Mój wyjazd do domu odwleka się. Ja natomiast już dosłownie zatraciłam się w planowaniu przeróżnych projektów, które chcę uszyć dla Frankie. Połowy z nich pewnie nie uda mi się nawet zrealizować gdy już wreszcie znajdę się we własnym pokoju... Ale jakieś efekty zapewne będą, a wtedy oczywiście będę się nimi tutaj chwalić (o ile będzie czym, nigdy wcześniej nie szyłam dla lalek:q). Tymczasem, dla zabicia czasu, znów odgrzewam poprzednią sesję zdjęciową, kawałek po kawałku. Oto ciąg dalszy.
Pawie pióra, które zbierałam w Łódzkim Zoo podczas weterynaryjnych praktyk wakacyjnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.