niedziela, 7 kwietnia 2013

White Moon lolita blouse

Wracamy do ubrań. Mimo braku czasu udało mi się jednak znaleźć dziś chwilę by napisać recenzję koszuli z White Moon. Jest to recenzja dość spóźniona, bowiem paczka, w której znajdowała się między innymi ta koszula, przybyła do mnie w styczniu... Uznajmy to jednak (po raz kolejny) za pozytywny aspekt recenzji, ponieważ przez ten czas miałam nie jedną okazję do przetestowania koszuli.
Paczka zamówiona jak zwykle za pośrednictwem Clobby. Do tej pory nie miałam powodów do narzekań na współpracę z nimi i jak na razie nadal jestem z tej współpracy zadowolona. W paczce znajdowały się dwie rzeczy - koszula z White Moon, która jest obiektem tej recenzji oraz sukienka, na temat której nic więcej na razie nie powiem (osoby aktywnie łoczujące pewnie już i tak wiedzą, o którą chodzi). Kolejny post będzie poświęcony właśnie tej sukience (o ile w najbliższych dniach znajdę czas by coś napisać...).
Tak oto wyglądała koszula wyjęta prosto z folii. Jest to mój pierwszy zakup z White Moon, więc nie za bardzo wiedziałam czego się spodziewać, jednak pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne. Wygląda na to, że wszystko jest jak na zdjęciu sklepowym, nawet różowa wstążka pod szyją, którą wzięłam jedynie za ozdobę na potrzeby stock photo. Co więcej do koszuli dołączony był gratis, którego się nie spodziewałam - mała urocza kokardka na agrafce (o niej trochę później), co również było pozytywnym zaskoczeniem.
Postanowiłam zrobić małe porównanie nowo przybyłej koszuli z drugą koszulą będącą w moim posiadaniu, marki Anna House. Obie są dość podobne, mają niemal taki sam krój, krótkie bufiaste rękawy, okrągły kołnierzyk i żabot. Właśnie ze względu na to podobieństwo porównanie ich zapowiada się obiecująco. Obie koszule wykonane są z białej bawełny. Jednak koszula z White Moon (po prawej) ma zdecydowanie inny odcień bieli niż koszula z Anna House (po lewej), jest jednak bardziej kremowa niż biała (nie jestem pewna czy widać to na tych zdjęciach, na żywo różnica była oczywista).
Poza tym materiał koszuli z Anna House jest grubszy i gładki, natomiast koszula White Moon posiada prążki, a jej materiał jest zdecydowanie cieńszy. Choć mogłoby się wydawać, że grubszy materiał koszuli powinien być lepszy, mnie osobiście o wiele bardziej komfortowa w noszeniu wydała się cieńsza koszula z White Moon. W dodatku prążkowany materiał znacznie ciekawiej się prezentuje. Poza tym koszula z Anna House posiadała bardzo wiele detali, które - choć bardzo piękne - dla mnie osobiście były zbyt strojne. Koszula z White Moon jest zarówno piękna jak i stonowana, co sprawia, że jest idealna na każdą okazję i na pewno nie przytłoczy żadnego stroju, a będzie jego idealnym dopasowaniem.
Główną ozdobą tej koszuli jest uroczy okrągły kołnierzyk, znacznie bardziej rozłożysty niż w przypadku Anna House. Kołnierzyk wykończony jest szeroką bawełnianą falbanką z drobnymi haftowanymi kwiatami oraz ozdobiony małą taśmą przedstawiającą kokardki w otoczeniu kwiatów.
Z tego samego materiału co falbanka przy kołnierzu wykonane są warstwy żabotu. Całość prezentuje się bardzo piękne, ale też skromnie, nie ma tu tylu różnych rodzajów koronek co w przypadku koszuli z Anna House. Jest jedynie bardzo drobna, ledwie zauważalna taśma gipiurowa, którą obszyte są krawędzie wzdłuż linii guzików. Nie rzuca się ona w oczy od razu, a mimo to wpływa na odbiór całości w bardzo pozytywny sposób.
