niedziela, 2 grudnia 2012

Rose Melody Merry-Go-Around JSK

 I oto nastał wreszcie Grudzień. Na weekend zapowiadano śnieg, lecz mimo tego, że na termometrze za moim oknem cały dzień widniało zero stopni, białego puchu jak na lekarstwo. Tymczasem otrzymałam inną niespodziankę, w postaci wysokiej gorączki-_- Jednak plany wobec bloga muszą pozostać niezmienne, dlatego postaram się mimo choroby w miarę sensownie napisać kolejną recenzję. A mowa będzie o sukience Merry-Go-Around od Rose Melody.
 Sukienkę zdobyłam z drugiej ręki w ramach wymiany. I tak widniała a mojej wishliście, dlatego gdy nadarzyła mi się okazja na zdobycie jej w kraju nie mogłam nie skorzystać. Rose Melody udostępniło ją w kilku wersjach kolorystycznych. Mnie trafiła się ta, która od zawsze najbardziej mi się podobała - czarna ze srebrnym printem.
 Sukienka jest typu JSK, czyli bez rękawów, tylko na ramiączkach. Merry-Go-Around istniała także w wersji one piece (oraz jako spódnica), jednak jako op w ogóle mi się nie podobała, JSK jest zdecydowanie najlepiej pomyślaną sukienkę z tym printem. Jednak jest to typ sukienki, który zazwyczaj, wedle lolicich kanonów, nosi się na koszulę, a mimo to na zdjęciach ze strony Rose Melody modelka nosi ją bez żadnej "podkładki". Muszę przyznać, że przymierzyłam sukienkę zarówno na koszulę jak i bez niej, po czym doszłam do zaskakującego wniosku, że sukienka zdecydowanie lepiej się prezentuje noszona bez "podkładki":q
 Myślę, że dzieje się tak głównie za sprawą dekoltu, który wykrojony został na kształt serca - zwykle spotykany w sukienkach typu op. Założenie pod taki dekolt koszuli psuje cały efekt. Dlatego wbrew lolicim regułom czy nie, ta JSK noszona będzie przeze mnie jak balowa suknia na ramiączkach:p
 Wspominany już dekolt w kształcie serca jest lekko marszczony, obszyty na krawędziach delikatną koronką oraz pokryty materiałem z drobnej siatki w małe czarne kropki. Dookoła znajduje się pasmo tego samego materiału ułożone w podwójną falbanę i ozdobione gipiurą z motywem małych kwiatków.
 Poniżej znajduje się wiązanie gorsetowe z przewleczoną srebrną wstążką. Wiązanie to spełnia jedynie funkcję ozdobną, nie można za jego pomocą niczego regulować. Po obu stronach wiązania znajdują się dwie czarna kokardki na agrafkach, można je więc przypinać i odpinać wedle uznania. Muszę przyznać, że kokardki mnie rozczarowały. Na zdjęciu sklepowym (patrz ostatnie zdjęcie w notce) są zdecydowanie bardziej rozłożyste i zdecydowanie lepiej się układają. Próbowałam je uformować na wzór tego zdjęcia, ale niestety nie udało się. Między kokardkami zawieszony jest podwójny sznur małych perełek, który również można odpinać.
Z tyłu również mamy wiązanie gorsetowe z tą samą srebrną wstążką, ale tutaj już spełnia ono swoją zasadniczą funkcję, czyli pozwala na dopasowanie sukienki do sylwetki. Dodatkowo pod wiązaniem znajduje się shirring, czyli małe gumki wszyte w materiał sukienki, które bardzo pomagają przy jej dopasowywaniu. Pod wiązaniem znajdują się kolejne dwie kokardki na agrafkach i niestety z nimi jest ten sam problem co z poprzednimi - wcale nie wyglądają tak jak na zdjęciu sklepowym.
Delikatna falbanka z kwiecistą gipiurą przechodzi spod dekoltu na szerokie ramiączka dokładnie je zakrywając, a następnie przebiega powyżej wiązania gorsetowego na plecach. Tutaj widać trochę lepiej srebrną wstążkę w wiązaniu. Muszę przyznać, że mam wobec niej mieszane uczucia. Z jednej strony jej bardzo ładna i idealnie pasuje do srebrnego printu, jednak jest również dość specyficzna, bardziej szorstka niż wstążki zwykle używane w tego typu wiązaniach i już po pierwszych próbach zasznurowania sukienki zwija się w "trąbkę"... Poza tym, ponieważ nie jestem pierwszą właścicielką sukienki obawiam się, że za jakiś czas wstążka może się zerwać a wymiana jej na inną, podobną może być trochę trudna.
 Z boku sukienka zapinana jest na mały i bardzo dobre ukryty zamek błyskawiczny. Po jego rozpięciu pierwsze, co rzuca się w oczy to ogromna metka Rose Melody. Lubię patrzeć na ładne wykonane metki lolicich firm i bynajmniej nie dlatego, żeby zachwycać się samym posiadaniem danej marki, co dla samego oglądania ładnego, ozdobnego elementu sukienki. Jednak trzeba przyznać, że w tym przypadku Rose Melody trochę przesadziło^^' Całe szczęście, że nie przyszyli jej po zewnętrznej stronie sukienki:q
Gdy już ochłonęliśmy po spotkaniu z barokową metką wielkości naszywki warto dodać, że sukienka posiada całkiem przyjemną, poliestrową czarną podszewkę, która jednak niestety - jak na poliestrową podszewkę przystało - strasznie elektryzuje włosy przy zdejmowaniu sukienki, a tego niestety nie lubię.
