie o nich zapomniano w trakcie pracy nad sukienką i przyszyto w pośpiechu dopiero na samym końcu. Nawet w Bodyline nie popełniają takich błędów... Sukienka jest co prawda tania, ale mimo to jakość pozostawia zbyt wiele do życzenia.
Otrząśnijmy się trochę i przejdźmy do pozytywów. Sukienka jest przede wszystkim maksymalnie rozkloszowana i - co mnie bardzo ucieszyło - o wiele dłuższa niż wydaje się być na zdjęciu sklepowym. Co zabawne, teoretycznie Boguta posługuje się oznaczeniami rozmiarów S, M i L jednak podczas zamawiania sukienki okazało się, że nie mają ustalonych wymiarów dla każdego rozmiaru! Nie wiem jak to jest w ogóle możliwe:D Dlatego koniec końców sukienka szyta była dla mnie na miarę i na szczęście tutaj już nikt się nie pomylił, zarówno długość jak i pozostałe wymiary całkowicie się zgadzają.
Z tyłu, na plecach, znajdziemy oczywiście klasyczne, duże wiązanie gorsetowe, któremu towarzyszy shirring. W przeciwieństwie do wiązania na przedzie, to zdecydowanie spełnia swoją rolę, świetnie dopasowując sukienkę do sylwetki. I chociaż rozłożona na płasko, sukienka nie prezentuje się być może w jakiś wyjątkowy sposób, to po założeniu i zasznurowaniu wiązania efekt jest niesamowity. Za tak perfekcyjne dopasowanie sukienki jestem w stanie wybaczyć wszelkie inne niedociągnięcia.
Opisywana przeze mnie z taką pasją szalona konstrukcja, którą producent zafundował w tej sukience na przedzie ma oczywiście swój ciąg dalszy również z tyłu sukienki. Ale nie bójcie się, po tej stronie księżyca nie będzie aż tak zaskakujących niespodzianek jak wcześniej. Tutaj nasz materiał oplatający talię przypomina poły fraka i wykończony jest podobnie, za pomocą szerokiej, obficie marszczonej falbanki.
Niestety częściowo powtarza sytuacja, którą widzieliśmy na przedzie. Materiał nie jest całkowicie przyszyty do sukienki i z łatwością może się podwijać, ukazując nie tylko białą, niezadrukowaną stronę, ale również czarny, pseudobawełniany materiał pod spodem, który jest jedynym łącznikiem pomiędzy górą a dołem sukienki. Nie wygląda to niestety zbyt estetycznie i przypuszczam, że wystarczy mocniejszy podmuch wiatru by wszystko znalazło się na wierzchu.
Na domiar złego, choć góra sukienki częściowo posiadała jako taką podszewkę, to z kolei na dole nie ma jej wcale. Cały rozkloszowany dół jest całkowicie pozbawiony podszewki, czarny materiał znajduje się jedynie częściowo u góry oraz stanowi warstwę łączącą górę z dołem... Być może gdyby podszewka była na całej długości sukienki co byłaby ona za ciężka i ramiączka by nie wytrzymały (może jednak wtedy i one byłyby porządniej wykonane), może sukienka byłaby wtedy również za ciepła na lato, ale jednak takie argumenty nie do końca do mnie przemawiają...
Wracając do pozytywów, rozkloszowany dół sukienki ozdobiony jest trzema rzędami cudownej, czarnej, haftowanej koronki. Naprawdę widać, że przynajmniej tej koronki nie żałowano (najwyraźniej musi być dość tania:D), ponieważ jest bardzo obficie karbowana i ułożona w piękne falbany. Wspaniale prezentuje się wraz z fioletowym sztruksowym materiałem sukienki i dodaje jej tej poszukiwanej przeze mnie, dziewczęcej lekkości.
I w końcu sam różany print. Jestem niepoprawną fanką kwiatowych motywów, a te rozgałęzione bukiety o intensywnych barwach idealnie wpisały się w moje upodobania. Infanta miała trzy wersje kolorystyczne tego materiału, Boguta ma ich jeszcze więcej, jednak mnie od samego początku niezmiennie podobała się wersja z fioletowym tłem, moim zdaniem róże najlepiej się na nim prezentują. Poza tym ciemny fiolet jest jednym z moich ulubionych kolorów, a do tej pory nie było w mojej szafie takiej sukienki. Ten print jest w stanie zupełnie zrekompensować mi wszystkie inne mankamenty.
Jedno jest pewne - nie jest to zdecydowanie sukienka dla osób wymagających. Ja byłam trochę rozczarowana, a jak wiadomo do bardzo wymagających osób nie należę, dlatego zdecydowanie nie polecam jej koneserkom lolicich ubrań, które cenią sobie perfekcyjne wykonanie. Mnie póki co nic więcej z oferty sklepu Boguta nie chwyciło za serce, więc nie planuję kolejnych zamówień. Postaram się natomiast wycisnąć z posiadania tej sukienki tyle zadowolenia ile tylko się da:) Mam nadzieję, że trochę mi posłuży.

4 komentarze:

  1. Gapa ze mnie, bo nie zauważyłam tej notki ;) W poprzedniej dotyczącej koszuli pisałam Ci, że ciekawość mnie zżera, jak wyglądają rzeczy kwiatuszkowe;) Sukienka z Boguty bardzo ładna, chociaż zdziwiłaś mnie, pisząc o materiale - nie spodziewałam, że będzie to sztruks - szczerze to ze sztruksem kojarzą mi się tylko spodnie lub ewentualnie jakieś żakiety. Niemniej jednak sukienka podoba mi się, na upalne lato się nie sprawdzi, ale na chłodniejsze temperatury jak znalazł ;)Oglądałam niedawno na taobao te sukienki, ale teraz przeglądam i już ich nie mogę znaleźć. Ale przynajmniej wypatrzyłam na Bogucie super cudo, na które tylko odkładać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też byłam zdziwiona tym materiałem:D A w dodatku jest on na tyle cienki, że nawet na upalne letnie dni sukienka będzie jak znalazł:) Szkoda tylko, że jakość jest taka sobie. Mam nadzieję, że sukienka, którą sobie upatrzyłaś będzie lepiej wykonana niż ta moja^^'

      Usuń
  2. kurcze tak totalnie nie rozumeim o co chodzi z tymi dziwnymi wiazaniami w niej le podejrzewam ze niegatywnie wplynie to na jej trwalosc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie też się tego obawiam, strasznie chaotycznie ten projekt zrobili co przełożyło się niestety na kiepską jakość wykonania. A szkoda, bo materiał jest piękny i gdyby się bardziej postarali to wyszłaby bardzo fajna rzecz, a tak - jestem nią trochę rozczarowana.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.