poniedziałek, 26 marca 2012

Różana spódnica od Papercats

Długo tu nie zaglądałam, ale ostatni tydzień był bardzo pracowity, nie było czasu na pisanie. Na szczęście na weekend udało mi się wyrwać do domu, a tam czekała już na mnie przesyłka z tą oto śliczną spódniczką ze sklepu Papercats. Tym lepsza chwila by ją przedstawić, bo w końcu dziś jest Pierwszy Dzień Kalendarzowej Wiosny - wreszcie nadszedł czas spódnic, spódniczek i sukienek.
 Ta spódnica kusiła mnie już od jakiegoś czasu, bardzo długo zastanawiałam się nad jej kupieniem i co prawda pochodzi z Papercats, jednak ja mój egzemplarz wypatrzyłam na aukcji (zgadnijcie gdzie…:q) i to po niższej cenie. Warto zatem było czekać zwłaszcza, że okazała się ona zupełnie nowa, jeszcze z metką.
 Jest śliczna! Wykonana z dość ciężkiej czarnej bawełny obszyta kilkoma rzędami atłasowej tasiemki i koronki, jak również koronką wykończona. Zdobi ją dodatkowo sześć dużych czarnych satynowych róż z małymi kokardkami. Całość prezentuje się znakomicie.
 Spódnica jest na gumce, ma zatem rozmiar uniwersalny. Z doświadczenia jednak wiem, że niestety w przypadku nie każdej spódnicy na gumce ów rozmiar „uni” to stwierdzenie zgodne z prawdą. Noszę rozmiar od S do XS w zależności o jaką część garderoby chodzi, jednak w talii jestem wyjątkowym chudzielcem – 64 cm i niestety bardzo często nawet spódnice na gumce z owej talii mi zwyczajnie spadały zatrzymując się dopiero na biodrach. Tymczasem w przypadku różanej spódniczki od Papercats taka rzecz nie może mieć miejsca – gumka spódnicy jest naprawdę mocno ściśnięta i osoby o rozmiarze XS mogą być całkowicie spokojne o jej idealne dopasowanie. Może z tego jednak wynikać niedogodność dla osób noszących rozmiar L, bo tak mocno ściśnięta gumka dla nich może się z kolei okazać za ciasna. Choć jest to jedynie moje przypuszczenie proponowałabym ostrożne podchodzenie do zakupu tej spódnicy osobom w rozmiarze L.
 Spódnica szyta jest z półkola i trochę się niepokoiłam czy da się pod nią nosić obszerną lolicią petticoat. Przyzwyczaiłam się, że najpewniej i najlepiej nadają się do tego spódnice szyte z pełnego koła. Okazało się jednak, że halka pod tą spódniczką mieści się znakomicie, a w dodatku jaki efekt to daje! Teraz to prawdziwa lolicia spódniczka, idealna do każdej kreacji w stylu gothic lolita.
 Moja ocena? 10/10. Spódnica prezentuje się jeszcze lepiej niż na zdjęciach sklepowych, jest bardzo porządnie wykonana, detale są urzekające, nosi się ją z przyjemnością, gumka w pasie wreszcie jest na mnie idealnie dopasowana no i jeszcze ta możliwości uniesienia jej za pomocą petticoat co dodatkowo dodaje jej klimatu. Kocham ją i jestem z niej niesamowicie zadowolona! ♥