Bufiaste rękawy, nie dość, że są bardzo ładnie ukształtowane, to jeszcze posiadają coś czego zabrakło w koszuli z Anna House a co moim zdaniem jest niezbędne w przypadku krótkich rękawów. Mianowicie posiadają wszyte gumki i to właśnie sprawia, że rękawki nie ostają w karykaturalny sposób od ramienia (jak było właśnie w przypadku drugiej koszuli), do każdego będą dopasowane i dodatkowo zyskuje na tym ich bufiasty kształt.
Dół koszuli wykończony jest delikatną falbanką z tego samego, prążkowanego materiału. Wspominane już, drobne taśmy gipiurowe przedstawiające małe stokrotki, ciągną się od żabotu przez całą długość koszuli, wzdłuż linii guzików oraz po bokach. Guziki nie są tutaj niczym nadzwyczajnym - są to po prostu małe, plastikowe guziki o kształcie wypukłej pastylki, zupełnie inne niż guziki w kształcie kwiatów w koszuli Anna House. Ponieważ jednak ta koszula jest ogólnie bardziej skromna takie rozwiązanie zdecydowanie tutaj pasuje.
Kolejna bardzo istotna dla mnie rzecz, której pozbawiona była koszula z Anna House - wiązanie gorsetowe na plecach. Dla mnie jest to podstawowa rzecz, którą powinna mieć każda koszula. Dzięki takiemu wiązaniu o wiele lepiej można dopasować ją do sylwetki i całość zdecydowanie korzystniej się wtedy prezentuje. Pomijam fakt, że koszula z Anna House była na mnie niestety za duża, ale gdyby posiadała takie wiązanie nie stanowiłoby to aż takiego problemu. A tak, musiałam ją ostatecznie sprzedać gdy tylko przybyło dla niej zastępstwo w postaci zakupi z White Moon.
Z tyłu przy kołnierzyku doczepiony był mały woreczek z zapasowym guzikiem. Natomiast pod kołnierzem - co mnie zdumiało - znajdowała się metka White Moon. Jak się później okaże przy okazji opisywania moich kolejnych zamówień z tej firmy, najwyraźniej mają oni tendencję do umieszczania metek w nietypowych miejscach.
Różową wstążkę można oczywiście zdjąć z koszuli i zamienić ją na jakąkolwiek inną ozdobę, w tym na małą broszkę, którą dorzucono jako gratis. Niby nic wielkiego, ot mała kokardka wykonana ze wstążki w błękitno-białą kratkę, przyszyta do zwykłej agrafki i ozdobiona przezroczystym kaboszonem, pod którym znajduje się wizerunek małego kotka. A jednak jest w niej coś wyjątkowo uroczego, a co najważniejsze bardzo fajnie wygląda w połączeniu z tą koszulą.
Podsumowując tą recenzję powiedzieć muszę przede wszystkim, że jestem z tej koszuli bardzo zadowolona. Odradzałabym ją jedynie osobom, które poszukują koszul o śnieżnobiałym kolorze, gdyż ta koszula wygląda na taką tylko na zdjęciu sklepowym, w rzeczywistości jest bardziej w kolorze ecru. Rozczarowane nią moga też być osoby, które nie lubią cienkich materiałów, mnie natomiast zupełnie to nie przeszkadza. Koszula jest bardzo ładna, posiada ciekawe zdobienia, które jednocześnie nie są zbyt przesadne i nie przytłaczają. Ponad to jest bardzo wygodna w noszeniu i pasuje do wszystkiego. Jak dla mnie zdecydowanie wygrała z koszulą z Anna House.

9 komentarzy:

  1. kurcze to wyglada na ten zlosliwy material ktory szybko zolknie i robi slady pod pachami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noszę ją od stycznia i póki co żadnych śladów nie zauważyłam, ale pewnie za jakiś czas coś się zacznie z nią dziać, jak ze wszystkim co jest noszone zbyt często. Mam nadzieję, że do tego czasu dokupię jeszcze kilka innych koszul:)

      Usuń
    2. a to dobrze jakby sie mialo cos dziac to od razu tak jak nosilas kilka razy i nic to pewnie spoko ;)

      Usuń
    3. Mam nadzieję:) Materiał ogólnie jest cienki, ale moim zdaniem całkiem przyzwoity.

      Usuń
  2. Fajna ta nowa koszula choć kolor tej tasiemki psuje troche całość, ale ta strasza koszula jeszcze ładniejsza <3

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.