 Sukienka ma kształt określany jako bell shape lub cupcake shape - dół został wykrojony w ten sposób, że tworzy coś na kształt dzwonka. Na szczęście jestem w posiadaniu halki typu bell shape od Dear Celine, bowiem żadna inna (np. typu A-line, które są najbardziej powszechne tak w przypadku samych halek do kształtu sukienek) do tej sukienki by nie pasowała. Od wiązania pod dekoltem aż do srebrnego printu biegną z przodu i z tyłu dwa ozdobne, srebrne sznurki. Jest to ciekawy element, choć trzeba przyznać, że bardzo łatwo go zwyczajnie przeoczyć, więc jego obecność trochę mija się z celem. Najwyraźniej twórcy projektu uznali, że bez tego elementu sukienka wyda się... pusta?
 I w końcu nadszedł czas na sam srebrny print. W sumie to chyba moja pierwsza sukienka z printem w takim znaczeniu tego słowa. Jest to dosłownie nadrukowany na czarną bawełnę, bardzo misterny i dokładny wzór, który - co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło - wygląda na bardzo wytrzymały. Obejrzałam całość bardzo dokładnie i żadnym miejscu nie jest on uszkodzony ani nie ma w nim ani jednej failowej pomyłki, nawet w miejscach łącznia szwów przechodzi bardzo płynnie i bez ani jednego zgrzytu.
 Na górze i na dole print zamknięty jest w klamrę w postaci falbany. Na górze dodatkowo przyozdobiona jest ona małymi kokardkami.
 Głównym motywem printu jest powtarzający się wizerunek misternie wykonanego zamku z księżycem i kucykami przyczepionymi do niego jak do karuzeli.
 Znajduje się tutaj tyle różnych drobnych elementów, że mogłabym wpatrywać się w obrazek godzinami i z każdą chwilą zauważać coś nowego, czego wcześniej moje oko nie wypatrzyło^^'
 Zauważyliście, że przy wieżyczkach zamku znajduje się motyw czterech karcianych kolorów: trefla, serca, pika i karo? Jako wielka fanka karcianych symboli nie mogłam tego nie zauważyć:D Poniżej natomiast znajduje się motyw róży, w oczywisty sposób nawiązujący do nazwy firmy, choć mnie osobiście kojarzy się on również z rozetą z katedry Notre Dame.
 Nie mogło oczywiście zabraknąć nazwy firmy, sprytnie ukrytej pośród drobnych elementów obrazka;)
 Dolna krawędź sukienki obszyta jest uroczą, delikatną koronką z motywem ażurowych kwiatków. Koronka jest co prawda kompletnie inna od tej ze zdjęcia sklepowego, ale do tego zdążyłam już akurat przywyknąć. Bardzo często jest bowiem tak, że zależnie od sezonu tego typu firmy szyjąc sukienkę na dane zamówienie korzystają z zapasów takich detali jak koronki, które akurat mają na stanie, więc "sezonowo" może się to zmieniać i oczywiście nikt nie jest w stanie kupującego o tym poinformować - po prostu przy otwieraniu paczki mamy niespodziankę:D
 Sukienka sama w sobie jest faktycznie piękna, wygodnie się ją nosi i bardzo ładnie prezentuje się na sylwetce (co mam nadzieję za jakiś czas udowodnić w stylizacji:)). Niestety nie do końca wgląda tak jak pokazują to zdjęcia sklepowe. Przede wszystkim kokardki prezentują się kompletnie inaczej w rzeczywistości i to w pierwszej kolejności trochę mnie rozczarowało. Również biust nie jest aż tak wyprofilowany jak powyżej, a sama sukienka wydaje się być nieco krótsza niż ta na manekinie. Gdy zajrzałam na stronę Rose Melody oraz na kilka innych stron, na których ta sukienka jest dostępna nie doszukałam się informacji odnośnie rozmiarów, zaczęłam się więc zastanawiać czy w takim razie jej nieco inny wygląd w rzeczywistości (zwłaszcza ten biust i długość) spowodowany jest tym, że nie była szyta specjalnie na mnie. Zagadka chyba nie zostanie rozwiązana, jednak nie przeszkadza mi to. Jestem zadowolona tak z samej sukienki jak i z możliwości zdobycia jej bez wysyłki z zagranicy. Jestem pewna, że zostanie ze mną na długo♥

7 komentarzy:

  1. Jaka śliczna! Chciałabym taką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest przeurocza ♥
    Do mnie dotarła dziś moja pierwsza, również czarno-biała, piękność, mam więc dzień rozpływania się nad takimi cudeńkami ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję^^ Jestem bardzo ciekawa o jakiej sukience mówisz, pochwalisz się?:)

      Usuń
    2. Dziękuję :*
      http://i137.photobucket.com/albums/q215/nekoning/gothic735-2.jpg
      Dokładnie ta :) Już ją uwielbiam :)

      Usuń
    3. Jest faktycznie śliczna^^ Cudne ma rękawy:3

      Usuń
  3. Długość sukienek to chyba największe rozczarowanie :<. Moja rosa aroma, też z rose melody wyglądała na taką długą, a w rzeczywistości muszą ją ratować okropnym underskirtem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny ten nadruk,kolejna bajeczna kreacja.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.