piątek, 9 marca 2012

Ghost Stories: The Black Witch

Co prawda to jeszcze nie Dios de la Muerte, ale – jak już pisałam – biały puder i trupie spinki zainspirowały mnie do stworzenia serii stylizacji pod wspólną nazwą "Ghost Stories". Jak łatwo się domyślić będę w ramach tego projektu od czasu do czasu tworzyć kreacje nawiązujące do ogólnie pojętej tematyki upiorów. Oto pierwszy z moich pomysłów, który doczekał się realizacji - "The Black Witch".
 Jak na Czarną Wiedźmę przystało włosy powinny mieć nie tylko nietypowy kolor, ale również być nieźle potargane. Mnie ten efekt udało się utrwalić tylko na kilku zdjęciach, moje włosy są dość oporne na tapirowanie:q Tak poza tematem: marzę o lokach, ale boję się, że nawet gdybym zaopatrzyła się w dobrą lokówkę moje z natury proste włosy nie dadzą się tak łatwo podkręcić... Cóż, spróbujemy, zobaczymy. Może do kolejnej stylizacji...
 Wiedźma  powinna mieć również we włosach wpięte – celowo, bądź też nie – różne dziwaczne rzeczy, zwłaszcza drobne kości, których pochodzenia nie można być do końca pewnym… W tym przypadku są to małe trupie łapki w formie spinek. Są do kupienia na Restyle, jednak ja moje upolowałam znacznie taniej na Allegro. O samych spinkach więcej tu ***klik***
 Pozostając w temacie głowy, a konkretnie twarzy, Wiedźma powinna mieć oczywiście upiorny makijaż, jednak powinien on zawierać element tajemnicy, może magii… Nie jestem specjalistką od makijażu, nawet nie mam takich zapędów, ale lubię pobawić się kosmetykami na wyczucie i poeksperymentować, zwłaszcza gdy w grę wchodzi stylizacja.
 Tutaj użyłam białego pudru BeautyUK (więcej o tym kosmetyku ***tu*** ), nakładanego pędzelkiem dzięki czemu uzyskałam efekt alabastrowej cery a nie białej maski...
 ...oraz perełki w odcieniach pastelowego różu na kości policzkowe (tak, wbrew pozorom je mam:q).
 Najbardziej pracochłonny był makijaż oka: w ruch poszła paleta cieni od Avon, używałam z niej jedynie perłowej bieli na środek powieki i pod brwiami oraz grafitu, którym posłużyłam się jakbym rysowała kocią kreskę, lekko ją rozcierając. Na zakończenie oczywiście tusz do rzęs.
 Efekt z bliska...
 Mam nadzieję, że jeszcze nie uciekliście;q Bardzo podoba mi się sposób w jaki tak umalowane oczy współdrają z całą stylizacją, nie zdominowały całości, ale nadały oczom nieco niepokojącego wyrazu. Wiedźmowego wyrazu?
Wiedźma powinna być również obwieszona różnymi starymi i podejrzanymi naszyjnikami. Ja wybrałam do tej kreacji tylko jeden, najwyraźniej moja Wiedźma należy do tych bardziej eleganckich i unika nadmiaru;p Jednak naszyjnik ten bardzo dobrze wpasował się w kilmat, przypomina bowiem różaniec, który ktoś pozbawił krzyżyka. W rzeczywistości jest to po prostu bardzo długi naszyjnik na bazie łańcuszka, na którym znajdują się liczne, mniejsze i większe metalowe róże, czarne i srebrne. Wylicytowałam go za gorsze na Allegro i od tej pory stał się moim ulubionym, jest taki prosty a taki piękny.
Koronkowa bluzka z kokardą być może nie do końca pasuje do wizerunku typowej wiedźmy, ale nie mogłam się oprzeć by nie użyć jej w tej stylizacji. Jest to jedna z moich ulubionych bluzek, kupiona jakiś czas tego w Orsay. A dzięki niej moja wiedźma faktycznie otrzymała o wiele więcej klasy i elegancji, bez wątpienia nie jest górską lub leśną Babą Jagą, ale bardziej wiedźmą pokroju Małgorzaty z mojej ukochanej książki Bułhakowa.
Do koronkowej bluzki idealne pasuje również koronkowe bolerko od Queen of Darkness z cudownym motywem pajęczej sieci. Bo czymże jest prawdziwa wiedźma bez wszechobecnej pajęczyny? Bardzo lubię to bolerko. Ma bardzo długie rękawy nachodzące wręcz na dłonie, natomiast góra sięga jedynie samych ramion i można łatwo zawinąć krawędzie bolerka o krótkie rękawki bluzki, co daje wrażenie, że te części garderoby stanowią całość.
Spódnica wiedźmy powinna być wielowarstwowa, falbaniasta, obszerna. Może być zarówno długa jak i krótka. Ja, jako młoda wiedźma, wybrałam krótką spódniczkę. Wykonaną z bardzo ładnej kwiatowej koronki ułożonej w kilka warstw. Być może jakoś ją przerobię...
Na nogi oczywiście pasujące do bolerka pończochy z pajęczyną (kolejna część mojej garderoby, którą ubóstwiam). W wizerunku wiedźmy pajęczyny nigdy dość! A na stopach (i znów coś co ubóstwiam^^') Demonia Vampire model 03. Nieziemsko wygodne i nieziemsko piękne.
Cała stylizacja utrzymana w czerni, przełamana jedynie bielą spinek i różyczek w naszyjniku oraz kolorem włosów. Ale w końcu chodziło o Czarną Wiedźmę i uważam, że udało mi się zamierzoną wizję zrealizować.
 Chciałam wrzucić tą kreację wczoraj, bo w końcu nie ma to jak przebrać się za wiedźmę na Dzień Kobiet. Jednak wczoraj było już wystarczająco dużo postów, postanowiłam więc poczekać do dnia następnego i tak oto po wielu trudach gdyż mój komputer do zbyt cierpliwych nie należy (a może to ja nie jestem dla niego dość cierpliwa…) wreszcie cel został osiągnięty. A teraz, na sam koniec pozostawiam was jeszcze na chwilę z moim upiornym wizerunkiem:p
Dobrej nocy. Czyżby ostatnio była pełnia...? Być może kolejną stylizację powinnam zrobić w wampirzych klimatach...

Trupie łapki

 Ostatnio mam szczęście do drobnych rzeczy z mojej wishlisty. Tym razem upolowałam spinki - trupie łapki. Myślałam o nich już od dawna, jednak nowe na Restyle kosztują 15 zł tylko za jedną sztukę (prawą lub lewą). Żeby mieć komplet trzeba wydać więc 30 zł + 8 na przesyłkę. W mojej opinii to jednak trochę za dużo, czekałam więc na przecenę. Tymczasem niespodziewanie znalazłam je na Allegro (a to zaskoczenie:q) używane, ale w bardzo dobrym stanie i to za 18 zł za parę! Nie było się na czym zastanawiać.
 Spinki mierzą sobie 8 cm długości (nie 8,5 jak podaje opis na Restyle) i ok. 3,5 cm szerokości. Są metalowe, pokryte białą emalią. Na używanych, które ja kupiłam w kilku miejscach farba odprysła. Nie odchodzi jednak całymi płatami, są to naprawdę niewielkie ubytki, wystarczyło pomalować łapki w tych punkcikach białym lakierem do paznokci i po problemie.
 Spotkałam się z wieloma opiniami, wg których osoby o cienkich włosach nie powinny nawet myśleć o tych spinkach, ponieważ są one ciężkie i na cienkich włosach się po prostu nie utrzymają. Chyba mogę potwierdzić tą teorię. Spinki są faktycznie ciężkie i osoby o cienkich włosach mogłyby je wpinać jedynie w miejsca upięcia włosów np. w kok, by łapki miały odpowiednie oparcie. Na szczęście na moich włosach trzymają się bardzo dobrze:)
 Tak oto łapki prezentują się jako integralna część kreacji.
Można je nosić po obu stronach głowy, dwie przypięte po jednej stronie oraz na wszelkie inne sposoby, jakie tylko przyjdą do głowy;)
 Sądzę też, że powinny dobre się prezentować na każdym kolorze włosów. No, może za wyjątkiem białych:q
 Moim zdaniem te spinki są po prostu urocze. Nie tylko na Halloween albo Dios de la Muerte, ale jak najbardziej na co dzień. Nie są aż tak ogromne jak na początku mogło się wydawać i w całkiem subtelny sposób wprowadzą odrobinę ekstrawagancji do codziennego ubioru. Uwielbiam je!♥